W ocenie Jerzego Buzka w Unii Europejskiej jest przynajmniej kilka instrumentów, które mogą posłużyć do współfinansowania Biełsatu. - Europejski instrument na rzecz stabilności, instrument demokracji i praw człowieka, kilka innych możliwości w ramach instytucji niezależnych czy lokalnych – mówił były przewodniczący Parlamentu Europejskiego w rozmowie w portalem PolskieRadio.pl
Najważniejszy w jego ocenie jest jednak powstały niedawno Europejski Fundusz na rzecz Demokracji (European Endowment for Democracy, EED).Według Jerzego Buzka poszczególne kraje Unii Europejskiej mogłyby okazać swoje wsparcie dla Biełsatu, wpłacając składki właśnie do EED, byłoby to również dla nich łatwiejsze niż kierowanie swoich wpłat osobno na rzecz Biełsatu.
Były przewodniczący PE zaznaczył, że fundusz ma zachowywać zasadę dyskrecji i chronić osoby, które wspomaga. - Bo przecież ludzie, którzy otrzymają pomoc są bardzo narażeni w swoich krajach, na represje, przesłuchania, na więzienie. Przyczyną represji może być otrzymywanie pomocy z zewnątrz – przypomniał Jerzy Buzek.
Jerzy Buzek ocenił także, że trzeba poważnie potraktować słowa Aleksandra Łukaszenki o tym, że możliwe byłoby przeprowadzenie ekshumacji w Kuropatach. Na tym uroczysku pod Mińskiem pochowano wiele tysięcy ofiar zbrodni stalinowskich, nie ma wciąż odpowiedzi na pytanie, czy wśród nich są również ofiary z tzw. listy katyńskiej rozstrzelanych na Białorusi. - Polska oczywiście jest w stanie sfinansować koszty tego przedsięwzięcia, bardzo trudnego i być może długotrwałego. Jednak musimy tam mieć swoich specjalistów – zaznaczył Jerzy Buzek. Łukaszenka mówił, że widzi potrzeby, aby w pracach ekshumacyjnych brali udział Polacy.
Były premier i przewodniczący Parlamentu Europejskiego powiedział, że jesienne manewry Rosji i Białorusi, pod hasłem Zachód 2013, powinny być wnikliwie obserwowane. Były wiceminister obrony w rządzie Jerzego Buzka Romuald Szeremietiew oceniał wcześniej, że oba państwa „otwarcie przygotowują się do wojny z Polską”. Jerzy Buzek uważa jednak, że głównym celem ćwiczeń jest oddziaływanie na opinię publiczną Rosji i Białorusi. Co można w tej sprawie zrobić? - Przy okazji rozmów i przy najbliższych szczytach Unia-Rosja, innego rodzaju spotkaniach, oczywiście te sprawy powinny być poruszone (…) Nie sądzę jednak, żeby w tym przypadku sprawa była szczególna, nadzwyczajna, a nie typowa dla reżimów totalitarnych – mówił Jerzy Buzek. Wiceprzewodniczący PE powiedział, że manewry są demonstracją siły, również wobec obywateli Rosji i Białorusi. – Mają zapewnić o poczuciu odpowiedzialności, jaką władze mają wobec obywateli, ale jednocześnie ich przestrzegają: Popatrzcie, jacy jesteśmy silni, jaką mamy wielką armię, jakimi siłami dysponujemy. To tez ma na celu zastraszenie ruchów demokratycznych w tych krajach. Bo przecież armię wykorzystuje się również po to, aby stłamsić i zniszczyć własne protesty, we własnym kraju, własną opozycję – zauważył. Jerzy Buzek zaznaczył, że w plany wojskowe Związku Rosji i Białorusi uwzględniają zapewne możliwość działań agresywnych, nie tylko obronnych, wobec państw zachodnich.
Zachęcamy do lektury wywiadu
PolskieRadio.pl: Opozycjoniści białoruscy napisali list do polskiego premiera, prosząc go, by apelował o wsparcie dla Biełsatu u rządów krajów UE i w instytucjach unijnych. Chodzi o to, by włączyły się w finansowanie Biełsatu. Czy taka ewentualność pana zdaniem wchodzi w grę?
Jerzy Buzek: Biełsat to rzeczywiście unikalna telewizja. Dla Białorusinów to źródło informacji. Wzmacnia ich bardzo, sprawia, że stają się nieco bardziej niezależni od dyktatora i od bardzo ubogiego systemu informacji w swoim kraju.
Sądzę, że istnieją możliwości działania na rzecz Biełsatu. Jest europejski instrument na rzecz stabilności, jest instrument demokracji i praw człowieka, kilka innych możliwości w ramach instytucji niezależnych czy lokalnych. Najważniejszy jest fundusz, który powstał niedawno Europejski Fundusz na rzecz Demokracji. Są tam szczególne możliwości działania, jest tam obecnie kilkanaście milionów euro. Myślę, że przez taki instrument moglibyśmy szybko dofinansować takie instytucje jak Biełsat. Są one bardzo potrzebne Białorusinom, ludziom, którzy walczą o demokrację na Białorusi, ale również nam, Europejczykom. Mamy bowiem pewne zobowiązania. A szczególnie my Polacy, ponieważ nam kiedyś również pomagano, abyśmy odzyskali wolność od despotycznego systemu. Zobowiązani jesteśmy podobnie pomagać innym.
Czy choćby ze względów symbolicznych nie byłoby dobrze, żeby inne kraje, które również popierają takie wartości jak demokracja, wolność słowa, również włączyły się w ten projekt? Na przykład Niemcy.
