Filantropia, dobroczynność, caritas
Pojęcia związane z pomaganiem innym zazębiają się znaczeniowo, ale są też istotnie różne. Oświetlają to samo zjawisko z różnych stron.
– Filantrop z grecka to "miłujący człowieka". To wszystko, co wobec człowieka jest dobre, życzliwe, chwalebne i miłe. Może to być nastawienie wobec drugiego człowieka, dobry posiłek a nawet zwierzę, które też może być philanthropos - tłumaczy Iwona Żółtowska. - Dobroczynność zawiera w sobie element działania. A działalność charytatywna zawiera w sobie charis, czyli "łaskawość". Jest to pochylenie się kogoś, kto stoi wyżej nad kimś, kto z jakiegoś powodu znalazł się niżej i trzeba go wciągnąć na ten wyższy poziom. Każdy z tych terminów zawiera więcej, niż tylko współczucie.
- Filantropię wiążemy, może nie do końca ściśle, z rozwojem kapitalizmu. Pojawiają się filantropi, którzy działają na rzecz tych mas biednych, które pojawaiają się wówczas – dodaje prof. Elżbieta Mazur. - Zjawisko biedy zawsze było, ale w jakimś sensie było mniej widoczne. Powstanie wielkich aglomeracji miejskich zmasowiło biedę. I w tedy w źródłach historycznych częściej pojawia się "filantropia" niż 'dobroczynność".
Pomagać, czy nie?
Nakazy dobroczynności wpisane są w nauczanie religijne. Znane są takie przepisy w judaizmie, islamie, chrześcijaństwie. Dla doktryny chrześcijańskiej typowe jest myślenie, że każdy członek wspólnoty, który popadnie w tarapaty, ma prawo do pomocy.
Według Iwony Żółtowskiej myślenie religijne o dobroczynności nie zrodziłoby się, gdyby pierwocin tego nastawienia do ludzi nie było w starożytności. Śledząc wątki literackie można wskazać dwie strony medalu, dwa diametralnie różne sposoby podejścia do problemu pomocu, między którymi sytuuje się dobroczynność.
Najpierw wątek Odysa u Homera. Odyseusz jako rozbitek ląduje na wyspie Feaków - bez pomocy skazany jest na śmierć z głodu i wycieńczenia. Pomoc zostaje mu udzielona szybko.
- To rzecz związana z prawem gościnności: ktoś, kto przychodzi i jest w potrzebie, ma prawo do posiłku i opieki zanim jeszcze powie, kim jest. Ma zostać potraktowany inaczej, niż go potraktował los - mówi Iwona Żółtowska.
Na drugim końcu sytuuje się historia Edypa: jeśli komus jest źle, nie należy ingerować, bo taka jest wola bogów. Nie można mu pomóc, nie można zapobiec nieszczęściu, nie należy podawać pomocnej dłoni, bo to może skazić całą wspólnotę.
Zubożali bogacze i zawodowi żebracy
Ludzi w potrzebie było zawsze bardzo dużo: zarazy i klęski głodu dotykały wielu osób. Pomoc im była niezbędna dla prawidłowego funkcjonowania społeczeństw po tego rodzaju wydarzeniach. Ale jednocześnie - nie wszystkim pomoc jednako się należała.
- Najbardziej charakterystyczną kategorią biednego w średniowieczu był biedny bogaty, który popadł w tarapaty - wyjaśnia prof. Mazur. - Zdaniem ówczesnych zasługiwał na pomoc, bo był przyzwyczajony do innego życia. Inną troską cieszyły się kobiety z dziećmi: one były pozbawione środków do życia.
Specyficzną warstwę społeczną tworzyli zawodowi żebracy, którzy mieli opracowane odpowiednie, ćwiczone techniki, plan podróży od miasta do miasta od jarmarku do jarmarku, od królewskiego ślubu do intronizacji papieża. W średniowieczu na uroczystości związane z wyniesieniem nowego papieża na urząd do Rzymu ściągało nawet 60.000 żebraków z całej Europy.
Jak do kwestii dobroczynności ustosunkowały się religie? Jakie są różnice między judaizmem, islamem i chrześcijaństwem oraz jakie są różnice w ramach chrześcijaństwa - o tym w audycji Hanny Marii Gizy dyskutowały prof. Elżbieta Mazur oraz Iwona Ziółkowska.
Zapraszamy do wysluchania.
Pryzpominamy też, że dziś zostać dobroczyńcą to rzecz wymagająca nieiwielkiego trudu. Jak wielokrotnie podkreślała Hanna Maria Giza: "Każdy z nas może przekazać 1% swojego podatku na rzecz Organizacji Pożytku Publicznego" - do czego serdecznie zachęcamy.