Rozmowa polityków była związana z jednej strony z przygotowaniami do przewidzianego na koniec tygodnia posiedzenia Rady Europejskiej w sprawie Brexitu, z drugiej - z koniecznością rozwiania obaw Hiszpanii odnośnie do przyszłości Gibraltaru - brytyjskiego terytorium zamorskiego na południowym wybrzeżu Półwyspu Iberyjskiego.
Sprawa ta stała się przedmiotem politycznego quid pro quo w relacjach na linii Londyn-Madryt w ostatnich dniach, po tym jak hiszpański premier oświadczył we wtorek, że jego kraj zagłosuje przeciw proponowanemu porozumieniu UE ze Zjednoczonym Królestwem ws. Brexitu, jeśli kwestia przyszłości Gibraltaru nie zostanie uznana za przedmiot dwustronnych rozmów Londynu i Madrytu.
- (...) Żaden dokument nie wyjaśnia czegoś, co dla nas jest fundamentalne: Gibraltar nie należy do Zjednoczonego Królestwa - powiedział Sanchez, przemawiając podczas konferencji ekonomicznej w Madrycie. - Jeśli nie będzie zmian ws. Gibraltaru, Hiszpania zagłosuje przeciw umowie o Brexicie.
Dodał, że jego rząd nie może zaakceptować, by losy Gibraltaru, który wraz z wyjściem W. Brytanii UE przestałby być regularną częścią składową jednolitego rynku, zależały wyłącznie od negocjacji UE z Wielką Brytanią. Tego rodzaju kwestie Londyn powinien omawiać bezpośrednio z Madrytem - zaznaczył hiszpański premier.
Brak gwarancji na odrębną umowę ws. Gibraltaru
Pedro Sanchez zagroził, że jeśli kwestie związane z przyszłością Gibraltaru nie zostaną wstępnie uregulowane do niedzieli, to jego "pro-europejski rząd będzie musiał zagłosować przeciwko kompleksowej umowie z Wielką Brytanią".
Hiszpania - przypominają media - nigdy nie pogodziła się z oddaniem w 1713 r. pod kontrolę Wielkiej Brytanii swego terytorium i nie ma w tym nic wyjątkowego, bo tak czyni wiele państw na świecie.
Również szef hiszpańskiego MSZ Josep Borrell zapowiedział w poniedziałek, że jego kraj nie zaakceptuje w czasie zaplanowanego na 25 listopada unijnego szczytu porozumienia w sprawie Brexitu bez wcześniejszej umowy między Madrytem a Londynem na temat Gibraltaru.
- Dopiero niedawno zdaliśmy sobie sprawę, że dokument ten w artykule 184 nie daje nam żadnych gwarancji na odrębną umowę hiszpańsko-brytyjską dotyczącą Gibraltaru. (...) Przyszłe rozmowy o Gibraltarze zostaną rozdzielone. Do tego czasu nie zgadzamy się na porozumienie z Wielką Brytanią - mówił w poniedziałek Borrell.
Przypomniał też, że umowa hiszpańsko-brytyjska ws. Gibraltaru musi regulować szereg spraw dotyczących tego terytorium, m.in. praw pracowników, kwestii ochrony środowiska i rybołówstwa, bezpieczeństwa, a także polityki fiskalnej i funkcjonowania lotniska.
Artykuł 184 umowy, o którym wspomniał Borrell, jest zdaniem hiszpańskiego rządu "dwuznaczny". Mówi o negocjacjach i stosowaniu porozumień po zakończeniu okresu przejściowego, który zaplanowano po Brexicie, jednak nie wskazuje konkretnych terminów.
Gibraltar został zajęty przez Wielką Brytanię w trakcie wojny o sukcesję hiszpańską w 1704 roku i został formalnie przekazany pod zarząd Londynu na mocy traktatu pokojowego z Utrechtu z 1713 roku, stając się oficjalnie brytyjską kolonią w 1830 roku. Jego mieszkańcy dwukrotnie odrzucili w referendach z 1967 i 2002 roku możliwość powrotu terytorium pod hiszpańską jurysdykcję.
dn