Pieśni żałobne. Jak dawniej radzono sobie ze śmiercią?

Ostatnia aktualizacja: 31.10.2024 22:06
Pieśni żałobne to utwory bardzo zakorzenione w tradycji katolickiej, pełne odwołań do religii. Jeszcze niedawno można było usłyszeć je przede wszystkim na wsiach, podczas czuwania albo w trakcie pogrzebu. I chociaż te tradycje w większości regionów zanikły, powoli powraca zainteresowanie dawnymi obrzędami.
Pieśni żałobne to utwory bardzo zakorzenione w tradycji katolickiej, pełne odwołań do religii.
Pieśni żałobne to utwory bardzo zakorzenione w tradycji katolickiej, pełne odwołań do religii.Foto: PeopleImages.com - Yuri A

"Człowieka żadnego się nie pogrzebało bez tych modlitw śpiewanych przez ludność świecką, nie tylko przez kościół" - tak o pieśniach żałobnych z regionu Suwalszczyzny opowiadał Józef Murawski, kierownik zespołu Pogranicze z Szypliszk. Dziś już niewiele osób pamięta, jak wyglądały tradycyjne pochówki. A zaledwie 20-30 lat temu miały zupełnie inny charakter, niż współcześnie.

Posłuchaj
49:01 Owzk2024_10_31-19-10-39.mp3 Marta Tarnowska o znaczeniu pieśni żałobnych (O wszystkim z kulturą/Dwójka)

 

Czuwania, śpiewy, lament płaczek

- Pamiętam pogrzeby moich dziadków i babć, w trakcie których wciąż czuwano przy ciele zmarłego - wspominała w Dwójce Marta Tarnowska, współtwórczyni grupy śpiewaków Ziemski Lament, która wykonuje dawne pieśni żałobne. - To były 3-dniowe czuwania, a w trakcie były pieśni. Te pieśni były tym, co koi i pozwala być w tej sytuacji.

Czytaj też:

W trakcie czuwania pojawiały się modlitwy oraz tradycyjne śpiewy, zakorzenione w tradycji katolickiej, pełne odwołań do religii. Był również moment, w którym pojawiały się płaczki, lamentujące nad ciałem zmarłej osoby. Nie należały one do rodziny, najczęściej były to sąsiadki i osoby z okolicznych wsi.

- W tych zgromadzeniach nie śpiewała najbliższa rodzina, tylko sąsiedzi. A jednocześnie bliskim pozwalało to wyjść z takiego szoku związanego ze śmiercią bliskiej osoby. Ale kiedy ciało zostało już pogrzebane i ludzie wracali do domu na stypę, towarzyszyło nam niezwykłe uczucie lekkości i oczyszczenia. Jakby całe napięcie związane z bólem po stracie bliskich miało się przelać w tym określonym czasie - wyjaśniła antropolożka.

Doświadczenie wspólnoty w żałobie

Czuwanie, śpiewy i stypy nie służyły jednak wyłącznie pożegnaniu bliskiej osoby. Ważnym celem było bowiem doświadczenie wspólnotowości, które się wtedy wytwarzało. - Nie byliśmy w tym doświadczeniu sami, tylko przyszła cała społeczność, zjechała się cała rodzina. To uznanie rzeczywistości straty i bycie we wspólnocie było bardzo bliskie - zwróciła uwagę Marta Tarnowska.

Dziś tradycyjne obrzędy pogrzebowe na wsiach zanikają. Coraz częściej za to możemy usłyszeć śpiew żałobny podczas miejskich pochówków. Jednak rodzaj czuwania ze śpiewem całonocnym jest mało obecny kulturowo. 

- W miastach jest inaczej, mieszkamy w blokach, więc możemy bać się, co powiedzą sąsiedzi. Chociaż pamiętam, że w archiwalnych zdjęciach z lat 90. widziałam, że gdzieś w Zamościu ludzie wyprowadzali zmarłego z mieszkania w bloku, więc to raczej kwestia kulturowej otwartości. Jednak następuje profesjonalizacja usług wokół śmierci i często oddajemy naszych zmarłych do zakładów pogrzebowych. To może jest po to, by zabrać nam ten trud i ból. Ale straciliśmy te zbiorowe strategie, żeby obcować z tymi kawałkami nas samych, żeby stworzyć te bezpieczne ramy, w których precyzyjnie określony jest czas i sposób wyrażania emocji, również tych skrajnych.

Afirmacja życia

W dawnych tradycjach po pogrzebie cała wspólnota udawała się do domu rodziny zmarłego na stypę. Ten uroczysty poczęstunek odbywał się ku czci zmarłego. Było to więc pewnego rodzaju zwrócenie się ku życiu.

- Kiedy myślę o obyczajach na polskich wsiach z przełomu XIX i XX wieku, myślę wtedy o obrzędach Dziadów. Tam jest zawsze taki kawałek afirmacji życia W opisach tych wypraw na cmentarze kobiety odnajdywały mogiły, stroiły je na nowo i opłakiwały. Później przynosiły jedzenie i śpiewały wspólnie. I gdy nad ranem wracały do domów, można było odnieść wrażenie, jakby to był powrót z radosnego wydarzenia. To napięcie związane z bólem po stracie zostało uwolnione i możliwy był powrót do żywotności.

Współcześnie – również w okresie Święta Zmarłych – afirmujemy życie. - To że tak dużo czerpiemy z Halloween albo meksykańskich tradycji Dia de los muertos wynika z takiej potrzeby, żeby to obcowanie ze śmiercią nie kojarzyło się tylko z poważną zadumą i smutkiem, tylko żeby był tam obecny aspekt żywotności. Bo to, że nasi bliscy umierają, stawia nas przed pytaniem: co ja chcę w życiu ważnego uczynić? I to jest bardzo o życiu - opowiadała Marta Tarnowska.

***

Tytuł audycji: O wszystkim z kulturą

Prowadziła: Marta Strzelecka

Goście: Marta Tarnowska (śpiewaczka, antropolożka kultury, socjolożka)

Data emisji: 31.10.2024

Godz. emisji: 19.10

am

Czytaj także

Tradycje pogrzebowe i pieśni żałobne Suwalszczyzny

Ostatnia aktualizacja: 01.11.2019 07:00
- Człowieka żadnego się nie pogrzebało bez tych modlitw śpiewanych przez ludność świecką, nie tylko przez kościół - tak o pieśniach żałobnych z Suwalszczyzny i tradycyjnym pogrzebie z tego regionu opowiadał Józef Murawski, kierownik zespołu Pogranicze z Szypliszk.  
rozwiń zwiń