Pytany, jaki jest stan wiedzy Niemców o Powstaniu Warszawskim historyk, profesor Bogdan Musiał mówi, że "Powstanie Warszawskie nie myli się już Niemcom z powstaniem w getcie. Niemcy wiedzą, że było Powstanie Warszawskie, ale nie znają jego znaczenia, jego skutków dla Polski i tego, że to był w pewnym sensie kolejny niemiecko-sowiecki sojusz, jeśli chodzi o zagładę polskich elit".
Zdaniem Musiała: "Rosjanie i Niemcy byli wtedy w śmiertelnym boju, ale jeśli chodzi o Polskę, to u nich zawsze był pewien konsens, że Polaków trzeba po prostu zlikwidować. I tutaj, jeśli chodzi o Warszawę, jako centrum polskości, centrum polskiego państwa, Stalinowi nadarzyła się okazja, żeby to zrobić niemieckimi rękami. Z jego punktu widzenia to była wspaniała okazja. Bo to jednak ustawiło historię Polski na następne dziesięciolecia".
Profesor zauważa, że "Niemcy o powstaniu wiedzą, ale nie chcą przyjąć do wiadomości, co ono oznaczało dla Polski i jakie zniszczenia nastąpiły. Kluczem do takiej postawy jest to, że Warszawa została zniszczona, ponieważ stawiała opór, a to nie pasuje do budowanego tu obrazu o powszechnej polskiej kolaboracji".
O Powstaniu " nie dyskutuje się poza wąską grupą specjalistów, niektórych dziennikarzy". Zdaniem Musiała w Niemczech jest "daleko do powszechnej wiedzy" o zrywie w polskiej stolicy.
Kwestia zatrzymania ofensywy Armii Czerwonej
Pytany, jakie znaczenie dla przebiegu wojny miało zatrzymanie się Armii Czerwonej na Wiśle, Musiał odpowiada "że na pewno zatrzymanie się Armii Czerwonej umożliwiło Wehrmachtowi skonsolidowanie linii obrony". Musiał przypomina "o czym się w ogóle nie wspomina w tej całej debacie: 22 czerwca 1944 roku linia frontu przebiegała na zachód od Mińska, Witebsk był jeszcze po stronie niemieckiej, na linii dzisiejszej wschodniej Białorusi. I zaledwie w ciągu paru tygodni czołgi sowieckie znalazły się w pobliżu Warszawy. To jest ogromny odcinek". Co jest według historyka kluczowe: "Grupa Armii Środek (Heeresgruppe Mitte), najważniejsza armia Niemców na wschodzie została rozbita w pył, można powiedzieć, że droga na Berlin stała otworem. Od Warszawy na zachód nie było już praktycznie umocnień, niemieckich jednostek wojskowych". Żeby obronić Berlin, "Niemcy musieliby ściągnąć wszystkie siły i nie sądzę, żeby zdążyli. Na pewno zatrzymanie linii frontu na Wiśle, jak wiemy z rozkazu Stalina, oznaczało możliwość konsolidacji linii niemieckiej obrony i, co było najważniejsze, zniszczenie Warszawy" - podkreśla Musiał.
To jego zdaniem pokazuje, "jak dla Stalina istotne było zniszczenie polskiej stolicy. Podobnie dla Hitlera. To jest niesamowite: tych dwóch panów, przywódca Związku Sowieckiego i przywódca ówczesnych Niemiec myśleli w tej sprawie podobnie, to jest porażające".
Musiał zauważa, że "mówi się teraz, że Armia Czerwona nie miała wtedy możliwości ofensywnych, ale pomija się w debacie, że 28 sierpnia 44 roku wybuchło powstanie na Słowacji. Linia frontu przebiegała jakieś 40 km od Słowacji, ale po drodze były jeszcze Karpaty. Armia Czerwona rzuciła na pomoc powstaniu na Słowacji znaczne siły, a było dużo, dużo trudniej przełamać linie obrony w górach" - podkreśla rozmówca.
Stalin wolał zniszczyć warszawę "niemieckimi rękami"
Mimo to "8 września wystartowali z ofensywą. To im nie wyszło, były duże straty. Z cząstką tych sił Sowieci mogliby pomóc Powstaniu Warszawskiemu. Warszawa miała bez porównania większe znaczenie strategiczne niż Bańska Bystrzyca. A droga do Berlina stałaby otworem" - mówi Musiał. Ale "dla Stalina najwidoczniej ważniejsze było zniszczenie Warszawy niemieckimi rękami. Można powiedzieć, że Hitler i Stalin dogadali się bez słów".
Profesor Musiał zauważa, że gdyby Rosjanie nie zatrzymali się w oczekiwaniu na to, aż Niemcy rozprawią się z Warszawą, ale od razu ruszyli dalej na zachód, wykorzystując przewagę po rozbiciu Grupy Armii Środek "wtedy na przykład komory gazowe zostałyby wcześniej wysadzone w powietrze, a nie dopiero w listopadzie 1944. Podejrzewam, że Niemcy skończyliby zagładę Żydów w lipcu-sierpniu".
Historyk zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt ówczesnej sytuacji. "W wielu dyskusjach, które są de facto ahistoryczne i powielają sowiecką kalkę mówi się, że Sowieci nie byli w stanie pomóc Warszawie. A przecież Stalin zakazał pomocy!" - przypomina Musiał.
Jasna decyzja
31 lipca 1944 roku "Stalin wydał rozporządzenie, jako przewodniczący Państwowego Komitetu Obrony - to była taka mieszanka biura politycznego i rządu, która powstała w lecie 1941 roku - regulujące stosunek do działań w Polsce. I w tym dekrecie napisał jasno do wszystkich dowódców frontów Armii czerwonej, że wszystkie polskie siły podlegające rządowi polskiemu na emigracji, jak np. Armia Krajowa mają być traktowane jak "awanturnicy". To jest istotne, bo jeśli Stalin daje rozkaz traktowania polskiego podziemia, jak awanturników, to w jaki sposób to można interpretować? Jak się traktuje awanturników? Zamyka się ich, rozstrzeliwuje..." Musiał mówi, że właśnie "w ten sposób oni działali, to nie było tylko na papierze. Chodziło o to, żeby w Polsce ustanowić reżim stalinowsko-komunistyczny".
"Zniszczenie Warszawy, zniszczenie polskiego ruchu oporu, było celem Stalina, a to, że zrobili to Niemcy było ułatwieniem. Jaka z tego nauka dla Polski i Polaków? W Moskwie nie mamy przyjaciół i w Berlinie nie mamy przyjaciół..." - konkluduje prof. Bogdan Musiał.
Powstanie Warszawskie było największą akcją zbrojną podziemia w okupowanej przez Niemców Europie. 1 sierpnia 1944 r. do walki w stolicy przystąpiło około 40-50 tys. powstańców. Trwało 63 dni. W walkach o wolność z Niemcami życie straciło około 18 tys. powstańców, a 25 tys. zostało rannych. W trakcie trwania Powstania Niemcy w masowych egzekucjach mordowali też zwykłych mieszkańców. Straty wśród ludności cywilnej wyniosły około 180 tys. zabitych. Pozostałych przy życiu około 500 tys. warszawiaków wypędzono z miasta, które po Powstaniu Niemcy zaczęli systematycznie burzyć.