Kryteria, za pomocą których można określić, czy dany spektakl teatralny jest udany, czy też nie, rozmywają się. Publiczność teatralna jest coraz bardziej podzielona. Na widowni spotykają się dwa światy – jedni nagradzają dany spektakl gromkimi brawami, drudzy śledzą przebieg akcji z zażenowaniem. – Teatr żyje dziś bez pojęcia "klapy". Przeciwstawne sądy widzów i krytyków są tak mocne, że nawzajem się unieważniają – uważa krytyk teatralny Jacek Wakar.
Gość Tomasza Mościckiego przyznaje, że z zażenowaniem oglądał "Casablancę" w reżyserii Michała Siegoczyńskiego (premiera odbyła się w Teatrze Powszechnym w Warszawie). Zdaniem gościa "Sezonu na Dwójkę" kuriozalna jest zwłaszcza druga jego część, w której aktorzy ubrani w dresy imitują seks zbiorowy, przemawia przez nich agresja. W finale jednak wszyscy rzucają się sobie na szyję, zgodnie z hasłem "niech żyje miłość". - Patrzyłem na to z zażenowaniem i wściekłością. Uważam, że jeśli twórcy chcą szokować, to powinni iść na całość. Podobne zakończenia widzieliśmy już wielokrotnie – dodaje Wakar.
Zdjęcie ze spektaklu "Casablanca" w Teatrze Powszechnym, fot: Teatr Powszechny
Ważnym spektaklem, który w kwietniu trafił do repertuary Teatru Polonia, są "32 Omdlenia" w reżyserii Andrzeja Domalika. Na scenie, obok siebie, stanęli najlepsi z najlepszych, czyli Krystyna Janda, Jerzy Stuhr i Ignacy Gogolewski. Mimo tego, że taka obsada z góry gwarantuje sukces, krytyk teatralny Przemysław Szydelski przyznaje, że miał problem z odbiorem spektaklu. - Jerzy Stuhr za bardzo się popisuje, gra głównie po to, by się podobać, wywołać śmiech, radość publiczności. Z trudem przyjmuję taki teatr – dodaje.
Zdjęcie ze spektaklu "Cyd" w Teatrze Polskim w Warszawie, fot. Teatr Polski
1 stycznia oficjalnie Teatrem Polskim w Warszawie zaczął kierować Andrzej Seweryn. Do tego czasu w repertuarze sceny przy Karasia pojawiło się już pięć nowych tytułów. Wśród nich m.in. "Szczęśliwe dni/Końcówka", "Nowy Don Kiszot" , "Polacy", "Żeglarz", a ostatnio "Cyd".
Zdaniem Jacka Wakara liczba premier potwierdza, że w Teatrze Polskim wykonywana jest ciężka praca. Przyznaje jednak, że trzy spektakle zostawiły w nim niedosyt.
– Gdy oglądałem np. "Żeglarza", miałem poczucie martwoty tego przedstawienia. To, o czym się mówi, dokładnie zostało pokazane. Miejsca na wyobraźnię widza pozostało niewiele – dodaje.
Zdaniem Jacka Wakara należy docenić to, że Andrzej Seweryn przypomina teksty, które dawno nie były obecne na deskach teatralnych. Stara się także, by te spektakle pełniły rolę edukacyjną.
-Ważne jest jednak pytanie, kto powinien je reżyserować - dodaje Wakar.
Aby dowiedzieć się więcej, wystarczy kliknąć w ikonę dźwięku, który znajduje się w boksie "Posłuchaj" po prawej stronie artykułu.
(mz)