Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
Małgorzata Byrska 09.10.2014

Oskładkowanie umów zlecenia i baza bezrobotnych zamiast stawek godzinowych za pracę

We wrześniu pracodawcy zgłosili do urzędów pracy 115 tys. ofert – to najlepszy wynik od roku 2001, czyli od kiedy resort pracy prowadzi statystyki. Wrzesień był też ósmym z rzędu miesiącem spadku bezrobocia w tym roku. Według szacunków ministerstwa stopa bezrobocia wyniosła wtedy w Polsce 11,5 proc. Biorąc pod uwagę dane statystyczne – mamy sukces, ale problemy funkcjonowania rynku pracy nie zniknęły.
Przedsiębiorcy są obecnie w sytuacji dość dużej niepewności, i albo poszukują bardziej elastycznych form zatrudnienia, albo oszczędności jeśli chodzi o koszty pracyPrzedsiębiorcy są obecnie w sytuacji dość dużej niepewności, i albo poszukują bardziej elastycznych form zatrudnienia, albo oszczędności jeśli chodzi o koszty pracyGlow Images/East News
Posłuchaj
  • W Polsce należy jak najszybciej stworzyć ogólnokrajową bazę bezrobotnych – mówiła w radiowej Jedynce Anna Wicha, prezes Polskiego Forum HR. Taki rejestr ułatwiłby agencjom pracy kontakt z bezrobotnymi. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Obecnie prace nad poselskim projektem o minimalnej stawce godzinowej od czerwca nie są kontynuowane. Nie ma też dyskusji ze związkami zawodowymi na ten temat – przypomniał w Polskim Radiu 24 Grzegorz Baczewski, dyrektor Departamentu Dialogu Społecznego w Konfederacji Lewiatan.(Grażyna Raszkowska, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Aby zracjonalizować sposób postępowania wobec bezrobotnych i sposób wydawania pieniędzy publicznych myślę, że założenie takiej bazy jest słuszne, podyktowane chęcią uporządkowania tego obszaru – zauważa Lech Antkowiak, z-ca Dyrektora Urzędu Pracy m.st. Warszawy. (Justyna Golonko, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Dr Anna Ruzik-Sierdzińska, ekonomistka z SGH uważa, że aktywizacja powinna być skierowana do tych osób najbardziej oddalonych od rynku pracy, do długotrwale bezrobotnych.(Justyna Golonko, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Największe problemy mamy z osobami pozostającymi bez pracy długotrwale, które stanowią 58 proc. zarejestrowanych bezrobotnych – podkreśla w radiowej Jedynce dr Anna Ruzik-Sierdzińska, ekonomistka z SGH. (Justyna Golonko, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Rynek aktywizowania bezrobotnych jest wart kilka miliardów, stąd nie dziwi zainteresowanie ze strony różnych firm – zauważa gość radiowej Jedynki Lech Antkowiak, z-ca Dyrektora Urzędu Pracy m.st. Warszawy. (Justyna Golonko, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
Czytaj także

Nawet przy tak rekordowym spadku bezrobocia, gdy popatrzymy na dane o zatrudnieniu w sektorze przedsiębiorstw, nie mamy tutaj z kolei takiego szybkiego wzrostu. Oznacza to, że część tego spadku bezrobocia jest akumulowana przez szarą strefę.  – Co by wskazywało na to, że przedsiębiorcy są obecnie w sytuacji dość dużej niepewności, i albo poszukują bardziej elastycznych form zatrudnienia, albo oszczędności, jeśli chodzi o koszty pracy  – uważa gość Polskiego Radia 24 Grzegorz Baczewski, dyrektor Departamentu Dialogu Społecznego i Stosunków Pracy w Konfederacji Lewiatan.

Pomagać mają urzędy pracy i agencje zatrudnienia

Warto przypomnieć, że w maju w życie weszła zmiana ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy, która przewidywała profilowanie bezrobotnych, wyznaczanie dla nich specjalnych doradców, a część zadań urzędów pracy miały przejąć prywatne agencje zatrudnienia. Czy to już funkcjonuje w praktyce?

– Bardzo cieszymy się z tego pierwszego kroku i dziękujemy stronie rządowej za to, że udało się wprowadzić pierwsze zmiany. Jednak jest to bardzo symboliczny krok, który nie znajduje odbicia w zakresie opieki nad bezrobotnymi czy też redukcji liczby osób poszukujących pracy, ani jeśli chodzi o efektywną oraz konsekwentna współpracę z agencjami zatrudnienia – wyjaśnia gość radiowej Jedynki Anna Wicha, prezes Polskiego Forum HR.

