Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Izabella Mazurek 27.01.2023

Auschwitz-Birkenau. Pierwsze polskie śledztwo w sprawie funkcjonowania obozu

Wczesną wiosną 1945 roku na teren byłego niemieckiego i nazistowskiego obozu Auschwitz-Birkenau zaczął przyjeżdżać Jan Sehn - sędzia śledczy z Krakowa. Prowadził pierwsze od wyzwolenia tego miejsca polskie śledztwo, które miało wyjaśnić, ile ofiar zamordowano w obozie, w jaki sposób je zabijano i kim byli sprawcy ludobójstwa.

Ogromny kompleks poobozowych budynków był wykorzystywany po wyzwoleniu częściowo m.in. przez sowieckie NKWD oraz polską bezpiekę. W wielu budynkach tworzono więzienia dla politycznych przeciwników lub też obozy dla niemieckich jeńców wojennych. Stąd też pierwszym zadaniem sędziego śledczego Jana Sehna było zabezpieczenie terenu Auschwitz-Birkenau, który był miejscem niemieckich masowych zbrodni w l. 1940-1945.

Brama byłego KL Auschwitz II_Birkenau, 29 maja 1945. Fot. Stanisław Kolowca, Archiwum IPN Brama byłego KL Auschwitz II_Birkenau, 29 maja 1945. Fot. Stanisław Kolowca, Archiwum IPN

Z grupą swoich współpracowników Sehn przyjeżdżał do Oświęcimia w poniedziałki rano a wracał do Krakowa w soboty. Ten rytm podróży wyznaczał kalendarz prowadzonych przez niego działań. Grupa współpracowników sędziego Sehna podróżowała na teren byłego obozu zazwyczaj odkrytą ciężarówką lub wozem zaprzężonym w dwójkę koni. Na miejscu nocowano w komendanturze, by ze względów czasowo-logistycznych być jak najbliżej miejsca, w którym należało zabezpieczyć ocalałe dokumenty, których uciekająca załoga obozu nie zdążyła zniszczyć oraz przesłuchiwać świadków: byłych więźniów, którzy przeżyli obóz a także mieszkańców Oświęcimia.

Oględziny krematorium V na terenie byłego KL Auschwitz II-Birkenau z udziałem Jana Sehna. Fot. Stanisław Łuczko. Archiwum IPN Oględziny krematorium V na terenie byłego KL Auschwitz II-Birkenau z udziałem Jana Sehna. Fot. Stanisław Łuczko. Archiwum IPN

Czytaj także:

Jan Sehn – polski łowca nazistów

Dopaść Hoessa

Od samego początku dochodzenia sędzia śledczy Jan Sehn dążył do tego, by do Polski trafili zarówno ci, którzy wydawali rozkazy (jak chociażby wieloletni komendant KL Auschwitz-Birkenau Rudolf Hoess) ale też i ci, którzy je wykonywali, czyli strażnicy, kapo i lekarze obozowi. Pozwalało na to ówczesne prawo, ale też dobra międzynarodowa współpraca.

Jan Sehn w swoim gabinecie Jan Sehn w swoim gabinecie. Fot. Jan Rys. Archiwum IES

Hoessa złapali Brytyjczycy. Stało się to 11 marca 1946 r. w niewielkiej wiosce Gottrupel pod Flensburgiem, gdzie były komendant KL Auschwitz-Birkenau ukrywał się pod zmienionym nazwiskiem. Wydarzenia po jego aresztowaniu potoczyły się błyskawicznie: już 15 kwietnia 1946 r. zeznawał on jako świadek w Norymberdze. Powiedział tam m.in., że małe dzieci zabijano w Auschwitz-Birkenau jedynie z tego powodu, iż słabość, właściwa wiekowi dziecięcemu, nie pozwalała [im] na pracę. Przyznawał z dumą, że wyporność dzienna komór gazowych i krematoriów pozwalała podczas jednego gazowania wymordować i spalić około 2 tysięcy osób. Dodawał także, iż latem 1941 r. został wezwany do Berlina na spotkanie z Himmlerem, który przekazał mu, że Adolf Hitler kazał ostatecznie rozwiązać problem żydowski. My - zeznawał Hoess - to znaczy SS, powinniśmy wprowadzić ten rozkaz w życie. Jeśli teraz, w chwili obecnej, tego nie zrobimy, to potem naród żydowski zniszczy naród niemiecki.

Tory kolejowe prowadzące do byłego KL Auschwitz II-Birkenau, 29 maja 1945. Fot. Stanisław Kolowca, Archiwum IPN Tory kolejowe prowadzące do byłego KL Auschwitz II-Birkenau, 29 maja 1945. Fot. Stanisław Kolowca, Archiwum IPN

Według obserwatorów procesu Hoess jako świadek zachowywał się jak automat, nie okazywał emocji nawet w tych momentach, kiedy zeznawał na temat wymordowania milionów niewinnych ludzi. Niezależnie od tego, jego zeznania mocno obciążały oskarżonych w Norymberdze wysokich rangą dowódców i współpracowników Adolfa Hitlera.

Plany komór gazowych i krematoriów w KL Auschwitz ze zbiorów Jana Sehna. Fot. Piotr Litka. Archiwum IPN Plany komór gazowych i krematoriów w KL Auschwitz ze zbiorów Jana Sehna. Fot. Piotr Litka. Archiwum IPN

Proces i wyrok

Dwa miesiące po zeznaniach w Norymberdze Hoess – w ramach ekstradycji – został przewieziony do Polski. W Warszawie osadzono go w więzieniu mokotowskim. Skąd 30 lipca 1946 r. trafił do krakowskiego więzienia przy ulicy Montelupich. Tam zaczął go odwiedzać sędzia śledczy Jan Sehn. Później przesłuchiwał Hoessa łącznie przez osiemnaście dni. Obszerne protokoły z tych czynności zachowały się w Archiwum IPN. Sehn był też jedną z osób, która zainspirowała Hoessa do spisania wspomnień.

Czy Hoess mówił prawdę? Raczej tak. Jak wspominała po latach jedna z bliskich współpracowniczek Jana Sehna, Krystyna Szymańska, przed pierwszym przesłuchaniem sędzia poprosił Hoessa, żeby mówił tylko prawdę i że to co powie, jest bardzo ważne dla wyjaśnienia prawdy. Były komendant Auschwitz-Birkenau dotrzymał słowa. Jego zeznania są pełne szczegółów, nazwisk, czasami dat i opisów tego, czego był świadkiem przez klika lat zarządzania obozem.

Wyjaśnienia Hoessa pozwoliły na w miarę szybkie zakończenie śledztwa, sporządzenie aktu oskarżenia i proces, który odbył się w Warszawie zimą i wczesną wiosną 1947 r. Byłego komendanta Auschwitz-Birkenau sądził Najwyższy Trybunał Narodowy. Jednogłośny wyrok zapadł 2 kwietnia 1947 r. Kara śmierci. W sentencji jednak nie było mowy (bo to też nigdy nie było w żaden sposób zaznaczane) gdzie Hoess zawiśnie.

Początkowo zamierzano powiesić Hoessa na szubienicy na terenie obozu, którego był komendantem. Jednak nie zgodzili się na to byli więźniowie, którzy organizowali w tym czasie funkcjonujące tam do dziś muzeum. Ostatecznie zawarto kompromis: niedaleko budynku komendantury KL Auschwitz, wybudowano specjalną szubienicę, na której 16 kwietnia 1947 r. powieszono Hoessa. Przed egzekucją, byłego komendanta Auschwitz-Birkenau osadzono w bloku 11, czyli w bloku śmierci.
Z zachowanych dokumentów wynika, że po wyroku Hoess się nawrócił. Na kilka dni przed śmiercią wyspowiadał i przyjął komunię świętą. Przed wykonaniem wyroku nie powiedział ani słowa.

Piotr Litka

Podczas pisania tekstu korzystałem z materiałów archiwalnych IPN, "Wspomnień Rudolfa Hoessa, komendanta obozu oświęcimskiego", oprac., wstęp i przypisy dr Jan Sehn, Warszawa 1960, relacji Krystyny Szymańskiej złożonej 9 marca 1990 r. w Krakowie, przechowywanej w Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau oraz fragmentów książki Aleksandra Zwiagincewa, "Proces Norymberski. Nieznane fakty". Tł. I. Korybut-Daszkiewicz i W. Mikołajczyk-Trzcińska, Warszawa 2014.