Przez dzienikarzy muzycznych nowa płyta Andrzeja Smolika została ochrzona liczbą "4", gdyż artysta po raz kolejny opatrzył swój krążek jedynie nazwiskiem. O płycie i otwartym koncercie, który odbędzie się 7 grudnia w PKiN w Teatrze 6. piętro muzyk opowiadał w czwórkowej audycji "Stacja Kultura".
Na płycie jest mnóstwo gości – zapewniał Andrzej Smolik. Śpiewają nie tylko artyści kojarzeni dotychczas ze Smolikiem. Wyjątkowym gościem jest Emmanuelle Seigner, żona Romana Polańskiego.
W ocenie Andrzeja Smolika, francuska piosenkarka nie jest typem gwiazdy. – Dobrze współpracowało się z Emmanuelle, nie było żadnych zastrzeżeń, pretensji, gwiazdorstwa – wspomina. Na płycie wystąpił również Kev Fox. – To taki mężczyzna z brodą, w spiczastych butach, outsider o ostrych rysach, który żyje w odosobnieniu – tłumaczy gość Kuby Kukli i Kasi Dydo.
Czy to prawda, że Smolikowi się nie odmawia? Muzyk zaprzecza. – Oczywiście spotykały mnie odmowy, szczególnie ze strony artystów zagranicznych – zdradza.
– Mnóstwo jest artystów, których chciałbym ściągnąć na swoje płyty. Co osoba, to inny kolor i inna historia. Wymiana nowej energii, chociaż przez chwilę. Oby takich osób było jak najwięcej – ma nadzieję Andrzej Smolik.
Nagrywając płytę autorską, staram się trzymać nad nią pieczę, kreować jakąś estetykę, stworzyć jej świat – wyjaśnia gość "Stacji Kultura". – Jestem jednak bardzo otwarty: to ma być miła praca, nie jest to więzienie ani roboty na zesłaniu. Traktuję gości po partnersku. Liczę na to, że ktoś wniesie na płytę także siebie, a nie tylko podda się idei, którą ja przeforsuję – podkreśla.
Artysta zdradza, że stara się nie słuchać swojego albumu. – Kiedy nagrywam autorską płytę i spędzam nad nią rok, postrzegam ją raczej jak pewną konstrukcję. Dochodzę do wniosku, że trzeba było wyeksponować wokal albo ściszyć bas. A tymczasem nic już nie można poprawić – tłumaczy.
Więcej w rozmowie z Andrzejem Smolikiem w "Stacji Kultura". Kliknij w ikonę głośnika/kamery w ramce po prawej stronie.
Am/bch