Poruszamy się po strasznie cienkim lodzie, w każdej chwili grozi katastrofa, wszystko jest tak kruche, że w gruncie rzeczy nie sposób przeczołgać się z dnia na dzień. (W.G. Sebald w rozmowie z Christianem Scholzem, "Zeszyty Literackie" nr 118)
Książek prozatorskich W.G. Sebalda – jednego z najbardziej niezwykłych pisarzy 2. poł. XX w. – nie sposób jednoznacznie określić jako powieści. Sytuują się one gdzieś na pograniczu fikcji i dokumentu, autobiografii, relacji z podróży, eseju, hipnotyzującej medytacji. Niejasny jest również status mocno obecnego w tych prozach narratora – ten podróżnik, emigrant, świadek, tajemniczy archeolog pamięci wydaje się być figurą samego autora, choć ten mnoży znaki i myli tropy, które pozwoliłyby nam na to (za) proste utożsamienie.
Tym, co zwraca uwagę już przy pierwszej lekturze Sebalda, jest intrygująca obecność przeróżnych czarno-białych ilustracji. Pisarz przyznawał się w wywiadach do pasji zbierania starych fotografii, mówił o ich tajemnicy, o ukrytym za kadrem sensie, który domaga się jakiejś odpowiedzi . Domaga się historii, ocalającej, choć podszytą poczuciem niespełnienia, pracy przypominania/opisywania.
W.G. Sebald opowiadał o tym również w niezwykłym nagraniu, z 2001 roku, którego mogliśmy wysłuchać w Dwójkowej audycji z cyklu "Życie na miarę literatury". Program miał szczególny charakter – nadaliśmy go z Krakowa, gdzie rozpoczął się właśnie Festiwal Conrada. 4. edycji festiwalu towarzyszy cykl wydarzeń poświęconych właśnie twórczości W.G. Sebalda.
W przywoływanym nagraniu Sebald mówił o tajemniczej jakości dawnych fotografii: – Ich sens wychodzi poza obraz i wydaje się domagać jakiejś odpowiedzi. Ten rodzaj przejmującej obecności, którą emanuje z fotografii osoba, o której wiemy, że już dawno odeszła, oddziałuje na mnie w sposób niesamowity. To uczucie nie mija.
fragm. okładki książki W.G. Sebalda "Austerlitz", wyd. W.A.B., foto: mat. prasowe
Jego książki nazwano "urzekającym dziełem pamięci i żałoby". Są jednak czytelnicy, jak Adam Zagajewski, którzy nie do końca zgadzają się z tym ogołoconym krajobrazem. – Ta strasznie martwa rzeczywistość, o której on pisze – mówił poeta w Dwójce, podkreślając, że literatura powinna znajdować argumenty do obrony świata, nie tylko do oskarżania.
Jakie znaczenia można przypisać owym hipnotyzującym rejestrom zniszczeń, które przedstawia w swej prozie Sebald? Jak uchronić się przed obłędem, który grozi temu, kto spojrzy – jak Sebald – na świat: zdewastowany, rozpadający się, nie do wytrzymania?
Zapraszamy do wysłuchania dyskusji, w której udział wzięli: Magdalena Heydel, Adam Zagajewski, Dariusz Czaja i Grzegorz Jankowicz. Audycję prowadzili Dorota Gacek i Andrzej Franaszek.
Jacek Puciato