Podczas wspólnej konferencji z rzeczniczką SG ppor. Anna Michalska, rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn poinformował, że "szlak migracyjny jest pod stałą kontrola Mińska". - W działania związane ze szlakiem włączają się najważniejsze instytucje państwowe, z prezydentem Białorusi na czele - dodał.
Rzecznik opowiedział jak wygląda szlak migracyjny. - Na potrzeby szlaku migracyjnego utworzone zostały w ostatnich miesiącach połączenia lotnicze z Bagdadu, Stambułu, Damaszku, Bejrutu czy Moskwy - przekazał Żaryn. Dodał też, że od maja do sierpnia "udało się władzom białoruskim ściągnąć tymi szlakami migracyjnymi ponad 10 tysięcy osób". - Te osoby wciąż przybywają do Białorusi i są na tym terenie legalnie - wskazał.\
Podkreślił też, że władze w Mińsku szukają wciąż nowych tras. - Wiemy o próbach nawiązywania nowych połączeń, o nowych umowach z państwami w sprawie ruchu bezwizowego - powiedział. - To wszystko pokazuje, że władze białoruskie próbują napędzać ruch migracyjny - dodał.
- Z naszych informacji wynika, że średnio za przelot na terytorium Białorusi po to żeby dostać się dalej na zachód płaci się od 2 do 12 tysięcy dolarów. Różnica jest zależna od tego jaki "pakiet" chcą migranci wykupić - przekazał Żaryn. - Najdroższy zakłada doprowadzenie imigrantów na sam teren przygraniczny i pomoc w przekroczeniu granicy z Polską - wyjaśnił.
Zaznaczył też, że podróże opłacane przez imigrantów są sposobem na reperowanie budżetu różnych instytucji, które ucierpiały wskutek sankcji unijnych.
Pierwszy etap: poszukiwanie chętnych
Pierwszym etapem szlaku jest poszukiwanie osób, które chcą trafić na Białoruś. - W to angażują się biura podróży kontrolowane przez władze na Białorusi - przekazał Żaryn. Wytłumaczył też, że "migranci płacą nie tylko za przelot, ale również za opiekuna". Pomaga on np. w przesiadkach na lotniskach w Moskwie lub Stambule. Zaprezentował oferty biur podróży zapraszające do Europy Zachodniej. Jedna z nich reklamuje się hasłem "Białoruś to jeden dzień z życia".
- Na mińskie lotnisko trafiają osoby, które przebywają na Białorusi legalnie, mają zgodę władz i stosowne zaproszenia - zaznaczył rzecznik. Pokazał też jak wyglądają takie dokumenty, które wystawione są na konkretne osoby. Na dokumentach znajdują się oryginalne pieczątki władz białoruskich, które zatwierdzają tego typu dokumenty podróży.
Żaryn opowiedział, że pierwsze dni migranci spędzają w hotelach miejskich. - Kwaterowani są w hotelach, które często są kontrolowane przez władze białoruskie - podkreślił. Zaprezentował też dokument potwierdzający rezerwację w mińskim hotelu "Planeta". - To hotel, który jest zaangażowany w ten proceder migracyjny - przekazał Żaryn. Dodał też, że "z tego co udało się ustalić, najbliższy weekend można w nim spędzić za 200 złotych za osobę".
Drugi etap: spotkanie z pogranicznikami
Następnie imigranci są przewożeni na zachód i trafiają do pograniczników. - To oni są strukturą odpowiadająca za dalszy transport - wyjaśnił Żaryn. Przy granicy imigranci są skoszarowani i czekają na możliwość nielegalnego przedostania się na teren Polski. - W tych działaniach biorą czynny udział pogranicznicy białoruscy. To oni instruują imigrantów jak przechodzić przez granicę, biorą również udział w próbach niszczenia zabezpieczeń ustawionych przez Wojsko Polskie - podkreślił.
Zaznaczył też, że migranci są przekonani, że mogą w łatwy sposób dostać się z Białorusi do Europy Zachodniej, do Niemiec. - To jest ich kraj docelowy - wskazał Żaryn. - W rozmowach coraz częściej przyznają, że zostali oszukani przez władze białoruskie, że liczyli na to, że w sposób łatwy dostaną się do Niemiec - dodał. Dla migrantów Polska jest tylko krajem tranzytowym.
Żaryn podał też dane dotyczące migrantów. - Spośród 1800 osób, które zostały zatrzymane przez Straż Graniczną, jedynie 44 procent było zainteresowanych złożeniem jakichkolwiek wniosków związanych z pobytem w Polsce - poinformował rzecznik. Przypomniał też, że w szlaku migracyjnym pomagają też przewoźnicy. - Ponad 200 takich osób zostało zatrzymanych - przekazał.
Zemsta za pomoc opozycji
Rzecznik zwrócił uwagę na cele, które są realizowane przez władze białoruskie w procederze migracyjnym. - Jest to zemsta na Polsce, Litwie i całej Unii za pomaganie białoruskiej opozycji. Próba prowadzenia operacji psychologicznych czy informacji obliczonych na polaryzowanie naszego społeczeństwa. Oraz próba destabilizowania naszego państwa przez utworzenie szlaku migracyjnego - wskazał Żaryn.
PAP/dad