- To bezmyślność, zupełny brak wyczucia - tak o autorach tekstów, w których pojawiają się "polskie obozy", mówi prof. Martin Schulze Wessel, znany niemiecki historyk i szef Niemieckiego Związku Historyków, który w niedzielę wystosował w tej sprawie apel do Niemców.
"Gazeta Wyborcza” przypomina, że rok temu terminu "polskie obozy" użyła agencja DPA, pisząc o obozie zagłady w Sobiborze. Wcześniej pojawił się w "Die Welt" w relacji z podróży młodych Izraelczyków do obozu w Majdanku. Latem zeszłego roku o "polskich obozach" pisał regionalny dziennik "Rheinische Post".
>>> Prokuratura Generalna: określenie "polskie obozy zagłady" skandaliczne >>>
"To niedopuszczalne słowa, które sugerują całkowicie fałszywe wyobrażenie o odpowiedzialności za zbrodnie. Apelujemy do niemieckiej opinii publicznej o przeciwstawienie się powtarzającym się błędnym sformułowaniom na temat niemieckich zbrodni podczas II wojny światowej w Polsce" - czytamy w apelu Związku. Autorom szczególnie zależy na reakcjach nauczycieli historii.
Czytaj<<<Czujemy się głęboko znieważeni - dyrektorzy muzeów krytykują prokuraturę w sprawie "polskich obozów">>>
- Potrzeba nam więcej wrażliwości - mówi prof. Schulze Wessel, podając jako przykład reakcje na pokazany w zeszłym roku serial telewizji ZDF "Nasze matki, nasi ojcowie". - Choć zawierał ewidentne przekłamania (m.in. przedstawiono w nim żołnierzy AK jako zajadłych antysemitów), Niemcy o tym nie dyskutowali, a przecież powinni.
>>> Izraelski parlament potępi określenie "polskie obozy śmierci" >>>
>>> Pomyłka Obamy: "polski obóz śmierci" >>>
Jednocześnie niemieccy historycy protestują przeciwko wprowadzeniu w Polsce kar za używanie zwrotu "polskie obozy". W przygotowanej przez PiS nowelizacji ustawy o IPN i kodeksu karnego m.in. za użycie tego wyrażenia ma grozić nawet pięć lat więzienia. Choć rząd przestrzegał, że nowe przepisy nie mają sensu, to dziesięć dni temu Sejm większością 377 głosów skierował projekt do komisji sprawiedliwości.
pp/IAR
Zobacz serwis: II WOJNA ŚWIATOWA >>>