Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Michał Chodurski 17.03.2014

Czy Rosja wystraszy się sankcji, które nałożyły Unia Europejska i USA? (analiza)

Wprowadzone przez Unię Europejską sankcje dotyczą 21 a amerykańskie 11 urzędników, częściowo tych samych. Polegają na zamrożeniu kont, a wobec części z wymienionych, także na zakazie wjazdu na teren Unii i USA.
Moskwa: aktorzy odtwarzają scenę z obrazu, gdy caryca Katarzyna II anektuje Krym do RosjiMoskwa: aktorzy odtwarzają scenę z obrazu, gdy caryca Katarzyna II anektuje Krym do Rosji PAP/EPA/SERGEI ILNITSKY

Unijne i amerykańskie sankcje są bezpośrednią reakcją na wydarzenia na Krymie. W niedzielę w referendum, nieuznawanym ani przez rząd w Kijowie ani przez wspólnotę międzynarodową, mieszkańcy półwyspu opowiedzieli sie za oderwaniem od Ukrainy i przyłączeniem do Rosji.

Tymczasem prezydent Rosji Władimir Putin, już po ogłoszeniu sankcji, podpisał dekret o uznaniu Autonomicznej Republiki Krymu za niepodległe i niezależne państwo.

Natomiast jak twierdzi gazeta.ru we wtorek prezydent Putin i przewodniczący Rady Najwyższej Krymu Wołodymyr Konstantinow podpiszą porozumienie o wejściu dotychczasowej autonomicznej republiki w skład Federacji Rosyjskiej. Kreml nie potwierdza tych informacji.

Kryzys Ukraiński - tu czytaj więcej>>>

 

Szefowa unijnej dyplomacji o sankcjach wobec Rosji. ENEX/x-news.

21 przedstawicieli rosyjskich i ukraińskich przedstawicieli władz znalazło się na unijnej „czarnej liście”

Zakaz wizowy oraz zamrożenie aktywów dotyczyć ma 10 urzędników rosyjskich, ośmiu krymskich oraz trzech członków rosyjskiego personelu wojskowego.

Unijne restrykcje dotkną m.in. członka rosyjskiej Dumy Państwowej i szefa partii Sprawiedliwa Rosja Siergieja Mironowa, przewodniczącego komisji ds. Wspólnoty Niepodległych Państw w Dumie Państwowej Leonida Słuckiego, wiceprzewodniczącego Dumy Siergieja Żeleźniaka, a także premiera Autonomicznej Republiki Krymu Siergieja Aksjonowa oraz trzech dowódców rosyjskiego wojska, w tym wiceadmirała, dowódcę Floty Czarnomorskiej Aleksandra Witkę.

Na liście nie ma prezydenta Władimira Putina, premiera Dmitrija Miedwiediewa ani szefa rosyjskiej dyplomacji Siergieja Ławrowa, nie ma także najbliższych współpracowników rosyjskiego prezydenta. Unia Europejska nie chciała bowiem zamykać wszystkich drzwi i pozostawiła sobie możliwość prowadzenia rozmów dyplomatycznych.

Amerykanie skromniej, co do liczby, ale za to uderzają nieco wyżej w rosyjską hierarchię. Sankcje objęły 11 osób, które nie będą mogły wjechać do Stanów Zjednoczonych, a ich konta bankowe zostaną zamrożone. Na liście osób ukaranych przez amerykańską administrację są między innymi: obalony prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz, wicepremier Rosji Dmitrij Rogozin oraz dwóch doradców prezydenta Rosji Władimira Putina a także premier samozwańczej Republiki Krymu Siergiej Aksjonow i szef krymskiego parlamentu Władimir Konstantinow.

Jak widać na amerykańskiej liście też nie ma prezydenta Putina, premiera Miedwiediewa ani szefa MSZ Ławrowa.

 

Barack Obama: USA gotowe na dalsze sankcje. CNN Newsource/x-news.

Zresztą wicepremier Rosji Dmitrij Rogozin, który znalazł się wśród objętych amerykańskimi sankcjami, już zdążył skomentować to na Twitterze. - Towarzyszu Obama, a co z tymi, którzy nie mają za granicą kont ani majątku? Czyżbyście o tym nie pomyśleli? - napisał Rogozin, którzy nadzoruje rosyjski przemysł zbrojeniowy.

W opinii komentatorów tego rodzaju sankcje, jakie wprowadziły UE i USA, nie powstrzymają Rosji od kontynuowania agresywnej polityki wobec Ukrainy. Można się też zastanawiać, czy Zachód  a zwłaszcza Unia są, w stanie wprowadzić takie restrykcje, który by naprawdę zagroziły interesom Rosji.  Zwraca się uwagę, że, przynajmniej na razie wydaje się to mało prawdopodobne. I to nie tylko dlatego, że niektóre sankcje rzeczywiście mogłyby uderzyć też w kraje Europy, silnie powiązane gospodarczo z Rosją. Także z tego powodu, że prawdziwe, dolegliwe sankcje, mogłyby być skutkiem tylko zasadniczej zmiany polityki Zachodu wobec Rosji a nawet rewizji polityki globalnej. A na to, zdaniem części komentatorów, Zachód nie jest gotowy.

