Peter Štastny, słynny hokeista słowacki i NHL ubolewa nad tym, że kongres federacji hokeja nie zawiesił mistrzostw na Białorusi, mimo tego, że w tym kraju łamane są prawa człowieka. W rozmowie z portalem PolskieRadio.pl powiedział, że nie podda się i będzie walczył nadal, by podjęto słuszną decyzję. - Kolejna szansa będzie na następnym kongresie, organizowanym podczas mistrzostw w Sztokholmie w maju 2013 roku. - Mistrzostwa na Białorusi można przesunąć, a jeśli coś się zmieni, mogą wrócić na Białoruś w 2015 roku. Mam nadzieję, że takie głosowanie mogłoby wpłynąć na Aleksandra Łukaszenkę. Teraz za kratami pozostaną więźniowie polityczni, represje trwają i wiele milionów ludzi jest przeciwko nagradzaniu dyktatora mistrzostwami za taki stan rzeczy – powiedział Peter Štastny.
Pomimo uchwały Kongresu Stanów Zjednoczonych, rezolucji Parlamentu Europejskiego, licznych apeli obrońców praw człowieka, kongres Międzynarodowej Federacji Hokeja na Lodzie (IIHF) nie zawiesił w zeszłym roku turnieju, który w 2014 roku ma się odbyć na Białorusi. Prezydent IIHF Rene Fasel oświadczył, że nie należy „mieszać sportu z polityką” .
Peter Štastny nie może uwierzyć, że Rene Fasel zignorował w ten sposób wolę setek milionów ludzi, reprezentowanych przez Kongres USA i Parlament Europejski. Zaznacza, że w tym przypadku mistrzostwa wspierają dyktatora i zasada ”niemieszania sportu z polityką” znajduje tu wyjątek, ze względu na szczególną sytuację Białorusi. Hokeista zaznacza, że delegaci na kongresie nie mają siły przebicia, nie organizują się dla wspólnych celów i prezydent Rene Fasel może łatwo przeforsować swoje scenariusze. Jednak w ocenie eurodeputowanego powinien zadbać o swoją reputację i przez zarządzenie głosowania odsunąć od siebie podejrzenia, że broni interesów dyktatora. Peter Štastny przyznaje jednocześnie, że nie wszyscy w środowisku hokejowym znają sytuację na Białorusi, bo widocznie za mało jest informacji na ten temat. Wiele osób zaczyna rozumieć ten problem dopiero po dłuższej dyskusji.
Zachęcamy do lektury wywiadu:
PolskieRadio.pl: Białoruś przygotowuje się intensywnie do mistrzostw świata w hokeju na lodzie w 2014 roku. Obrońcy praw człowieka i zachodni politycy nie zdołali do tej pory przekonać władz Międzynarodowej Federacji Hokeja na Lodzie (IIHF), że z powodu nieprzestrzegania praw człowieka na Białorusi należałoby zawiesić rę imprezę do czasu aż Łukaszenka uwolni więźniów politycznych. Prezydent IIHF Rene Fasel komentując tę sprawę powiedział, że nie należy mieszać sportu z politykę. Jak skomentuje pan tę sytuację?
Peter Štastny, słowacki eurodeputowany: Prezydent Międzynarodowej Federacji Hokeja na Lodzie sam zachowuje się jak dyktator. Nie poddał tej sprawy pod głosowanie. Nikt nie chce ”mieszać sportu z polityką”. Jednak przyznanie mistrzostw świata czy igrzysk olimpijskich to nagroda, prestiż, przywilej. Takie przywileje przyznaje się tym, którzy na to założyli. Popełniono błąd, ale ciągle jest czas by go naprawić. Parlament Europejski przegłosował w rezolucji, by nie przeprowadzać mistrzostw na Białorusi. Kongres Stanów Zjednoczonych zapisał ten postulat w ustawie, podpisanej przez prezydenta, podobne prawo przyjęto w Kanadzie i w innych krajach. To przedstawicielstwo setek milionów ludzi. Jak to możliwe, że prezydent IIHF Rene Fasel nie poddał tej sprawy pod głosowanie i powiedział tylko "nie chcę mieszać sportu z polityką”?
Chciałem zauważyć, że owe setki milionów ludzi pośrednio lub bezpośrednio finansują hokej. Większość pieniędzy pochodzi od telewizji, i to w takich krajach jak Stany Zjednocznone, Kanada, państwa europejskie. Jak to możliwe, że szef federacji ignoruje wolę setek milionów? Nie była to sprawa bardzo kontrowersyjna, wszyscy zgadzali się z takim postulatem. Mógł przynajmniej poddać tę sprawę pod głosowanie. Nie zrobił tego. To sprawia wrażenie u obserwatorów, że chroni czyjeś interesy. Czy w tym przypadku broni interesów Aleksandra Łukaszenki? Jeśli na Białorusi poprawiłaby się sytuacja praw człowieka, zostaliby uwolnieni więźniowie polityczni, wówczas sam cieszyłbym się, że mistrzostwa odbędą się na Białorusi.
