"Muzyka żałobna" , "Gry weneckie", ale też... "Warszawski dorożkarz", „Cyrk jedzie” i „Złote pantofelki”. W latach pięćdziesiątych trudności finansowe skłoniły Witolda Lutosławskiego do zajmowania się nie tylko muzyką ilustracyjną lecz także popowymi szlagierami, które szturmem zdobywały wówczas serca proletariackiej publiczności. Po jego piosenki sięgali chętnie m.in. Mieczysław Fogg, Kalina Jędrusik i Halina Kunicka. Sam Lutosławski raczej nie chwalił się tym wątkiem swojej twórczości - nie przez przypadek jego 36 piosenek opublikowanych zostało pod pseudonimami Derwid albo Bardos.
Pół wieku później "chałtury Lutosa" okazują się zaskakująco intrygującym repertuarem: po części ze względów sentymentalnych, na poły zaś - perwersyjnych. Oto posągowy kompozytor przyłapany zostaje in flagranti z błahymi piosnkami o tematyce "ogólno-życiowej". A przy okazji dowodzi też, że był piekielnie muzykalny w najprostszym tego słowa znaczeniu i potrafił napisać chwytliwą melodię.
Dlatego po przeboje Derwida i Bardosa sięgają dziś chętnie chansoniści spod znaku Janusz Radka oraz zawodowi aranżerowie, jak Krzysztof Herdzin:
Ale też rasowi awangardziści, specjaliści od remiksów i perwersyjnych parafraz. Cezary Duchnowski i Agata Zubel - eksperymentalni kompozytorzy z Wrocławia - oraz puszkujący wiolonczelista klasyczny, Andrzej Bauer postanowili skąpać szlagiery Lutosławskiego w gęstym, elektronicznym sosie.
Ich programu „Plamy na słońcu. El Derwid” wysłuchać można będzie 2 lutego (środa) w warszawskim Zamku Królewskim, na koncercie otwierającym VIII Międzynarodowy Konkurs Wiolonczelowy im. Witolda Lutosławskiego.