Przez całe wieki kompozytorzy pisali swoje dzieła z myślą o Bogu, sobie lub słuchaczach, ale tylko tych z wyższych sfer. To, co dziś nazywamy „muzyką klasyczną” w zdecydowanej większości stanowiło wyrafinowaną rozrywkę warstw „oświeconych”, a więc ludzi, którzy dobrze wiedzieli, czego słuchają i potrafili odczytać treści zawarte w „mowie dźwięków”, a nie tylko odbierać muzykę na poziomie emocjonalnym. Muzycy zaś tworzyli dzieła o niebywałym stopniu komplikacji: odwzorowywali w utworach proporcje architektoniczne, stosowali złożone techniki polifoniczne, wykorzystywali semantykę tonacji, bawili się w erudycyjne gry cytatami muzycznymi, stworzyli teorię afektów, wedle której ściśle określone zwroty melodyczne były nośnikami znaczeń emocjonalnych. Nawet klasyczne formy muzyczne, takie jak allegro sonatowe, wariacje czy rondo – podlegające nieustannym eksperymentom – stanowiły nie lada wyzwanie zarówno dla samych kompozytorów, jak i odbiorców sztuki dźwięków.
Wszystko zaczęło się jednak komplikować mniej więcej w połowie XVII wieku, gdy we Włoszech powstały pierwsze publiczne teatry operowe. Zaraz potem demokratyzować zaczęło się również życie muzyczne Londynu, Paryża i inny miast europejskich. Na koncerty i spektakle operowe mógł przyjść każdy, nawet muzyczny laik. Warunek był jeden – trzeba było zapłacić za bilet. Wiek XIX, epoka postrewolucyjna, to czas, w którym kompozytorzy musieli pamiętać, że piszą dla każdego (a więc dla nikogo?), zaś w naszych czasach słowo stało się ciałem – nie trzeba iść na koncert, wystarczy kupić płytę, włączyć radio lub komputer.
Warto jednak zastanowić się, co jesteśmy jeszcze w stanie pojąć z owej „mowy dźwięków” w epoce, gdy nie musimy znać się na muzyce w ogóle, by być jej odbiorcami. Na czym polega teoria afektów? Czy poszczególne tonacje mają dla nas jeszcze jakiekolwiek znaczenie, skoro od ponad dwóch stuleci króluje strój równomiernie temperowany? Czy potrafimy odnaleźć i zrozumieć cytaty zawarte w utworach oraz odczytać intencje kompozytora zawarte w formie muzycznej? A może nigdy nie było tak różowo, jak się wydaje? Może to nieprawda, że lipscy słuchacze kantat Bacha lub londyńscy wielbiciele symfonii Haydna w XVIII wieku bezbłędnie odczytywali znaczenia ukryte w muzyce? Ile rozumieli oni, a ile potrafimy usłyszeć i zrozumieć my?
***
Tytuł audycji: W kontrapunkcie, czyli za i przeciw
Prowadzący: Marcin Majchrowski i Piotr Matwiejczuk
Data emisji: 23.02.2015
Godzina emisji: 19.30
mc/bch