Miesiąc temu, pod koniec sierpnia 2015 roku Aleksander Łukaszenka uwolnił sześciu więźniów politycznych – co od lat było podstawowym warunkiem rozmów z Zachodem. Ten krok autorytarnego przywódcy wszystkich zaskoczył. Łukaszenka sięga po niego już nie pierwszy raz w swej długoletniej karierze, licząc na ocieplenie relacji z Europą. Wciąż aktualne pozostaje pytanie, jak interpretować ten gest, co robić w tej sytuacji i czego można się spodziewać po przywódcy państwa, który rządzi autorytarnie od 20 lat, a jego głównym oparciem jest Rosja?
***
"Losy Łukaszenki i Putina są ze sobą ściśle połączone”
Agnieszka Romaszewska. Źródło: belsat.eu
Agnieszka Romaszewska, dyrektor telewizji Biełsat: Było mi po ludzku bardzo żal wszystkich więźniów politycznych i ich rodzin, szkoda było cennych lat, które im ukradziono. Z humanitarnego punktu widzenia ich zwolnienie to godny docenienia gest.
Spodziewałam się, że może do tego dojść. Od pewnego czasu widoczne były kroki w stronę ocieplania relacji Białorusi z Unią Europejską. W moim odbiorze podobny proces rozpoczął się i w stosunkach Mińska ze Stanami Zjednoczonymi. Wygląda na to, że wszystkim zależy, by odmrozić relacje z Białorusią. Na marginesie można przypomnieć, że Stany Zjednoczone od dawna nie mają ambasadora na Białorusi, można zadać pytanie, czy coś się tu zmieni.
Dużą rolę w tej kwestii odgrywa Rosja. Dla Unii Europejskiej Moskwa stanowi jednak tak duży problem, że dołożenie tu jeszcze sprawy Białorusi zapewne już nie wchodzi w grę w pojęciu urzędników w Brukseli. Myślę, ze zrozumienie mechanizmu, za pomocą którego, losy Aleksandra Łukaszenki i Władimira Putina, są ze sobą ściśle połączone i w gruncie rzeczy nierozerwalne, przerasta rozumienie Wschodu przez zachodnich polityków i nie mieści im się w głowie.
Przypuszczam, że ceną za gest Aleksandra Łukaszenki może być częściowe uznanie najbliższych wyborów. Aleksandrowi Łukaszence bardzo zależy, by wyjść z izolacji międzynarodowej. Nie spodziewam się, że OBWE czy Unia Europejska stwierdzą jesienią, że to w pełni demokratyczne wybory, bo już teraz wiemy, że takie nie będą. Być może jednak wystarczą takie stwierdzenia, jak ”odnotowano poprawę, widać wyraźne starania, była lepsza atmosfera kampanii”… Zważywszy na to, że kandydatów na prezydenta prawie nie ma, istnieje taka możliwość. [PRZECZYTAJ DŁUŻSZY KOMENTARZ AGNIESZKI ROMASZEWSKIEJ: "Opozycja białoruska ma już lidera, to Mikoła Statkiewicz"]
***
”Gwarantem niepodległości może być tylko społeczeństwo”
Andrzej Poczobut
Andrzej Poczobut, dziennikarz, działacz Związku Polaków na Białorusi: Zwolnienie więźniów politycznych zostało wymuszone przez pogarszającą się sytuację gospodarczą. Aleksander Łukaszenka w zamian oczekuje, że już niebawem otrzyma kredyty, które pozwolą utrzymać sytuację pod kontrolą.
Nie zamierza w żaden sposób liberalizować ani demokratyzować Białorusi, co więcej uważa, że Zachód, pogrążony w konflikcie ukraińskim, nie będzie żądał od niego poważnych ustępstw w tej kwestii.