Dlaczego delegaci zachowują się pasywnie? Na kongresie IIHF nikt nie zabrał głosu (w sprawie Białorusi).
Rene Fasel jest prezydentem IIHF już chyba przeszło 20 lat. Delegaci na kongres IIHF to niezbyt spójna grupa. Mówią w różnych językach. To około 70 osób. Bardzo łatwo jest poradzić sobie z niewielką grupą ludzi, którzy nie znają siebie nawzajem. Każdy z nich jest bardzo ambitny, cieszy się, że mógł pojechać na kongres. Są mniejsze grupy, niektóre bardziej wpływowe.
Jednak prezydent IIHF nie powinien tego wykorzystywać, powinien być sprawiedliwy i postępować transparentnie. Ma dużą władzę, jeśli chodzi o agendę kongresu, sposób procedowania. Powinien takie istotne punkty jak mistrzostwa na Białorusi poddawać pod głosowanie. On tymczasem odsuwa je na bok.
Powinien poddać tę sprawę pod głosowanie nawet dla dobra swojej reputacji, ponieważ powstaje bardzo poważne podejrzenie, że chroni ostatniego dyktatora Europy Aleksandra Łukaszenkę. Żeby odsunąć te podejrzenia i żeby nie zaszkodzić reputacji hokeja i IIHF, powinien zarządzić głosowanie.
Inna kontrowersyjna sprawa związana z prezydentem Rene Faselem, to wybór audytora finansowego IIHF. Również nie było głosowania, tylko „zgoda przez aklamację”. Wbrew moim ostrzeżeniom, które wysłałem do wszystkich delegatów, został nim Juraj Široký, szef słowackiej federacji hokeja, w przeszłości komunistyczny agent w Waszyngtonie, a potem powiązany z piramidą finansową, przez którą wielu obywateli ówczesnej Czechosłowacji straciło duże sumy pieniędzy. Każdy na Słowacji wie, kim on jest. To też uderzenie w reputację hokeja i prezydena Rene Fasela.
Kiedy będzie następna szansa, żeby ewentualnie głosować nad mistrzostwami na Białorusi?
Kolejna szansa będzie na następnym kongresie, organizowanym podczas mistrzostw w Sztokholmie. Mistrzostwa na Białorusi można przesunąć, a jeśli coś się zmieni, mogą wrócić na Białoruś w 2015 roku. Mam nadzieję, że takie głosowanie mogłoby wpłynąć na Aleksandra Łukaszenkę. Teraz za kratami pozostają więźniowie polityczni, represje trwają i wiele milionów ludzi jest przeciwko nagradzaniu dyktatora mistrzostwami za taki stan rzeczy.
Mam wrażenie, że wiele osób nie rozumie idei tej akcji. Słychać głosy, że skoro Białorusini kochają hokej, odebranie im mistrzostw może być odebrane negatywnie, jako krok Zachodu przeciw Białorusi. Pojawia się też argument, że Białorusini mieliby podczas mistrzostw możliwość kontaktu z zachodnimi turystami.
Myślę, że takie komentarze są nie na miejscu. Mistrzostwa w zamierzeniu Łukaszenki mają stworzyć wrażenie, że Białoruś jest normalnym krajem. Zgadzam się za to z opinią części opozycji białoruskiej, że pobyt na Białorusi może być niebezpieczny dla turystów z Zachodu i fanów hokeja. Jeśli przez przypadek dołączą nie do tej grupy co trzeba, mogą zostać pobici i trafić do aresztu.
Jak zapatruje się na tę sprawę środowisko hokejowe?
Muszę przyznać, że moi koledzy są podzieleni. Istnieje bowiem popularne powiedzenie ”nie należy mieszać sportu z polityką”. Zgadzam się z nim, ale istnieje wyjątek od każdej reguły. Tym razem ta zasada pomaga w oczywisty sposób niewłaściwym osobom, których nie powinniśmy ich wspierać. To kwestia długiej dyskusji z tymi ludźmi, bo często nie mają informacji o sytuacji na Białorusi. Jednak żaden z nich na pewno nie chciałby mieszkać w państwie Łukaszenki. I w tym przypadku sport mógłby pomóc, wpłynąć na Aleksandra Łukaszenką. Tym bardziej, że Łukaszenka kocha hokej.
Rozmawiała Agnieszka Kamińska, PolskieRadio.pl
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś