Joanna Szczepkowska dodała, że Andrzej Szczepkowski, uważając swój wzrost za nieodpowiedni dla aktora, miał słuszność. – Istotnie, aktor jest pewną bryłą sceniczną. Łatwiej jest poruszać się na scenie osobom niskim i krępym – mówiła. Wspomniała też, że jej ojciec miał w sobie wiele barier psychicznych, które nie pozwalały mu na wchodzenie w rolę do końca. – Nigdy nie wcielał się w postać – inaczej niż, na przykład, Tadeusz Łomnicki, który z każdą kolejną odtwarzaną postacią zmieniał się, jak kameleon. Tata raczej relacjonował rolę niż ją grał, pokazywał swój dystans do niej – opowiadała aktorka.
Gość "Notatnika Dwójki" zwracał uwagę, że Andrzej Szczepkowski pewnych rzeczy robić po prostu nie chciał. – Z tego powodu nie miał dobrych kontaktów, na przykład, z Jerzym Jarockim, który wymagał pewnej plastyki ciała, uruchomienia – powiedziała.
Joanna Szczepkowska mówiła też o innej, poza aktorstwem, dotąd raczej nieznanej, pasji swojego ojca – pisaniu krótkich form literackich, limeryków i fraszek. – Są, łagodnie mówiąc, dosadne. Zamiłowanie ojca do takiego języka miało źródło w miejscu jego urodzenia, w górach. Wychował się na góralskich przyśpiewkach – powiedziała. Napomknęła też, że znakomity aktor grywał na posiadanej w domu gitarze. – Wypisał na niej co bardziej sprośne z tych przyśpiewek, wiec, kiedy tylko nauczyłam się czytać, chowano przede mna gitarę w najciemniejszym kącie – śmiał się gość Dwójki.
Do wysłuchania fragmentów audycji, w której obok Joanny Szczepkowskiej wziął udział także Grzegorz Gierak, uczeń i asystent Andrzeja Szczepkowskiego w warszawskiej Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej zaprasza Iwona Malinowska.