Warto być konsekwentnym, nie należy zgodzić się na scenariusz Aleksandra Łukaszenki, w sytuacji gdy finansowa pomoc Zachodu przeznaczana jest na podtrzymywanie jego władzy. Warto żądać w zamian ograniczenia zamordyzmu, bo tylko społeczeństwo, a nie jeden polityk, może być skutecznym obrońcą niepodległości Białorusi, która w obecnych warunkach ma szczególne znaczenie także dla bezpieczeństwa w regionie. [WIĘCEJ] >>>
***
"Żarty się skończyły, chodzi o bezpieczeństwo”
PAP/Radek Pietruszka
Marek Bućko, wieloletni dyplomata, były radca ambasady na Białorusi: Trzeba rozumieć, że sytuacja się zmieniła. Teraz to kwestia bezpieczeństwa Polski – to co się stanie na Białorusi, ma bezpośrednie przełożenie na bezpieczeństwo naszego regionu, a nasze przede wszystkim. Jeśli Białoruś wpadnie w ręce Rosji, będziemy mieć rosyjską armię na Bugu i bazy Rosji przy granicy.
To przestały być żarty. Jeżeli politycy polscy uświadomią sobie, że to już nie to samo, co kilka lat temu, że bezpośrednio zagrożony jest nasz interes, to większe środki muszą być skierowane na danie odporu propagandzie rosyjskiej – bo ona w tej chwili rządzi umysłami Białorusinów. Przede wszystkim trzeba lepiej finansować media. Bez pieniędzy nie da się nic tu zrobić. A chodzi. o bezpieczeństwo Polski i powinniśmy inwestować w nie maksymalnie. Trzeba brać pod uwagę, co się dzieje obecnie ze społeczeństwem białoruskim.
Sprawę Białorusi, Ukrainy należy traktować łącznie w polskiej polityce zagranicznej. Mamy tam analogiczne zagrożenie, to samo jest dążenie elit w obu krajach do obrony swojej państwowości.
Jeśli przygotowujemy programy na Wschód – również medialne – powinny być one projektowane równolegle i z myślą o Ukrainie i o Białorusi. To samo dotyczy wymiany młodzieży, współpracy młodzieżowych organizacji demokratycznych. W to powinniśmy inwestować, jakby ”w pakiecie”, i w Ukrainie, i w Białorusi (...).
Na polityce wobec Białorusi już sparzyły się i Polska, i Szwecja w 2010 roku, i wcześniej Stany Zjednoczone, Niemcy, Unia Eurropejska. Zachód ma wiele traumatycznych doświadczeń – np. gdy Łukaszenka nie spełniał obietnic, albo w czasie liberalniejszej polityki Zachodu umieszczał ludzi w więzieniach. [WIĘCEJ >>>]
***
”Jesienią możliwe masowe demonstracje”
Uładzimir Kobec, białoruski działacz opozycyjny, Białoruski Dom w Warszawie, ”Europejska Białoruś” : Cieszę się z uwolnienia sześciu więźniów politycznych, a wśród nich kandydata na urząd prezydenta w wyborach 2010 roku, Mikoły Statkiewicza. Trzeba jednak pamiętać, że Mikoła Statkiewicz spędził za kratami około pięciu lat, a przy tym dużą część wyroku w więzieniu zamkniętego typu. Wszyscy więźniowie polityczni doświadczali znęcania się nad nimi i fizycznej przemocy, tortur.
Należy również mieć na uwadze, że wraz z wyzwoleniem tych więźniów politycznych, podobnie jak innych wcześniej, system władzy na Białorusi się nie zmienia. Nie ma gwarancji, że społeczeństwo nie będzie poddane kolejnym masowym represjom – choćby takim jak w grudniu 2010 roku.
Handel politycznymi oponentami już dawno stał się jednym z ważnych i sprawdzonych źródeł napełnienia kieszeni Aleksandra Łukaszenki i jego ”gangu”. I teraz tyran rozpaczliwie potrzebuje pieniędzy – by zubożały i rozgniewany naród nie wyniósł go jesienią z jego rezydencji – akurat podczas kolejnej ”wyborczej” farsy.
