Pani Dalloway, jak pamiętamy, organizowała przyjęcia, bo dręczył ją pewien nadmiar, szczególnego rodzaju marnotrawstwo: istnienie tylu nieznanych jej ludzi, historie życia nigdy niepoznane. "Jaka niepowetowana strata", myślała, marząc, by jakoś "zebrać ich wszystkich". Przy lekturze nowo wydanego zbioru kilkudziesięciu opowiadań Virginii Woolf, "Nawiedzony dom", można odnieść wrażenie, że ich autorka chce zebrać jak najwięcej imion i twarzy, przedstawić mniej lub bardziej fragmentaryczne opowieści, które za nimi stoją. Wywołać, choćby na chwilę, nieobecnych, stojących w cieniu, w kącie na przyjęciu, niewidzialnych.
Czyni to w sobie właściwy sposób: oszałamiając bogactwem pomysłów, różnorodnością punktów widzenia, ujawniając, jak niejednoznaczna i nie do określenia jest prawda o drugim człowieku.
"Warto portretować ludzi", zwłaszcza tych, którzy - jak kobiety uwięzione w konwenansie, rdzenne mieszkanki saloniku z wczesnego opowiadania "Phyllis i Rosamond" - znajdują się na uboczu zainteresowań literatury. Temu pragnieniu, wyjawnionemu w jednej z pierwszych małych narracji, Virginia Woolf pozostała wierna przez całe życie. Od tajemniczej panny V., poprzez autorkę dziennika z końca XV wieku, po panią Willat, bohaterkę biografii, która niestety więcej pomija niż odsłania (ale czy można opowiedzieć życie inaczej?). Od pojawiających się na chwilę par z londyńskiego ogrodu ("Kew Gardens"), przez jadącą pociągiem tajemniczą kobietę, jej tragiczną przeszłość ("Nie napisana powieść"), po Johna Cutbusha, rzeźnika ("Oda napisana po części prozą na widok nazwiska Cutbush nad wejściem do masarni w Pentonville"). A jeszcze (bohaterowie kilku opowiadań) goście na przyjęciu u pani Dalloway. Jeszcze kundelka Gipsy. I duchy z nawiedzonego domu, szukające zakopanego skarbu. I tylu innych.
Virginia Woolf, "Nawiedzony dom. Opowiadania zebrane", Wydawnictwo Literackie (fragm. okładki)
"Jakże niewiele chwytamy,/jakże nie potrafimy pojąć i właściwie odczytać/nazwiska John Cutbush" - czytamy w przywołanej odzie, a ta swoista skarga mogłaby patronować niejednemu z portretów i obrazów wywołanych przez Woolf. Niepoznawalność drugiego wydaje się jednak nie do przezwyciężenia - w każdym z nas tkwi głęboko "samotne stworzenie, które siedzi w ciemności, podczas gdy jego powierzchowny, ruchliwy towarzysz zajmuje się wywijaniem koziołków i kiwaniem ręką, aby teatrzyk się kręcił" ("Razem i osobno"). Ten konflikt - zewnętrzna forma pokazywana światu a nieprzetłumaczalny żywioł ukrytego "ja" - ujawnia się na wiele sposób. Uwięzieniem w "roli kobiety" (Lily Everit z "Prezentacji"), w roli "uduchowionej" artystki ("Chwile istnienia: Szpilki od Slatera są tępe"), nieco groteskowym odczuciem skazania na bycie sobą ("Podsumowanie"). Bywa jednak i tak, że widzimy ów problem od drugiej strony – gdy demaskujemy wyidealizowane, oglądane zawsze pośrednio, w "lustrach", wizje ("Dama w lustrze: refleksja").
Bardzo ciekawie owa względność prawdy o człowieku ujawnia się na płaszczyźnie literackiej formy - znany czytelnikom Woolf poetycki, modernistycznie nowatorski charakter jej prozy przypomina tu o sobie daleką od linearnej narracją, przemieszaniem porządków czasu i miejsca, intrygującą metaforyką (świat roślin i zwierząt, żywioł wody). Przed jednoznacznością chroni również ciepła ironia oraz, idące w parze, poczucie humoru, obnażające choćby tych, którzy "kochają bliźnich".
Można te opowiadania czytać jako zapis ewolucji technik pisarskich Virginii Woolf (znajdziemy tu, obok przełomowego "Znaku na ścianie", i fabuły tradycyjne: opowieść o dawnym sprzedawcy psów, dziś bogatym jubilerze czy - historię o tajemniczej papudze i ukrytym skarbie). Można śledzić w nich wątki autobiograficzne (bohaterka "Towarzystwa", by zbadać, czy coś usprawiedliwa przedłużanie przez kobiety rodu ludzkiego, przebiera się za etiopskiego księcia i wizytuje królewski statek). Poznawać Klarysę Dalloway jeszcze przed jej powieściowym wcieleniem - tu idzie sama za zakupy, ale... nie po kwiaty (a pamiętajmy, że ta najsłynniejsza bohaterka angielskiej pisarki pojawiła się już wcześniej, w debiutanckiej "Podróży w świat"). Można jednak po prostu rozsmakować się w tych tekstach, które - przypominając, że "nie ma rzeczy dziwniejszej niż stosunki międzyludzkie" ("Razem i osobno"), a "literatura jest zapisem naszego niezadowolenia" ("Wieczorne przyjęcie") - czyta się znakomicie.
Dorobek nowelistyczny Virginii Woolf jest znaczny i znaczący, wciąż jednak pozostaje w cieniu jej powieści. Woolf za życia wydała tylko jeden tom opowiadań; wiele z nich ukazało się w periodykach, ale dopiero po śmierci pisarki zostały zebrane w nowy tom. W sumie Virginia jest autorką ponad czterdziestu ukończonych opowiadań i kilkunastu nieukończonych. "Nawiedzony dom" to zbiór tekstów Virginii Woolf zarówno tych najbardziej znanych, jak i nigdy dotąd niepublikowanych. Wybrane opowiadania z tego tomu przeczyta na antenie Dwójki Ewa Konstancja Bułhak.
Audycję przygotowała Elżbieta Łukomska.
11-15 czerwca (poniedziałek-piątek), godz. 9:30
Jacek Puciato
Cyt. za: V. Woolf, "Nawiedzony dom. Opowiadania zebrane", przeł. Magda Heydel, Wydawnictwo Literackie; V. Woolf, "Pani Dalloway", tł. Krystyna Tarnowska, Wydawnictwo Znak.