Wystawa "Zdzisław Beksiński - od fotografii do fotomontażu komputerowego" prezentowana jest w głównej siedzibie muzeum, w Ratuszu. Fotografie składające się na wystawę pochodzą ze zbiorów Muzeum Historycznego w Sanoku.
Beksiński kojarzy się przede wszystkim z malarstwem; nie każdy wie, że zajmował się także fotografią - powiedziała Iwona Murawska z Muzeum Podlaskiego. "Dlatego uważamy, że warto pokazywać także mniej znaną, niszową część twórczości artysty" - dodała.
Na wystawie można obejrzeć ponad 60 prac artysty, większość stanowią fotografie z wczesnego okresu twórczości z lat 50. i 60., jest też kilkanaście fotomontaży.
Wystawa prezentowana jest w dwóch salach. W pierwszej z nich są czarno-białe fotografie. Jak mówiła Murawska, prezentowane prace obejmują okres kilku lat pracy w rodzinnym mieście Sanoku. Są tu zarówno portrety, fotografie natury i fotografia dokumentalna.
Dodała, że fotografie o zacięciu artystycznym powstawały już w czasach studenckich. "Na początku były to fotografie portretowe, Beksiński fotografował swoją żonę Zofię. Były one pełne zachwytu nad urodą modelki. Były to również fotografie natury, do której stosował technikę rozmiękczającą kontury. Natomiast później zaczął on eksperymentować" - mówiła Murawska.
Powiedziała, że wśród tych eksperymentów są zdjęcia, na których modelka owinięta jest bandażem albo sznurkami. Wśród fotografii jest akt, który - jak mówiła - bulwersował, a nosi tytuł "Gorset sadysty". Jest to fotografia najbardziej rozpoznawalna wśród fotografii Beksińskiego - dodała.
Iwona Murawska powiedziała, że to, co najbardziej interesowało Beksińskiego w portretach, to plastyka. "Sam Beksiński, gdy był pytany przez dziennikarzy, czego poszukuje w tych twarzach, to powtarzał, że go zawsze interesuje ta strona plastyczna. Nie to, kogo przedstawia, ale poprzez te twarze chciał wyrazić siebie" - mówiła. Dodała, że Beksiński w fotografii szukał bryły, oświetlenia, plastycznego wyrazu, ale na pewno nie psychologii.
Oprócz portretów, na wystawie prezentowane są fotografie dokumentujące życie Sanoka. Murawska mówiła, że te fotografie to "pseudo reportaże". "Powstawały one na początku w wyobraźni samego Beksińskiego, a potem były aranżowane. Beksiński potrafił kilka godzin bądź kilka dni czekać, aż dany moment, który sobie wymyślił, się spełni" - mówiła Murawska.
Jako przykład podała fotografię, na której widać dwie drewniane budy, pomiędzy którymi pojawia się głowa konia. "On najpierw sobie w głowie aranżował, a później czekał, aż się zrealizuje. Sam mówił, że Sanok jest nudnym, prowincjonalnym miasteczkiem i - jak mówił sam artysta - miasto nie wydobyło z niego fotografa reportażysty, bo tam po prostu nic się nie działo" - dodała.
W drugiej sali, obok fotografii, prezentowane są fotomontaże. Murawska mówiła, że sam pomysł na robienie fotomontaży Beksiński miał dużo wcześniej niż miał taką możliwości. "W latach 60. sprzęt był bardzo drogi i choć sam podążał za nowinkami technicznymi i był na bieżąco ze sprzętem fotograficznym, to zdawał sobie sprawę, że go po prostu na to nie stać" - wskazała.
Fotomontaże Beksiński zaczął tworzyć w latach 90., kiedy - jak mówiła Murawska - komputery stały się bardziej dostępne. "Fotomontaże tworzył z różnych fotografii zaczerpniętych z różnych źródeł i tworzył z nich własną wizję" - dodała.
Na wystawie prezentowanych jest kilkanaście z nich. To fotomontaże z lat 90., a także z ostatnich lat twórczości artysty.
Zdzisław Beksiński był malarzem, rzeźbiarzem, grafikiem, fotografikiem. Pisał także opowiadania, a przez kilka lat projektował nadwozia autobusów.
Urodził się w Sanoku w 1929 r. Po skończeniu architektury na Politechnice Krakowskiej wrócił do swojego rodzinnego miasta. Od 1959 r. do 1967 r. pracował jako plastyk w Sanockiej Fabryce Autobusów Autosan, założonej przez Mateusza Beksińskiego, pradziada artysty.
W 1977 r. zdecydował się opuścić Sanok po tym, jak władze miasta podjęły decyzję o rozbiórce rodzinnego domu Beksińskich. Zamieszkał w Warszawie.
21 lutego 2005 roku Beksiński został zamordowany w swoim mieszkaniu na warszawskim Mokotowie. Zgodnie z jego wolą, pochowano go w Sanoku.
PAP/ho