Obawiając się masowych protestów Aleksander Łukaszenka 18 sierpnia podpisał dekret nr 356, w którym zatwierdził postanowienie o komisji ds. przeciwdziałania ”ekstremizmowi” i ds. walki z terroryzmem. Takie komisje będą powstawać na mocy decyzji mińskiego i obwodowych komitetów wykonawczych. W dekrecie jest mowa o tym, że komisje te mogą działać w miejscach, gdzie gromadzą się ludzie. Zrozumiałe, że jest to związane z możliwymi protestami na tle narastającego kryzysu i możliwymi masowymi wystąpieniami Białorusinów jesienią [WIĘCEJ >>>].
***
”Uwolnienie więźniów politycznych to ważny gest”
Fot. Parlament Europejski
Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, eurodeputowana, współprzewodnicząca Grupy Roboczej ds. Białorusi w ramach Euronestu: Uwolnienie więźniów politycznych przez Łukaszenkę uważam za ważny gest, bardzo potrzebny, aby przełamać impas w kontaktach UE-Białoruś. Od dawna obserwujemy zwiększającą się gotowość do współpracy po obu stronach, jednak wciąż więźniowie polityczni, łamanie praw człowieka i niedemokratyczne wybory na Białorusi, a z drugiej strony sankcje ekonomiczne i polityka izolacji UE wobec Białorusi, uniemożliwiały lepszą komunikację i tak potrzebne obu stronom normalne stosunki bilateralne.
Uwolnienie więźniów politycznych przynajmniej częściowo otwiera drogę do dalszych zmian formalnych i przedefiniowania polityki UE wobec Białorusi. Częściowo - bo wciąż UE ma zastrzeżenia co do sposobu przeprowadzenia wyborów. Parlament Europejski nie uznaje białoruskiego parlamentu, posłowie UE i Białorusi nie mogą utrzymywać oficjalnych kontaktów, rozmawiać, negocjować, lobbować za zmianą. Białoruś jest jedynym krajem Partnerstwa Wschodniego, który nie ma delegacji parlamentarnej w zgromadzeniu EURONEST. Zmiana tej sytuacji jest potrzebna z powodów geopolitycznych, ale nie może do niej dojść bezwarunkowo. Dlatego tak ważny jest gest Łukaszenki.
Oczywiście, otwarte jest pytanie o intencje, co się kryje za tą nagłą zmianą stanowiska. Większość obserwatorów jest sceptyczna i nie przywiązuje aż takiej wagi do uwolnienia więźniów. Według nich nie jest to symptom trwałej zmiany, otwarcia na Zachód. Listy wyborcze są już zamknięte, więc uwolnieni więźniowie polityczni nie odegrają roli w nadchodzących wyborach; ich kapitał społeczny i polityczny nie zagrozi Łukaszence; zgodnie ze swoim planem wygra on wybory, które odbędą się za parę tygodni, 11 października.
Możliwe, że intencje Łukaszenki są mało szlachetne, że lawiruje między UE a Rosją. Mam nadzieję, że jednak nie intencje, a efekty będą się liczyły w dalszym określaniu polityki UE wobec Białorusi. która desperacko potrzebuje wymiany handlowej z UE i europejskich pieniędzy. Pracując w Sejmie nauczyłam się, że dla efektów politycznych nie intencje, ale czyny są najważniejsze. Na koniec liczy się tylko to, kto jak zagłosuje. Jeśli większość wciśnie zielony guzik przy ustawie, która ma zasadnicze znaczenie dla życia obywateli i rozwoju kraju, to zacznie ona obowiązywać. A to jest najważniejsze.
***
”Ruch taktyczny Łukaszenki przed wyborami”
Marek Migalski, fot. Parlament Europejski
Marek Migalski, były eurodeputowany: Bardzo się cieszę z uwolnienia więźniów politycznych, w tym Mikoły Statkiewicza, bo jako europoseł podejmowałem wiele akcji w jego obronie. Zapraszałem panią Marynę Adamowicz, jego żonę, do Brukseli i do Polski, dbałem zawsze, by jego nazwisko znajdowało się w rezolucjach Parlamentu Europejskiego dotyczących Białorusi i nie tylko. Uważam go za najsilniejszego najtwardszego człowieka, jakiego dane mi było poznać.