Początek już jest, ale trzeba działać dalej

Najbardziej pilną potrzebą jest stworzenie bazy bezrobotnych. Urząd pracy jest w tej chwili tylko przekaźnikiem wszelkiego rodzaju informacji.

– Ustawa o ochronie danych osobowych trochę nas blokuje. Jeżeli chciałabym się skontaktować z bezrobotnym, to nie mogę tego zrobić osobiście, muszę iść do urzędu pracy.  Nie ma takiej bazy, która by umożliwiała dostęp do osób bezrobotnych i przy okazji zapewniała informacje o ich kompetencjach. Wydaje się to kluczową rzeczą, żeby taki rejestr powstał. To może być też taka platforma wymiany informacji pomiędzy rynkiem a potrzebującymi. Czyli agencjami posiadającymi oferty, które mogłyby tam być publikowane za darmo i dostępne dla osób bezrobotnych – uważa prezes Anna Wicha.

W takiej sytuacji rola urzędów pracy schodziłaby na bok, pozostawałyby im zadania koordynacji i opieki nad bezrobotnymi w zakresie wypłaty zasiłków.

Pomoc mądrze adresowana

Trudno klasyfikować, komu przede wszystkim należy pomagać. Jeżeli bezrobotnemu można pomóc znaleźć pracę, to należy to robić. Natomiast szczególne zadanie mogą mieć agencje zatrudnienia w stosunku do tych osób, które pozostają na bezrobociu przez stosunkowo krótki czas.

– U nich ta motywacja do powrotu na rynek pracy jest największa. A zagubienie pomiędzy ofertami czy słaba reakcja na nie i brak wiedzy, gdzie je można bardzo szybko znaleźć, są w tej grupie zdecydowanie niewielkie. Dlatego kontakt z agencją i szybkie nastawienie na podjęcie pracy wydają się stosunkowo duże, i tutaj możemy najwięcej zrobić – zauważa prezes Polskiego Forum HR.

Trudny wybór priorytetów pomocy

Są jednak też inne opinie na ten temat. Dr Anna Ruzik-Sierdzińska, ekonomistka ze Szkoły Głównej Handlowej, uważa, że aktywizacja powinna być skierowana do osób najbardziej oddalonych od rynku pracy, do długotrwale bezrobotnych.

– Ważne jest, aby nie wydawać pieniędzy na takie ogólne kursy albo na szkolenia osób, które i tak mają duże szanse, żeby samodzielnie znaleźć pracę. Warto zainwestować nawet w mniejszą liczbę osób bezrobotnych, ale tych najtrudniej aktywizowanych. Oczywiście jeśli są to osoby naprawdę bezrobotne i chcące podjąć pracę, a nie np. takie, które rejestrują się w urzędach pracy z innych powodów – podkreśla dr Anna Ruzik-Sierdzińska.

Ten pogląd prezes Anna Wicha podziela tylko w części. Zgadza się z tym, że te grupy, które są długotrwale bezrobotne, powinny być aktywizowane. Jej zdaniem jednak, w tym obszarze działają specjalistyczne agencje i firmy non profit, które przygotowują te osoby do ponownego wejścia na rynek pracy.

– Ponieważ one potrzebują de facto specjalistycznej pomocy psychologicznej, a nie klasycznych szkoleń, związanych z wykonywaniem konkretnego zawodu. Te osoby nie są gotowe do tego, aby wrócić do społeczeństwa. Często nie mają, gdzie mieszkać, nie mają adresu, trudno się z nimi skontaktować, mają niski stopień komunikacji. To z tym jest kłopot, aby przywrócić takich ludzi do normalnego życia. Dopiero w kolejnym etapie mogą się włączać w ich aktywizację agencje. Natomiast są firmy, które się tym specjalistycznie zajmują – tłumaczy.

Niewiele wiadomo o planach rządu

W exposé premier Ewy Kopacz zabrakło wątków na temat takich krótkoterminowych działań służących poprawie sytuacji na rynku pracy. Można odnieść wrażenie, że tych problemów albo nie ma, albo są za poważne, by o tym mówić.

