Neurotyczka i telefon w operze

W cyklu "Przed premierą" wybierzemy się na próby do spektaklu "Głosu ludzkiego" Francisa Poulenca w Operze Narodowej.

Fragment plakatu promującego spektakl "Głos ludzki" w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej

Foto: materiały promocyjne

Co łączy Francisa Poulenca z Arnoldem Schönbergiem? Poza faktem, że obaj byli kompozytorami, trudno doszukać się podobieństw. Przecież pierwszy z nich to skłaniający się ku neoklasycyzmowi paryżanin, pragnący pisać muzykę ambitną, lecz zawsze przystępną, a drugi — wiedeńczyk z pretensjami do zbawiania muzycznego świata, nieoglądający się na gusta publiczności prawodawca dodekafonii.

Jest wszakże jedna rzecz, która tych artystów łączy: obaj mają w swoim dorobku po jednym monodramie scenicznym na sopran i orkiestrę: Schönberg — "Oczekiwanie", Poulenc — napisany dokładnie pół wieku później "Głos ludzki". W pierwszym z tych dzieł szalejąca z zazdrości kobieta uświadamia sobie, że prawdopodobnie zamordowała kochanka, w drugim — nieradząca sobie z własnymi uczuciami bohaterka sama pozbawia się życia.

Obok rozdygotanej protagonistki równie ważnym bohaterem "Głosu" pozostaje telefon: oczywiście stacjonarny, choć obecnie zastępowany też aparatem komórkowym. To tak pospolite dziś urządzenie sprawia, że dramat zazdrości narzucającej się kochankowi kobiety może zostać ukazany pełniej niż u Schönberga, za to również bez fizycznej obecności na scenie męskiego partnera.

***

Na audycję "Notatnik Dwójki" - w czwartek (14.04) w godz. 13.00-13.30 - zaprasza Barbara Schabowska.

mm/jp