To oczywiste, że konkretne kraje powinny również zadeklarować jakieś sumy. Proszę jednak pamiętać, że gdyby te kraje zadeklarowały sumy na rzecz owego wspólnego instrumentu, Europejskiego Funduszu na rzecz Demokracji (EED), mielibyśmy sprawę ułatwioną. Jest to instytucja, która powstała po to, aby w sposób systemowy dofinansowywać ludzi, którzy na trudnym i niebezpiecznym dla siebie terenie walczą o prawa człowieka i o demokrację.
Jeżeli chodzi o fundusz - wprawdzie niedawno powstał, ale zainteresowanie ze strony darczyńców nie wygląda na zbyt duże.
Zobaczymy, jak sytuacja będzie się rozwijała w funduszu. Polska także zadeklarowała i zapewne wpłaci spore środki finansowe. Jeśli jest jakiś fundusz, który ma kilkanaście milionów euro, a można oczekiwać, że w ciągu roku będzie miał 50 mln euro, to nie jest mała suma. Czy tyle będzie, zależy od sposobu wydawania pieniędzy i od efektów działania. Liczymy na to, że będzie to pomoc udzielana w sposób dyskretny i skuteczny. Potrzebne jest jedno i drugie. Bo przecież ludzie, którzy otrzymają pomoc są bardzo narażeni w swoich krajach, na represje, przesłuchania, na więzienie. Jest tak również dlatego, że otrzymują jakąkolwiek pomoc z zewnątrz.
Na ostatniej konferencji prasowej Aleksander Łukaszenka wspomniał, że możliwe byłoby przeprowadzenie ekshumacji w Kuropatach. Wygłosił dodatkowo uwagę, że nie widzi potrzeby, by uczestniczyli w niej polscy specjaliści. Czy należy podjąć tę inicjatywę?
Należałoby potraktować tę inicjatywę poważnie. Polska oczywiście jest w stanie sfinansować koszty tego przedsięwzięcia, bardzo trudnego i być może długotrwałego. Jednak musimy tam mieć swoich specjalistów. Chcemy aby cała sprawa była przeprowadzona z zachowaniem wszystkich zasad, bardzo starannie i z wielką godnością i szacunkiem, jeśli natrafimy na zbiorowe mogiły.
Trzeba podkreślić, że ciągle jeszcze poszukujemy listy ofiar katyńskich, która może się wiązać z Białorusią. To że w kilku miejscach na Białorusi natrafiono na przedmioty pochodzenia polskiego, świadczy o tym, że mogą być tam groby Polaków, pomordowanych w okresie stalinowskim. Ważne jest, byśmy mogli przeprowadzić ekshumację tam, gdzie historia lub jakieś dowody wskazują na możliwość natrafienia na ofiary polskie zbrodni XX wieku.
Jesienią tego roku w Rosji i na Białorusi mają odbyć się manewry wojskowe. Kilka lat temu odbyły się podobne, wtedy scenariusz zakładał bunt polskiej mniejszości w Grodnie i kontrakcję. Jak zauważa Romuald Szeremietiew wiceminister obrony, w tym roku scenariusz może być podobny. Dodaje, że Białoruś zaopatrzyła się w rakiety TOR-M2. Czy należy się spodziewać niebezpieczeństwa z tej strony i czy Polska byłaby w stanie je odeprzeć?
To typowe dla reżimów totalitarnych, że pokazują swoją siłę. Ta demonstracja ma mieć miejsce w pobliżu granic Polski, bo najbliżej w kierunku zachodnim w stosunku do Białorusi leży Polska, państwo demokratyczne, wolne, będące członkiem Unii Europejskiej. To nie jest rzecz nadzwyczajna i niebywała. Takie manewry były już cztery lata temu i zapewne są planowane jeszcze wielokrotnie. Reżimy totalitarne nie mają innego sposobu udowadniania swojej potrzeby istnienia albo pokazywania swojej sprawności swoim obywatelom niż pokazywanie sprawności bojowej, siły obronnej, siły natarcia. Z naszej strony trzeba to bardzo solidnie obserwować i kontrolować.
Polska ani NATO nie mają żadnych agresywnych zamiarów ani wobec Białorusi, ani wobec Rosji. Związek Rosji i Białorusi, w skrócie mówi się ”ZBiR”, ma natomiast swoje własne plany wojskowe i obronne, i zapewne w ramach tych planów mieści się także możliwość działań agresywnych, nie tylko obronnych, wobec państw zachodnich. Polska jest w stosunku do Rosji i Białorusi państwem zachodnim. Kiedy Polska nie była państwem niezależnym, była członkiem Paktu Warszawskiego, podobne manewry odbywały się w Polsce. Miały za zadanie, teoretycznie, sprawdzić siły obronne Polski i Paktu Warszawskiego. W gruncie rzeczy były również nastawione na demonstrację siły i ewentualną agresję. Mamy zatem powtórkę z historii, na szczęście już nie na terenie naszego kraju, tylko na wschód od Polski. Należy traktować sprawę bardzo poważnie i jej się przyglądać. Nie sądzę, żeby mogły wyniknąć z tego większe konsekwencje. Chodzi o wpływ na swoje własne społeczeństwo, na swoich własnych obywateli, na Białorusi i w Rosji. Obydwaj prezydenci i obydwa ośrodki władzy, na Białorusi i w Rosji, chcą wykazać swoją siłę, umiejętność działania i skuteczność obrony swoich obywateli.
Rozmawiała Agnieszka Kamińska, portal PolskieRadio.pl
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś