Podczas marcowych ceremonii pogrzebowych prezydenta Wenezueli Hugo Chaveza Aleksander Łukaszenka kilka razy zapłakał. Stał przy trumnie Chaveza razem z prezydentem Iranu Mahmudem Ahmadineżadem, co zresztą było głośno krytykowane. Dla Łukaszenki śmierć Chaveza to wielka strata, bo przyjaźń między Białorusią i Wenezuelą zasadzała się na ich osobistych relacjach. Była współpraca finansowa, gospodarcza w sferze energetyki, za pieniądze białoruskie zbudowano kilka przedsiębiorstw z branży naftowej. Nie wiadomo, czy po śmierci Chaveza tego rodzaju współpraca będzie kontynuowana.
Na Białorusinach śmierć Chaveza nie zrobiła większego wrażenia. Jednak na budynkach państwowych opuszczono flagi na kilka dni do połowy masztu. Zepsuło to 8 marca, dzień kobiet. Wiele osób nie rozumiało, dlaczego musi obchodzić żałobę po śmierci prezydenta z innej części globu. Wiadomo jednak, że w Mińsku powstanie ulica Chaveza, podobnie będzie zapewne w innych miastach.
Eksperci białoruscy uważają, że po wyborach zapewne przetrwa współpraca wojskowa z Wenezuelą. Białoruś jest eksporterem broni do Wenezueli, przede wszystkim sprzętów i urządzeń z zakresu obrony przeciwlotniczej.
Pozostaje pytanie, co będzie z ropą naftową, czy będzie dostarczana na Białoruś, jak kiedyś chciał Łukaszeka? Następca Chaveza będzie zapewne bardziej pragmatyczny i nie będzie chciał wozić za darmo ropy jakiemuś Łukaszence z innego kontynentu. Nie wiadomo, czy w Wenezueli zostaną tysiące specjalistów, którzy wyjechali do Wenezueli. Na białoruskich uniwersytetach otwierano wcześniej specjalne fakultety, kształcące ekspertów do pracy w Wenezueli. Białoruś straci więcej, jest biedniejsza i potrzebowała wsparcia.
Franak Wiaczorka
Zobacz: Blog Franaka Wiaczorki w serwisie Raport Białoruś na portalu PolskieRadio.pl
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś
Nicolas Madera (L) razem z Maradoną nad grobem Hugo Chaveza
Henrique Capriles, PAP/EPA/BORIS VERGARA