- Wszedłem do wody i tak się potoczyło - o początkach opowiada Stróżyński - Bardzo szybko zrobiłem wszystkie uprawnienia: nurkowanie jaskiniowe, wrakowe, podlodowe.
Przyszedł taki moment, że zdecydowałem się wziąć pod wodę aparat.
Zaczął fotografować w miejscach niedostępnych dla większości z nas, w rejonach kuli ziemskiej, gdzie człowiek bywa bardzo rzadko. Bartosz Stróżyński skierował obiektyw na arktyczne drapieżniki: lamparty morskie.
- Kontrola aparatu pod wodą, przy zmarzniętych palcach i okropnym zimnie, to jest wyzwanie - mówi w Trójce. Jego aparat i dwie lampy błyskowe (na półtorametrowych wysięgnikach) ważą razem 20 kilogramów.
Stróżyński podpływał do lampartów bardzo blisko, na odległość 15 centymetrów. Jedno z jego zdjęć nagrodzone zostało w polskim konkursie National Geographic.
- Świat podwodny i świat nad wodą znalazły się w tym samym kadrze - mówi fotograf - Zdjęcie nie powstało zupełnie niezależnie. Kolega trzymał mnie, żebym się nie poruszał i taki kadr mógł uzyskać. Za co bardzo mu dziękuję!
Stróżyński planuje letnią wyprawę do Afryki, by nurkować i fotografować krokodyle nilowe, a później nurkowanie w Północnej Kanadzie, by fotografować pod wodą polarne niedźwiedzie. Posłuchaj, opowiedział o tym w trójkowym "Radiowym Domu Kultury".
usc/fot.Bartosz Stróżyński