Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Jaremczak 14.12.2013

Protesty w Kijowie. Opozycja boi się prowokacji

Zwolennicy prezydenta Wiktora Janukowycza wrócili do domów. W centrum stolicy Ukrainy zostali już tylko przeciwnicy obecnych władz.

Prorządowy miting organizowany przez Partię Regionów zakończył się późnym popołudniem. Choć wcześniej organizatorzy zakładali, że zwiezieni przez nich do Kijowa mieszkańcy wschodniej i południowej Ukrainy będą manifestować do niedzieli.

Większość manifestantów w zwartych grupach poszła do autobusów i w kierunku dworca kolejowego. Niektórzy byli uzbrojeni w kije. Nie zachowywali się jednak agresywnie.

Protesty na Ukrainie - zobacz serwis specjalny >>>

Tak więc przed wieczorem Plac Europejski oraz przylegająca do niego ulica prowadząca do budynków rządu i parlamentu opustoszały.

Według organizatorów w odbywającej się tam demonstracji uczestniczyło  200 tysięcy ludzi. Według mediów - cztery raz mniej.
Niewielka część manifestantów pozostała w wojskowych namiotach postawionych w parku Maryjskim okalającym Radę Najwyższą. Po obu stronach budynku parlamentu rozstawiono ich po kilkanaście.
Manifestacja zwolenników obecnych rządów na Ukrainie (źródło:TVN24/x-news)

Plac Europejski znajduje się około 200 metrów od Majdanu Niepodległości, gdzie za masywnymi barykadami zbudowanymi z worków wypełnionych lodem i śniegiem znajduje się obozowisko zwolenników zbliżenia Ukrainy z Unią Europejską.

Pas ziemi niczyjej

Między dwiema grupami Ukraińców stworzono swoisty pas ziemi niczyjej. Obie demonstracje rozdzielono szczelnym kordonem z ustawionych rzędem autobusów milicyjnych. W sobotę nie było żadnych doniesień o incydentach.

A mimo to tłum zgromadzony na Majdanie boi się, że to tylko cisza przed burzą. Dlatego wzmocniono barykady i nakazano pilnującym ich strażnikom, by nie schodzili z posterunku bez zgody przełożonego.  - Boimy się prowokacji. Mogą się do nas przedostać tituszki, czyli dresiarze. spodziewamy się najgorszego - mówi Polskiemu Radiu Mykoła, który pełni wartę przy jednej z barykad.

Liderzy opozycji uważa, że pierwszy sukces ma za sobą. A mianowicie decyzją prezydenta Janukowycza zostali odsunięci od wykonywania obowiązków służbowych urzędnicy odpowiedzialni za brutalną pacyfikację manifestacji 30 listopada .
Ukarane mają być cztery osoby: 2 grudnia został zwolniony szef kijowskiej milicji Walerij Koriak, a teraz dołączyli do niego zarządzający stolicą (szef Kijowskiej Miejskiej Administracji Państwowej) Ołeksandr Popow i wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Wołodymyr Siwkowicz. Ukarany ma być także jeden urzędnik niższy rangą z kijowskiego MSW
Opozycja zwraca uwagę, że każda z tych osób ma swoich zwierzchników: ministra spraw wewnętrznych Witalija Zacharczenkę, czy szefa Rady Bezpieczeństwa Andrija Klujewa. Lider UDARu Witalij Kliczko sugeruje, że to oni powinni zostać ukarani.

/
Wieczorem z liderami opozycji spotkał się amerykański senator John McCain

Jak twierdzi zazwyczaj dobrze poinformowany portal tygodnika "Dzerkało Tyżnia", ukarani Ołeksandr Popow i Walerij Koriak powiedzieli na przesłuchaniu w prokuraturze, że wykonywali nakazy wyższych rangą urzędników, odpowiednio: szefa Rady Bezpieczeństwa Andrija Klujewa i ministra spraw wewnętrznych. Mieli im powiedzieć, że mają się podporządkować rozkazom zastępcy szefa Rady Bezpieczeństwa Wołodymyra Siwkowicza.
Oficjalnie cała operacja, w czasie której milicja pałowała i kopała leżących manifestantów, miała na celu ustawienie świątecznej choinki na zajętym przez demonstrantów Placu Niepodległości.

Brutalna pacyfikacja protestu została potępiona przez wielu światowych liderów. Próbował się od niej odciąć Janukowycz, który w specjalnym wystąpieniu mówił, że milicja przesadziła .

Jak długo jeszcze?

Protestujący zapowiadają, że na Placu Niepodległości co najmniej do wtorku, 17 grudnia. Tego dnia ma dojść do posiedzenia ukraińsko - rosyjskiej komisji rządowej. Premier Mykoła Azarow już zapowiedział, że zostaną tam podpisane istotne umowy. Manifestujący na placu Niepodległości obawiają się, że Kijów znów pójdzie na ustępstwa wobec Moskwy.

IAR/PAP/asop