– Mam nadzieję, że pani premier nie postrzega tych problemów jako takich, których nie ma, czy też nie uważa ich za zbyt poważne. Pomagają tutaj zdecydowanie statystyki i liczba bezrobotnych, która się zmniejsza. Liczymy na to, że ten trend zostanie utrzymany również w przyszłym roku, co być może powoduje, że problem nie jest uważany za palący i przestaje być w wielu wypadkach sprawą nr 1. Rozmawialiśmy niedawno ze stroną rządową na temat oskładkowania umów zlecenia, tzw. umów śmieciowych, zmian w umowach na czas określony. Mam nadzieję, że te sprawy znajdą niedługo wyraz w zmianach ustawowych – ocenia gość radiowej Jedynki.

PPP na rynku pracy

Zwłaszcza, że potrzebna jest też długofalowa strategia dotycząca rynku pracy i potrzeb bezrobotnych.

– Współpraca w zakresie partnerstwa publiczno-prywatnego, między agencjami, które dają szybkie, elastyczne zatrudnienie, i urzędami pracy, to jest coś, co nas bezwzględnie czeka. Dlatego wykorzystajmy tę koniunkturę, ten czas, kiedy jest w miarę łatwo zaktywizować wielu bezrobotnych, ze względu na dość dużo ofert pracy – zachęca prezes Wicha.

Chodzi tutaj z jednej strony o otwartą komunikację, a z drugiej strony o stworzenie elastycznych i bezpiecznych warunków zatrudnienia dla tych, którzy tę pracę mają podjąć. – Jeżeli zrobimy to w miarą szybko teraz, to jeśli przyjdzie nowa fala kryzysu czy stagnacji, wtedy to nas może dużo mniej dotknąć. Pod warunkiem, że będziemy przygotowani od tej strony szybkiego, elastycznego zatrudniania – dodaje.

Rejestr bezrobotnych: skorzystają wszyscy

Tym, co z pewnością może ułatwić poruszanie się na rynku pracy, co pomoże i poszukującym pracy, i pracodawcom w znalezieniu najlepszych ofert oraz odpowiednich pracowników, ma być wspomniany już rejestr osób bezrobotnych. Lech Antkowiak, zastępca dyrektora Urzędu Pracy m.st. Warszawy też uważa, że taka baza powinna powstać, ale z trochę innych powodów.

– Mamy takie doświadczenie, niestety przykre, że osoba jest zarejestrowana w jednym urzędzie, pobiera świadczenia, po czym znika. Pojawia się na drugim końcu Polski, znowu rejestruje się w urzędzie pracy, na podstawie czasowego meldunku, i zaczyna korzystać z instrumentów pomocowych. Żeby wyeliminować tego typu zjawiska, by zracjonalizować postępowanie wobec bezrobotnych i sposób wydawania pieniędzy publicznych, założenie takiej bazy jest słuszne, podyktowane chęcią uporządkowania tego obszaru – zauważa. Z drugiej strony jest to też przygotowanie do tego momentu, kiedy nie trzeba będzie meldunku, by skorzystać z usług urzędu pracy.

Są to też słuszne argumenty za utworzeniem takiej bazy, a czy jest wola w resorcie pracy stworzenia jej?

– Chciałabym wierzyć, że jest. Ostatnio była specjalna debata z udziałem stowarzyszeń agencji zatrudnienia. Związki zawodowe nie przyjęły tego zaproszenia. Na ręce ministra pracy zostało złożonych szereg propozycji zmian. Jednym z elementów było wdrożenie tej zasady PPP i właśnie stworzenie bazy danych – przypomina prezes Wicha.

Związkowcy mają swoje propozycje

Związki zawodowe, OPZZ,  po raz kolejny domagają się wprowadzenia minimalnej płacy godzinowej w wysokości co najmniej 11 zł brutto za godzinę. Czy powinniśmy takie rozwiązanie wprowadzić, przecież mamy płacę minimalną?

– Możemy to wprowadzić dla uporządkowani rynku pracy i dla uporządkowania umów rozliczanych w systemie godzinowym. Natomiast nie powinniśmy się spodziewać, że to przyniesie rewolucyjne zmiany, jeśli chodzi o statystyki osób, które nie posiadają w tej chwili zatrudnienia. Te zmiany należy traktować porządkowo. Nie spodziewam się też zwiększenia szarej strefy, ponieważ dokładnie w takim systemie, jaki teraz funkcjonuje, możemy spokojnie zatrudniać osoby w oparciu o stawkę godzinową – ocenia Anna Wicha.

