- Już na drugi dzień po nagraniu płyty człowiek myśli sobie, że to mógł zaśpiewać inaczej, to inaczej przyfilować… Mam zbyt osobisty stosunek do tego. Chyba wszyscy tak mają - zastanawiał się Piotr Beczała w audycji Jacka Hawryluka. Bardziej od sesji nagraniowych polski tenor ceni sobie rejestracje spektakli "na żywo" - są prawdziwsze!
Zapracowany tenor
- Jestem dość zapracowanym tenorem. Mam za sobą kolejny wypełniony pracą sezon; udało mi się tylko raz zachorować... Zrobiłem kolejne ważne kroki; tak zresztą traktuję śpiewanie: jako ciągły rozwój. Bardzo lubię śpiewać i po takim pracowitym sezonie jestem bardzo szczęśliwy.
Sezon tradycyjnie kończy Festiwal w Salzburgu. Piotr Beczała zadebiutował na festiwalu w Salzburgu w 1997 roku i odtąd gości tam corocznie i z przyjemnością. W tym roku wystąpił w Jolancie Czajkowskiego (jako Hrabia), a także zaśpiewał wczesną wersję Mahlerowskiej "Pieśni o Ziemi".
- Planowaliśmy nagranie tego utworu, ale niestety, András Schiff w ostatniej chwili wycofał się z tego i skończyło się na koncercie.
Metropolitan Opera
- Cieszę się, że w MET nie jestem sam, że razem z Mariuszem Kwietniem i Aleksandrą Kurzak kontynuujemy tradycje polskiej wokalistyki. Na ścianach wiszą tam przecież portrety Reszków czy Marceliny Sembrich-Kochańskiej… To nas nobilituje.
W Metropolitan Opera często występuje z najwybitniejszą divą naszych czasów - Anną Netrebko. Współpraca z nią układa się Piotrowi Beczale wyśmienicie.
- To wspaniała partnerka sceniczna. To absolutnie profesjonalna, zawsze przygotowana, poważna śpiewaczka i to u niej bardzo cenię. A poza tym jest dobrą koleżanką.
Śpiewać długo i dobrze
Po czterdziestce Piotr Beczała posiada w dorobku ponad trzydzieści ról operowych, ale ma nadzieję podwoić tę liczbę do końca kariery. Jak zatem dba o głos?
- Nie palę, śpiewam tak, żeby sobie krzywdy nie zrobić. Pavarotti powiedział, że głos jest jak… gumka w majtkach: jak się raz przeciągnie, to już nigdy nie wróci do poprzedniego stanu.
W audycji Jacka Hawryluka Piotr Beczała opowiedział także o swoich kontaktach z Nello Santim, o występach w Japonii już po trzęsieniu ziemi i o tym, dlaczego lubi francuskie partie tenorowe. A także o planach scenicznych i fonograficznych na przyszły sezon i o różnicy między dzisiejszą światową sceną operową a sytuacją za czasów Edwarda Reszke.
***
Piotr Beczała, znakomity tenor (absolwent PWSM w Katowicach, uczeń, między innymi, słynnego rosyjskiego barytona Pawła Lisickiego) występował z zespołami londyńskiego Covent Garden Theatre (Royal Opera House), San Francisco Opera, w Hamburgu, Berlinie, Frankfurcie nad Menem i Monachium.
W 2006 zadebiutował w mediolańskiej La Scali oraz w nowojorskiej Metropolitan Opera (jest jednym z niewielu polskich artystów występujących na tej scenie regularnie). Występował też w operach Amsterdamu, Brukseli, Paryża, Wiednia, Genewy, Bolonii i Aten, jak również na festiwalach w Salzburgu, Grazu, Lucernie i Montpellier.
Artysta zdobył uznanie publiczności i krytyki jako czołowy tenor liryczny naszych czasów, nie tylko dzięki sile i urzekającej barwie głosu, ale również za sprawą fenomenalnej gry aktorskiej.