Uznaję jego uwolnienie za dobry krok w dobrym kierunku, ale musimy pamiętać, że ze strony Aleksandra Łukaszenki to tylko ruch taktyczny przed wyborami, w obliczu zagrożenia ze strony Rosji. Tymczasem w Mińsku w dalszym ciągu panuje dyktatura. Zadaniem Unii Europejskiej jest walka o jej zniesienie.
***
”Łukaszenka chce ratować białoruską gospodarkę”
Fot. Parlament Europejski
Jacek Protasiewicz, były wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego: Od pięciu lat uwolnienie więźniów politycznych było w polityce Unii Europejskiej warunkiem powrotu do elementarnej współpracy politycznej i gospodarczej z Białorusią.
Jestem przekonany, że wobec kryzysu gospodarczego w Rosji Aleksander Łukaszenka próbuje znaleźć innego partnera, który przez współpracę gospodarczą, wsparcie finansowe, a może i kredyty, będzie w stanie ratować pogrążoną w kryzysie gospodarkę białoruską. I stąd spełnił ten warunek minimalny, ażeby do współpracy można było powrócić. To oczywiście nie jest równoznaczne z obietnicą zasadniczych zmian demokratycznych w tym kraju, jednak bez dwóch zdań to polepszenie w tym najważniejszym wymiarze, jakim jest poszanowanie praw człowieka.
Kolejnym sprawdzianem będzie sposób przeprowadzenia wyborów prezydenckich w październiku tego roku, aczkolwiek już wiemy, że nie wszyscy chętni, jak chociażby Mikoła Statkiewicz, będą mogli wziąć w nich udział.
Tym niemiej przypuszczać można i to, że wobec kryzysu gospodarczego w Rosji oraz ujawnienia się bardziej agresywnej, imperialnej twarzy polityki Władimira Putina (czego przykładem jest zajęcie Krymu i wojna w Donbasie) Aleksander Łukaszenka uświadomił sobie, że uzależnienie polityczno-gospodarcze to zbyt ryzykowna perspektywa i starym swoim zwyczajem próbuje budować alternatywę w postaci współpracy, przynajmniej gospodarczej, z Zachodem.
***
”Polska i Zachód chyba nie mają już nadziei?”
Maria Przełomiec, dziennikarka TVP, Studio Wschód: Aleksander Łukaszenka już jakiś czas temu powiedział, że możliwe jest zwolnienie więźniów, choć nie w odpowiedzi na naciski Zachodu. Obecnie bardzo potrzebuje pieniędzy. Zbliżają się wybory prezydenckie, i wiadomo, że je wygra, bo nie ma właściwie żadnego poważnego rywala. Na liście zarejestrowanych jest kandydatka, która ma poparcie tylko części opozycji. To wszystko świadczy o tym, że Łukaszenka jest nadal sprawnym politykiem.
Na Białorusi nie widać nikogo, kto mógłby zastąpić Łukaszenkę. Kryzys ukraiński wzmocnił jego pozycję na arenie międzynarodowej. Nawet nie jestem pewna, czy Polska, Zachód mają nadzieję, że coś się zmieni – myślę, że już nie. Problem polega na tym, że na razie nie ma alternatywy dla Łukaszenki. Z drugiej strony Łukaszenka też boi się Putina i tego, co się dzieje w Rosji. W związku z tym może będzie bardziej skłonny do ustępstw… Ale na ile znam prezydenta Białorusi – na zbyt wiele bym nie liczyła.
***
"Na Białorusi bronimy ludzi niosących wolność”
Fot. Parlament Europejski
Jacek Saryusz-Wolski (eurodeputowany wiceprzewodniczący Europejskiej Partii Ludowej ds. zagranicznych): Uwolnienie sześciu więźniów politycznych przez władze białoruskie to dobry krok, niezbędny do tego, by dialog pomiędzy Unią Europejską i władzami w Mińsku mógł być prowadzony, a relacje uległy poprawie.
