Lena Muchina dzień po dniu – na ile starczało jej sił – rejestrowała ponurą rzeczywistość, bombardowania, chłód i głód, brak prądu, wody i ogrzewania, wywożenie na sankach trupów na cmentarze, zabójczą przymusową pracę wygłodzonych i zmarzniętych mieszkańców Leningradu przy uprzątaniu ruin. Zachodni recenzenci porównują ten dokument do słynnego diariusza Anny Frank. "Dziennik czasu blokady. Zapiski nastolatki z oblężonego Leningradu" Leny Muchinej ukazał się w przekładzie prof. Alicji Wołodźko-Butkiewicz, dyrektor Instytutu Rusycystyki UW, którą gościliśmy w audycji "Rozmowy po zmroku".
– Lena Muchina była jedną z wielu młodych dziewcząt z pokolenia urodzonego w latach 20. – mówiła tłumaczka. – Takich jak ona było wielu. Jej dziennik, choć wyjątkowy, jest więc także typowy. Zapisków prowadzonych w czasie blokady Leningradu przez młodzież i dzieci było bardzo dużo. Wiele zostało opublikowanych, ale jeszcze do dziś sporo znajduje się w prywatnych archiwach. Tekst Leny Muchinej znaleziono już po jej śmierci – opowiadała.
Książka opowiada o najstraszniejszym roku życia autorki - od lata 1941 r. do lata 1942 r., gdy została ewakuowana. Początkowe strony dziennika ukazują 16-letnią, dość infantylną dziewczynę, zapisującą szkolne zdarzenia i swoje uczucia. Później ta radosna młoda kobieta zaczyna zmieniać się w przerażonego człowieka. Widzimy, jak naiwne dziecko dojrzewa, jak uświadamia sobie całą grozę sytuacji, jak - o czym sama mówi - kamienieje w niej serce.
O tym, jak doszło do odcięcia Leningradu od połączeń lądowych, opowiadał drugi gość audycji, prof. Henryk Stańczyk, historyk wojskowości i bezpieczeństwa oraz historii najnowszej ze szczególnym uwzględnieniem II wojny światowej, który przedstawił m.in. straszliwą statystykę strat w ludności cywilnej. – W Leningradzie przed wojną mieszkało dwa i pół miliona ludzi. Z tego w czasie 900 dni oblężenia zmarło około 800-900 tysięcy ludzi. Ponad 700 tysięcy mieszkańców ewakuowano – mówił.
Audycję prowadziła Hanna Maria Giza.
mc