Rewizje odbyły się m.in. w mieszkaniach mińskich działaczy praw człowieka - wiceszefa Wiasny Walancina Stefanowicza, Uładzimira Łabkowicza i Andreja Pałudy - oraz u Wiktara Sazonowa w Grodnie.
Trwa również rewizja u dyrektor organizacji Lawtrend Woli Smalanki.
Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy poinformowało w mediach społecznościowych, że drzwi do biura zostały wyłamane, a w środku znajdują się funkcjonariusze struktur siłowych.
Z informacji Wiasny wynika, że po rewizji funkcjonariusze Departamentu Śledztw Finansowych zabrali Stefanowicza ze sobą, lecz nie wiadomo, czy został zatrzymany, czy ma wziąć udział w przesłuchaniu. Rewizja była związana z artykułem dotyczącym organizacji działań poważnie naruszających porządek publiczny i uchylania się od płacenia podatków. Aktywiści podają, że nie ma kontaktu z szefem Wiasny, byłym więźniem politycznym Alesiem Bialackim.
Organizacja Wiasna
Wiasna działa na Białorusi jako organizacja niezarejestrowana - władze pozbawiły ją legalnego statusu w 2003 r. i od tamtej pory odmawiały jej ponownej rejestracji.
Aktywiści informują o rewizjach w siedzibach innych organizacji i ruchów społecznych, m.in. w biurze opozycyjnego Ruchu o Wolność.
We wtorek podczas niezapowiedzianego spotkania z prezydentem Rosji Władimirem Putinem w Petersburgu Alaksandr Łukaszenka oświadczył, że państwo rozpoczęło działania przeciwko "organizacjom pozarządowym i tzw. zachodnim mediom". Nawiązując do nagłaśnianych przez media państwowe rzekomych "zamachów" na prorządowego dziennikarza oraz jednego z deputowanych, Łukaszenka powiedział, że "indywidualny terror" stał się kolejnym etapem sterowanego z zewnątrz "buntu i kolorowej rewolucji" na Białorusi. Zapowiedział, że wszyscy sprawcy zostaną ustaleni i ukarani "w poważny sposób".
Według słów Łukaszenki "tzw. zachodnie media" i organizacje pozarządowe "przynosiły nam demokrację, a raczej – narzucały. I nie demokrację, a właśnie ten terror. Musi pan zrozumieć, że po prostu nie możemy inaczej" – powiedział Łukaszenka do Putina, dodając, że siły te były "finansowane z zewnątrz".
PAP/dad