Wypuszczenie wszystkich więźniów politycznych i umożliwienie im korzystania z pełni praw obywatelskich i politycznych, to podstawowy warunek, który Europejska Partia Ludowa i Parlament Europejski konsekwentnie stawiały. To droga do polepszenia relacji na linii Bruksela-Mińsk, z korzyścią dla obywateli Białorusi.
Nie mamy złudzeń co do niedemokratycznego charakteru systemu władzy na Białorusi. Przestrzeń wolności w tym kraju jest niewielka i krucha, dlatego bronimy niosących ją ludzi, takich jak właśnie uwolnieni więźniowie polityczni.
W naszej unijnej polityce reżimy takie jak Prezydenta Łukaszenki oceniamy po czynach, które nie są jednorazowe, a przynoszą trwałą zmianę na lepsze. Nadzieje związane z poprawą stosunków UE-Białoruś będą mogły być tym bardziej zaspokojone, gdy spełnione zostaną pozostałe warunki, dotyczące wolnych demokratycznych wyborów, poszanowania praw człowieka, swobody funkcjonowania społeczeństwa obywatelskiego i wolnych mediów oraz nastąpi raz na zawsze porzucenie praktyki więzienia przeciwników politycznych.
***
"Wielkie zwycięstwo białoruskiego społeczeństwa"
Wiaczesław Siwczyk, białoruski opozycjonista, Ruch Solidarności "Razem”: Uwolnienie więźniów politycznych to unikalna szansa dla białoruskiej opozycji, by stać się nareszcie podmiotem politycznego procesu w Białorusi. To wielkie zwycięstwo – przede wszystkim białoruskiego społeczeństwa. Zza krat wyszli ludzie, o których wolność społeczność białoruska walczyła przez wszystkie ostatnie lata.
Zostali zwolnieni bez podpisania próśb o ułaskawienie. Tym samym dali przykład innym, że można wytrwać nawet w łukaszenkowskim więzieniu i nie podpisywać reżimowych dokumentów.
Jednak nie można zapominać o tym, że nadal w białoruskich więzieniach są więźniowie polityczni. Ruch Solidarności razem uznaje za więźniów politycznych Andreja Bandarenkę i Michasia Żemczużnego. W ostatnim czasie praktycznie zniszczono ich organizację, Platformę, która bodajże jedyna zajmowała się prawami więźniów w Białorusi – i to potwierdza polityczny charakter ich procesów.
Również autorom graffiti wytoczono proces karny. W Kijowie na Majdanie "Ruch Solidarności Razem” przeprowadził akcję przypominającą o tej rzeczywistości.
Wyjście na wolność Statkiewicza to unikalna szansa dla białoruskiej opozycji, by stać się nareszcie podmiotem politycznego procesu w Białorusi. Mamy nadzieję, że liderzy opozycji uznają zasługi Mikoły Statkiewicza dla białoruskiego społeczeństwa.
”To zwycięstwo ludzi demokracji na Białorusi”
Fot. PAP/Radek Pietruszka
Robert Tyszkiewicz, przewodniczący sejmowej komisji spraw zagranicznych i zespołu parlamentarnego ds. Białorusi: Uwolnienie więźniów politycznych na Białorusi jest wielkim zwycięstwem całej opozycji demokratycznej na Białorusi, wszystkich ludzi, którzy walczyli o to przez ostatnie lata. To zdecydowanie triumf ludzi demokracji na Białorusi – gdyby nie ich starania, temat by w ogóle nie istniał w świadomości społecznej, w agendzie polityków.
Niektórzy mówią: ”autorytarny prezydent miał taki humor” – i uwolnił opozycjonistów. Nie do końca tak jest. Gdyby nie uporczywe upominanie się o wolność dla więźniów politycznych na Białorusi, z całą pewnością świat by o nich nie wiedział i mogliby jeszcze bardzo długo przebywać w więzieniach. To pokazuje, że warto upomnieć się o więźniów sumienia na Białorusi i w innych krajach. To nasz obowiązek.