Czy w Polsce są potrzebne stawki godzinowe za pracę

Obecnie nie ma takich stawek dla osób, które nie są zatrudnione na etacie.

– W przypadku umów zlecenia i umów o dzieło, które są specyficznymi rodzajami kontraktów, trudno byłoby technicznie ustalić stawkę godzinową z punktu widzenia legislacyjnego. Ponieważ tutaj nie ma mowy o czasie pracy –  jest to albo umowa rezultatu, albo starannego wykonania. Czyli np. w przypadku zlecenia sprzątania biura pracodawca nie ingeruje, jak długo biuro jest sprzątane. W tych umowach nie stosuje się raczej pojęcia czasu wykonywania pracy –  wyjaśnia Grzegorz Baczewski z Konfederacji Lewiatan.

W przypadku umów o dzieło jest to jeszcze bardziej oczywiste, że stawki godzinowe są raczej nierealne.

Przy umowach o pracę można określić stawkę godzinową. Jest możliwe bowiem przeliczenie minimalnej płacy na stawkę godzinową, w relacji do pełnego etatu – obecnie jest to ok. 12 zł, a od przyszłego roku będzie to ok. 12,50 zł na godzinę.

Kto miałby skorzystać na stawce godzinowej

Są osoby, które wykonują prace nisko wycenione przez rynek, czasami poniżej stawki płacy minimalnej. Warto jednak zastanowić się, co się stanie, kiedy wprowadzimy taki limit płacy minimalnej.

– Słowacja od 2013 roku wprowadziła takie rozwiązanie do tzw. kontraktów na wykonanie określonej pracy. Wcześniej nie było tam stawek płacy minimalnej w tych kontraktach. Po wprowadzeniu tej zmiany 40 proc. kontraktów zniknęło z rynku. Ale nie przełożyło się to ani na wzrost zatrudnienia na umowy o pracę, ani na wzrost samozatrudnienia, ani na wzrost bezrobocia. Czyli to wszystko przeszło do szarej strefy – komentuje dyrektor Baczewski.

W Polsce również pewna część prac wykonywana jest bez umów zlecenia. Chodzi np. o opiekę nad dziećmi czy sprzątanie, które nie są w żaden sposób zalegalizowane. Wprowadzenie takiego obowiązku, w tego typu relacjach biznesowych, może właśnie przełożyć się na wzrost szarej strefy. A w Polsce szara strefa już teraz ma się znakomicie.

Warto szukać różnych rozwiązań

Można też podejmować inne działania. W tej chwili trwają prace w komisji sejmowej nad oskładkowaniem umów zlecenia w ten sposób, żeby uniknąć zjawiska dzielenia umów: gdy pierwsza umowa jest na 50 zł, i tylko od niej są odprowadzane składki, a od następnych umów już nie.  – Lewiatan poparł ten projekt, który jest obecnie w Sejmie – dodaje gość Polskiego Radia 24.

Ponadto upowszechnienie tych kontraktów cywilnych, czyli nieobjętych płacą minimalną, w dużym stopniu wynikało z praktyki stosowanej w zamówieniach publicznych, polegającej na dyktacie najniższej ceny. Oferenci byli zmuszeni do tego, żeby maksymalnie zaniżać koszty, bo jeżeli by tego nie zrobili, to przegraliby przetarg z tym, który to zrobi.

Dlatego Lewiatan postulował, że należy zapisać w ustawie o zamówieniach publicznych, że oferent ma zatrudniać  na umowę o pracę tam, gdzie charakter pracy tego wymaga; i po drugie koszty robocizny musi kalkulować przynajmniej w oparciu o płacę minimalną.

– Jeśli te dwie ww. ustawy wejdą w życie, to na pewno dużo się zmieni. A o następnych działaniach należy rozmawiać dopiero po ocenieniu skutków tego, co dotąd zrobiono. Nie wprowadzajmy kolejnych regulacji, bo możemy ten rynek zepsuć – podkreśla dyrektor Baczewski.

Prace nad poselskim projektem o minimalnej stawce godzinowej od czerwca nie są kontynuowane. Nie ma też dyskusji ze związkami zawodowymi na ten temat.

Sylwia Zadrożna, Grażyna Raszkowska, Justyna Golonko, Małgorzata Byrska


''