Nie można przy tym zapominać, że w amerykańskiej strategii "wojny z terroryzmem" Rosja jest postrzegana, jako nie do końca pewny, ale jednak sojusznik USA. Nie da się także lekceważyć stanowiska Chin, które oficjalnie starają się nie popierać żadnej ze stron konfliktu, co tak naprawdę jest na rękę Putinowi.

Sankcje wobec Rosji "aksamitne">>>

Jak napisał komentator sztokholmskiego dziennika „ Dagens Nyheter”, Johan Schuck, najbardziej drastycznym posunięciem byłoby wykluczenie Moskwy z międzynarodowego sytemu finansowego, jak to uczyniono wobec Iranu. Jednak skutki takiej decyzji byłyby odczuwalne bardzo niekorzystnie dla wielu krajów unijnych. Szwedzki komentator zauważa, że unijni ministrowie spraw zagranicznych stoją więc przed niełatwymi wyborami.

 

Ekspert: RWE sprzedaje potężny kawałek biznesu Rosjanom. TVN24 Biznes i Świat/x-news.

Z kolei Roger Boyes w brytyjskim „Timesie”, zwraca uwagę, że w kwestii restrykcji wobec Rosji Zachód jest podzielony na dwa obozy. Po jednej stronie - zwolennicy radykalnych sankcji - Stany Zjednoczone i "nowe" kraje Unii z Polską, Rumunią i państwami bałtyckimi, a także Szwecja. Po drugiej - "stare" państwa Unii, zwolennicy gradacji sankcji, którzy nie chcą zrywać mostów, ani zaszkodzić własnym gospodarkom. Do tego grona Roger Boyes zalicza Wielką Brytanię. Jej minister spraw zagranicznych potwierdził to rano, mówiąc, że nie określiłby obecnej sytuacji jako nowej zimnej wojny. - Nadal rozmawiamy z Rosjanami, wszystkie kanały dyplomatyczne są otwarte i nadal są możliwości deeskalacji tego kryzysu - powiedział William Hague w BBC.

Sporym problemem dla Zachodu jest fakt, że także niektórzy rosyjscy krytycy dotychczasowej polityki Władimira Putina, kreowani w zachodnich mediach na liberałów i autorytety, zdają się popierać rosyjskie posunięcia wobec Ukrainy. Ostatni przywódca ZSRR Michaił Gorbaczow z zadowoleniem powitał wynik referendum na Krymie w sprawie jego przyłączenia do Rosji. Skrytykował też wprowadzenie przez Zachód sankcji wobec rosyjskich i ukraińskich urzędników.

Tymczasem Rosja chce… zmienić ustrój Ukrainy z unitarnego na federacyjny. Rosyjscy dyplomaci proponują Stanom Zjednoczonym i Unii Europejskiej: utworzenie wspólnej "grupy wsparcia”, uznanie wyników krymskiego referendum oraz zorganizowanie referendum konstytucyjnego we wszystkich regionach.  W myśl rosyjskich pomysłów Ukraina miałaby mieć status państwa neutralnego, którego granice i suwerenność gwarantują: Rosja, Unia Europejska i Stany Zjednoczone.

Paweł Zalewski komentuje w radiowej Jedynce rosyjskie pomysły>>>

Zdaniem wielu komentatorów Zachód, mimo protestów, pogodził się już z oderwaniem Krymu od Ukrainy. Chodzi tylko o to, by powstrzymać Moskwę przed dalszą dezintegracją Ukrainy. Według niektórych opinii nawet dla samej Ukrainy, utrata Krymu mogłaby być akceptowalną ceną za wyrwanie się spod wpływów Rosji. Oczywiście władze w Kijowie takiej deklaracji długo jeszcze nie złożą.

Problem polega na tym, że najprawdopodobniej Rosja nie poprzestanie na Krymie.

Zdaniem Adama Eberhardta z  Ośrodka Studiów Wschodnich, Rosja będzie dalej destabilizować sytuację na Ukrainie. - Teraz Kreml będzie kierował swoje działania na wschodnie okręgi Ukrainy, (…) gdzie z inspiracji Rosji trwają już protesty miejscowych separatystów - uważa ekspert. Może to robić tak jak dotychczas, czyli wysyłając dywersantów, którzy będą organizować prorosyjskie zamieszki. Innym wariantem, chociaż mniej prawdopodobnym, jest zbrojna interwencja. Jednak to -  jak podkreśla ekspert - wiązałoby się z odpowiedzią ukraińskiej armii, oraz przyjęciem na siebie odpowiedzialności za agresję w oczach społeczności międzynarodowej. Z powodu opinii światowej, zdaniem Eberhardta, Rosja nie zdecyduje się też na ekspresowe włączenie Krymu w skład Federacji. Ekspert z OSW prognozuje, że Kreml w przyszłości przyłączy formalnie półwysep Krymski, ale jeszcze przez jakiś czas będzie starał się wykorzystać niejasny status republiki - z jednej strony po to, aby nie stwarzać jednoznacznego wrażenia, że Rosja jest agresorem, z drugiej, aby wciąż móc grać kartą obrońcy ludności rosyjskojęzycznej na Ukrainie - zwraca uwagę Adam Eberhardt.

Zobacz kalendarium wydarzeń na Ukrainie>>>

michał chodurski

''