Uważam, że testem intencji Mińska mogą być rozmowy o małym ruchu granicznym z Polską. Jeśli stronie białoruskiej faktycznie zależy na otwarciu się na Zachód, mamy gotowy już projekt, który warto wdrożyć w życie. [PRZECZYTAJ WYWIAD: ŁUKASZENCE TRZEBA POWIEDZIEĆ "SPRAWDZAM"]
***
”Nie można tolerować więzienia ludzi za poglądy polityczne”
Fot. Parlament Europejski
Kazimierz M. Ujazdowski (eurodeputowany, PiS, członek delegacji Parlamentu Europejskiego ds. stosunków z Białorusią): Uwolnienie sześciu więźniów politycznych przyjmuję z radością. Działałem w sprawie ich uwolnienia w Parlamencie Europejskim. Nie można tolerować więzienia ludzi ze względu na przekonania polityczne. Czy otwiera to proces dobrych zmian na Białorusi? Jest jeszcze za wcześnie na odpowiedź.
Polityka Polski i dyplomacji innych państw europejskich powinna łączyć stanowczy sprzeciw wobec łamania praw człowieka z gotowością do pozytywnego reagowania na zbliżanie się Białorusi do cywilizowanych standardów.
Polityka nie może grzeszyć ani naiwnością, ani sztywnością. Efekty przyniesie polityka łącząca asertywność i elastyczność. Ważne też, aby w naszych działaniach i rozmowach z Białorusią zabiegać o sprawy istotne dla mieszkających tam Polaków: wolność zrzeszania oraz swobodę prowadzenia działalności kulturalnej i oświatowej.
***
”Łukaszenka chce dotrwać do wyborów bez katastrofy gospodarczej”
Paweł Usow
Paweł Usow, niezależny białoruski politolog: Okoliczność, że Aleksander Łukaszenka zdecydował się na uwolnienie więźniów właśnie teraz, jest dowodem poważnych ekonomicznych problemów Białorusi i tego, że Mińsk nie może już liczyć na poważne finansowe wsparcie ze strony Rosji.
Wybory na Białorusi oznaczają poważne nadwerężenie systemu finansowego kraju, bo trzeba zadowolić elektorat. Teraz rzecz w tym, by sytuacja gospodarcza w odczuciu wyborców się nie pogorszyła. Tymczasem ona nie może się nie pogorszyć, jeśli wziąć pod uwagę katastrofalną zapaść rosyjskiej gospodarki. Dlatego dla Łukaszenki ważne jest, by dotrwać przynajmniej do wyborów, uniknąć do tego czasu poważnych gospodarczych tarapatów. Nie
Co dotyczy wyborów, zdecydowanie uwolnienie więźniów stwarza bardzo dobre warunki, by zmiękczyć stanowisko Zachodu w odniesieniu do ich wyników. Możliwe, że Unia Europejska i USA nie uznają rezultatu głosowania, ale rezolucje po wyborach nie będą już tak ostre, jak wcześniej i Aleksander Łukaszenka być może przestanie być traktowany jako wyrzutek. Tak czy inaczej, z punktu widzenia białoruskiego reżimu powstały bardzo dobre warunki, by nareszcie wyjść z izolacji. Jednak zawsze jest jakieś „”ale”. Wszystkie te gry w liberalizację miały już miejsce i na pewno władza nie pozwoli, żeby zagrażały one stabilności systemu. [WIĘCEJ] >>>
"Wybory już teraz nie są wolne i uczciwe"
Franciszak Wiaczorka
Franciszak Wiaczorka, działacz i dziennikarz białoruski: Bardzo ważne jest, by nie dopuścić do uznania wyborów prezydenckich. Na obecnym etapie na tych wyborach faktycznie nie ma kandydata wyraźnie opozycyjnego wobec Aleksandra Łukaszenki. Wszyscy, którzy dotarli do etapu rejestracji 100 tysięcy podpisów, są tak naprawdę neutralni wobec Łukaszenki, albo prołukaszenkowscy.
Myślę, że Europa, urzędnicy i politycy Unii Europejskiej powinni postępować w oparciu o wartości, pryncypialnie, zgodnie z planem ustalonym pięć lat temu. Pierwszym warunkiem nawiązania relacji z UE, jak ustalono wtedy, było uwolnienie i rehabilitacja więźniów politycznych, a drugim przeprowadzenie wolnych wyborów.
