Na Białorusi wybory parlamentarne wyznaczone zostały na najbliższą niedzielę. Jednak każdy kto chce może głosować przed terminem już od wtorku, w lokalach wyborczych.
Szefowa CKW Lidzija Jarmoszyna, uzasadniając w piątkowym wywiadzie dla dziennika "Komsomolskaja Prawda w Biełorusii” wysoką frekwencję w głosowaniu przedterminowym, powiedziała, że "stymuluje się głosowanie studentów oraz tam, gdzie punkty wyborcze znajdują się w hotelach robotniczych przedsiębiorstw”.
Zdaniem Lidziji Jarmoszyny, szefowej Centralnej Komisji Wyborczej, przedterminowe wybory służą aktywności obywatelskiej i demokracji. Nie uważa ona , by władze uniwersytetów naruszały prawo, obiecując studentom wolny dzień w zamian za głosowanie przed terminem. - To, że studentowi obiecano dodatkowy wolny dzień nie jest zmuszaniem do wyborów. My to możemy umownie mówić o przekupstwie, ale to nie jest przekupstwo (…). W żadnym przypadku nie jest to zmuszanie do głosowania. W efekcie nie ma naruszenia praw wyborczych obywateli - tłumaczy Lidia Jarmoszyn.
Wyborcy są przymuszani do spaceru do lokalu, a głosy dosypywane
Gazeta internetowa "Nawiny” zwraca uwagę, że według niezależnych obserwatorów podczas głosowania przedterminowego władze intensywnie wykorzystują administracyjne środki dla zwiększenia frekwencji wyborczej. Jak wiadomo, głosowanie przed terminem jest najbardziej optymalnym czasem dla ewentualnych fałszerstw. Łatwiej bowiem dorzucić głosy do urny stojącej kilka dni w lokalu wyborczym.
Przymuszanie wyborców do wcześniejszego głosowania w celu uzyskania wysokiej frekwencji jest jedną z nieprawidłowości najczęściej zgłaszanych przez obserwatorów w wyborach na Białorusi.
Obserwatorzy a liczenie głosów
Aleksander Łukaszenka oświadczył we wtorek, że nie należy zaganiać ludzi do udziału w głosowaniu, a tylko ich "prosić". Przyznał, że chciałby, by na wybory przyszło jak najwięcej osób, bo "jest to świadectwo więzi między władzą i narodem", ale pojawiają się opinie, że Zachód wystawi niską ocenę wyborom, jeśli frekwencja w głosowaniu przedterminowym będzie wysoka.
- Myślę, że nie należy się tego bać. Pogoda w tym tygodniu będzie piękna, ludzie będą siedzieć na daczach, na brzegu jeziora, będą zajmować się swoimi sprawami i każdy będzie wybierać najodpowiedniejszy dla siebie moment na głosowanie - oznajmił.
Jarmoszyna powiedziała ponadto w czwartek wieczorem w telewizji ONT, że CKW zaleciła komisjom wyborczym, by przy podliczaniu głosów nie odsuwać obserwatorów dalej niż na 3 metry od stołu. Brak możliwości obejrzenia podliczania głosów był wcześniej zgłaszany przez niezależnych obserwatorów.
Jak zaznaczyła Jarmoszyna, w tych wyborach obowiązuje zasada, że jedna strona stołu, gdzie będą obliczane głosy, powinna być wolna, by umożliwić obserwatorom śledzenie całego procesu. - To obowiązkowy warunek. A jeśli chodzi o odległość, to komisja może nawet dopuścić (obserwatorów) do stołu, jeśli uzna to za możliwe – oznajmiła Jarmoszyna.
W poprzednich wyborach parlamentarnych w 2012 r. po raz kolejny ani jeden kandydat opozycji nie trafił do parlamentu.
Według misji obserwatorów OBWE tamte wybory nie były ani wolne, ani bezstronne. W poprzednich wyborach parlamentarnych w 2012 r. frekwencja w głosowaniu przedterminowym wyniosła 25,9 proc.
Żadne wybory po 1994 roku nie zostały uznane przez społeczność międzynarodową.
Na Białorusi nie ma możliwości głosowania poza miejscem zamieszkania i CKW przedstawia głosowanie przedterminowe jako wygodny dla wyborców sposób zapewnienia wysokiej frekwencji.
Obserwatorzy i obrońcy praw człowieka od dawna alarmują, że głosowanie przedterminowe jest polem do nadużyć wyborczych, gdyż wielu obywateli przymusza się do udziału w nim, a wyniki głosowania łatwo sfałszować.
PAP/IAR/agkm
bialorus. polskieradio.pl
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś, serwis portalu PolskieRadio.pl