Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Tomasz Jaremczak 07.05.2012

Spadł ze schodów czy zabiła go SB? 35 lat od śmierci Pyjasa

Jego śmierć w tajemniczych okolicznościach wstrząsnęła środowiskiem akademickim Krakowa i Polski. Mija 35. rocznica śmierci Stanisława Pyjasa, studenta Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Fragment płyty nagrobnej Stanisława PyjasaFragment płyty nagrobnej Stanisława PyjasaCezary p/Wikipedia

7 maja 1977 roku ciało Stanisława Pyjasa znaleziono w bramie przy ulicy Szewskiej w Krakowie. Prokuratura uznała, że był to wypadek. Miał spaść ze schodów. Według opozycji został pobity przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa.

Sprawa studenta - opozycjonisty, który współpracował z Komitetem Obrony Robotników i zbierał pieniądze na pomoc osobom wyrzuconym z pracy po protestach w Radomiu i Ursusie - budziła ogromne emocje. W Krakowie i kilku innych miastach powstały Studenckie Komitety Solidarności, organizowano demonstracje, doszło do starć z milicją.

Podczas śledztwa w 1991 roku ustalono, że student polonistyki został śmiertelnie pobity, jednak nie wykryto sprawców zabójstwa. Łącznie śledztwa w sprawie śmierci Stanisława Pyjasa umarzano cztery razy, uzasadniając to niemożnością wykrycia sprawców.

Od 2009 roku sprawą zajmuje się krakowski IPN. W kwietniu 2010 roku przeprowadzono ekshumację zwłok. Biegli uznali, że przyczyną śmierci był upadek z wysokości co najmniej 7 metrów.

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>

W marcu 2012 roku Piotr Litka i Anna Barańska-Całek z "Superwizjera" TVN pokazali m.in. rozmowę z milicjantem, który jako pierwszy widział w 1977 r. ciało Pyjasa. Zapewniał, że leżało twarzą do podłogi, a nie na wznak, jak widać to na zrobionych później zdjęciach. Według Jana Jarosza, emerytowanego biegłego Instytutu Ekspertyz Sądowych, jeżeli leżał na brzuchu, to mógł był wyrzucany czy wypychany przez plecy ze schodów.

Dziennikarze dotarli też do lekarki pogotowia, która twierdzi, że student mógł umrzeć później, niż wynika z informacji MO z 1977 r. Próbowali też porozmawiać z Bohdanem K., jedynym funkcjonariuszem milicji z Krakowa, który w tym samym roku dostał awans do Warszawy i nagrodę za "osiągnięcia w pracy podczas juwenaliów '77. Żadnej z tych osób IPN nie przesłuchiwał.

- Być może uda się zamknąć śledztwo pod koniec tego roku. Muszę jednak dostać opinię biomechaniczną z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie, obejrzeć dokumenty ze zbioru zastrzeżonego w IPN w Warszawie i zapoznać się z częścią materiałów powstałych podczas realizacji filmu "Trzech kumpli", przekazanych przez TVN – powiedział "Rzeczpospolitej" prowadzący postępowanie prokurator Ireneusz Kunert.

Obiecuje, że nawet gdyby miało się zakończyć umorzeniem, to postara się wyjaśnić wszystkie wątki w sprawie.

IAR/Rzeczpospolita, tj

Więcej na temat sprawy Stanisława Pyjasa na stronach Polskiego Radia