A przeprowadzenie wolnych wyborów oznacza zorganizowanie ich na uczciwych zasadach od samego początku – to jest, by mogli wziąć w nich udział i Mikoła Statkiewicz, i Andrej Sannikau (tzw. grupa inicjatywna Statkiewicza nie została zarejestrowana przez Centralna Komisję Wyborczą, co było decyzją niezgodną z białoruskim prawem, red.). Andrej Sannikau, który obecnie przebywa na wymuszonej emigracji, i inni politycy, byli więźniowie polityczni, i Statkiewicz, powinni być politycznie zrehabilitowani, by mogli brać udział w procesie wyborczym.
Jeśli wszyscy chętni, którzy wyjechali, będą mogli wrócić i wziąć udział w wyborach, wówczas można mówić o kampanii wyborczej. A dopóki tego nie ma – nie ma mowy o uczciwych wyborach. Nawet wysyłanie zagranicznych obserwatorów niewiele tu pomoże. Nie ma bowiem zmian ani prawa wyborczego, ani praktyki wyborczej [WIĘCEJ] >>>.
"Łukaszenka zabiega o kredyty w MFW. Nie wiadomo, jak zakończy się odwilż..."
PAP/Artur Reszko
Aleś Zarembiuk, białoruski działacz opozycyjny, Białoruski Dom w Warszawie, Ruch ”O wolność” : Do uwolnienia Mikoły Statkiewicza, kandydata na prezydenta w wyborach 2010 roku, i pięciu innych więźniów politycznych, doszło ponieważ białoruska władza ma poważne problemy gospodarcze. Potrzebuje pomocy finansowej z Międzynarodowego Funduszu Walutowego. O te środki właśnie teraz zabiega w MFW, a bez wsparcia Unii Europejskiej nigdy by ich nie dostała.
Druga przyczyna takiej decyzji władz - to tak zwane "wybory" prezydenckie, po których Aleksandr Łukaszenka chce być uznany za demokratycznie wybranego prezydenta, po raz pierwszy od 1994 roku.
Wojna Rosji przeciwko Ukrainie i aneksja Krymu pozwoliły Łukaszence na transformację z ostatniego dyktatora Europy w gospodarza pokojowych negocjacji między Rosją a Ukrainą.
Mimo odwilży w stosunkach z Zachodem sytuacja na Białorusi wciąż jest pod ścisłą kontrolą władz. Ocieplenie może skończyć tak, jak skończyła się poprzednia odwilż - 19.12.2010.
Warto przy tym pamiętać, że nie tak dawno, w połowie sierpnia wszczęto sprawę karną przeciw autorom patriotycznych graffiti – jeden z nich po aresztowaniu znalazł się w szpitalu ze złamaną szczęką.
***
"Dzielę się radością z rodzinami więźniów politycznych"
Parlament Europejski
Bogdan Zdrojewski (przewodniczący delegacji Parlamentu Europejskiego ds. stosunków z Białorusią, PO): Dominuje poczucie ulgi. Pierwsza wizyta delegacji Parlamentu Europejskiego ds. Białorusi, którą poprowadziłem po ponad dekadzie przerwy w kontaktach, obciążona była obawą o jej jednostronne wykorzystanie polityczne. Rozmowy nie były łatwe, a rodziny uwięzionych były nastawione dość pesymistycznie.
Dziś mam poczucie spełnionej misji – tej pierwszej, najtrudniejszej – bo nie mam bynajmniej przekonania, że osiągnęliśmy już wszystko. A szacunek do odmiennych przekonań, prawo do wyrażania poglądów politycznych, to kanon wartości podstawowych.
Dziś przede wszystkim pozdrawiam rodziny uwolnionych. Dzielę się radością z nimi. Chyba wiem co czują, po spotkaniach z nimi w Brukseli i Mińsku.
***
Zebrała Agnieszka Kamińska, PolskieRadio.pl oraz Raport Białoruś