Aleksander Fiut jest jednym z najwybitniejszych polskich znawców dzieł Czesława Miłosza. Jego twórczością zajmuje się od lat 70. Przeprowadził z nim serie rozmów, które ukazywały się wielokrotnie w wydaniach książkowych. Jedna z takich rozmów, nagrana w Paryżu w 1979 roku, jest częścią archiwum Polskiego Radia. Jej fragmentów można wysłuchać w boksie "Wysłuchaj audycji".
Zachęcamy też do przeczytania rozmowy z Aleksandrem Fiutem
Jest Pan jednym z największych znawców twórczości Czesława Miłosza w Polsce. Miał Pan okazję poznać go też osobiście. Jakim był człowiekiem? Jak go Pan zapamiętał?
Niesłychanie trudno scharakteryzować osobowość tak bogatą i potężną jak Czesław Miłosz. Myślę, że podobnie jak w pisarstwie łączył w sobie szereg sprzeczności: nade wszystko był bardzo dobrym, serdecznym człowiekiem, pełnym empatycznego współczucia dla cierpiących i poniżonych, ale swojej dobroci starał się nie manifestować. Głęboko religijny, ale pełen niechęci do zrostu nacjonalizmu z katolicyzmem. Prawdziwy patriota (w Ameryce czuł się obco), ale jego patriotyzm był dyskretny, wyrażając się nade wszystko troską o gospodarstwo polskiej poezji. Mógł robić wrażenie dumnego i nieprzystępnego, a naprawdę - jak w moim przekonaniu wszyscy naprawdę wielcy ludzie - był zdumiewająco skromny. Wewnętrznie wyciszony, potrafił wpaść w pasję – zwłaszcza wówczas, gdy nachodzili go dziennikarze, którzy nie znali jego twórczości i podkładali mu mikrofon ze słowami: "Może Pan coś na ten temat powie". Niebywale pracowity, znakomicie zorganizowany, umiał mile spędzać czas z przyjaciółmi, odznaczając się zmysłową zachłannością (jak pisał, lubił "wódkę mrożoną, śledzie w oliwie") oraz znakomitym poczuciem humoru. Spędziliśmy razem wiele niezapomnianych chwil.
Dlaczego Czesław Miłosz i jego twórczość stały się przedmiotem Pana wnikliwych i rozległych badań?
Uważam go za największego polskiego poetę – większego od Kochanowskiego, Mickiewicza, Słowackiego, Norwida. Z pewnością wiele im zawdzięcza, ale przewyższył ich połączeniem medytacji religijnej i filozoficznej z sensualną wrażliwością, głębokością i skalą refleksji, wielorakością dykcji poetyckiej i rozmaitością uprawianych gatunków. Stale niedoceniony w Polsce, w Stanach Zjednoczonych uważany jest za jednego z najwybitniejszych poetów amerykańskich, choć znany jest tam tylko z anglojęzycznej wersji swoich wierszy! Josif Brodski powiedział: "Miłosz to jeden z największych – być może największy – poeta XX wieku". Dlatego, moim zdaniem, Miłosz powinien spoczywać nie na Skałce, lecz na Wawelu.
Archiwalne nagranie Polskiego Radia z 1979 roku jest zapisem rozmowy, jaką przeprowadził Pan z poetą w Paryżu. Jakie były okoliczności i kontekst tego spotkania?
Zacząłem pisać książkę o poezji Czesława Miłosza, olśniony urodą i wielkością jego wierszy, w 1975 roku. Kontynuowałem tę pracę podczas trzyletniego pobytu we Francji, gdzie wykładałem na uniwersytecie w Lille w latach 1976-1979 (książka ukazała się po raz pierwszy w 1987 roku pt. "Moment wieczny. Poezja Czesława Miłosza" w emigracyjnym wydawnictwie Libella). Pobyt za granicą nie tylko dawał mi dostęp do materiałów w kraju niedostępnych, zwłaszcza wydań "Kultury" paryskiej, ale stał się początkiem moich kontaktów z Miłoszem – wpierw listownych, później osobistych. Spotkałem się z nim po raz pierwszy w czerwcu 1979 roku i poprosiłem, by zgodził się na nagranie naszych rozmów. Trwały one równo sześć godzin (po godzinie każdego dnia) i miały charakter roboczy - stanowiły pomoc w pisaniu mojej książki. Oczywiście, chciałem to nagranie zachować i zawieźć do Polski jako bezcenną pamiątkę. Któż mógł przypuszczać, że Miłosz dostanie nagrodę Nobla, a moje "Rozmowy z Czesławem Miłoszem”, wydane przez Wydawnictwo Literackie, będą jednym z pierwszych wprowadzeń do jego twórczości! Pikanterii dodawał temu fakt, że ukazały się dokładnie w dniu ogłoszenia stanu wojennego i natychmiast zniknęły z księgarń.
W archiwalnym nagraniu Czesław Miłosz mówi o swoje sympatii do Krakowa i antypatii do Warszawy. Jak się okazało kilkanaście lat później, Kraków stał się miastem, w którym zamieszkał na stałe. Dlaczego Kraków był mu tak bliski? Dlaczego Miłosz stał się krakusem?
Miłosz wolał na stałe osiedlić się w Krakowie niż w Warszawie. Dawnej, przedwojennej Warszawy - w której spędził, przypomnę, wiele lat: od 1937 roku do 1944 - już nie było, a samo miasto budziło w nim wiele bolesnych wspomnień. Z podobnych powodów nie chciał zamieszkać w Wilnie. Wybrał Kraków, bo swoim zabytkowym charakterem przypominał mu Wilno, a poza tym miał w nim wielu serdecznych przyjaciół m.in. Jerzego Turowicza i Jana Błońskiego. Był zresztą przez krakowian bardzo lubiany i czuł się w Krakowie zadomowiony.
Trzy najważniejsze Pana zdaniem utwory Czesława Miłosza to...?
To najtrudniejsze pytanie. Mogę jedynie powiedzieć, które wiersze najbardziej lubię: "Rozmowy na Wielkanoc 1620 roku", "Annalena", "Wyznanie". Dlaczego? Bo jest w nich wielorakość osobowości i talentu Miłosza: głęboka, a zarazem pełna dramatyzmu religijność, umiejętność wędrówek w czasie i przemawiania rozmaitymi głosami, zmysłowa wrażliwość (jest autorem, o czym się zapomina, najpiękniejszych erotyków w poezji polskiej) oraz pełen ironii i humoru dystans do samego siebie.
Z prof. Aleksandrem Fiutem rozmawiała Magdalena Zaliwska