"Mały Książę" to opowieść o rozrachunku z samym sobą
- Kiedy przełożyłam kilka pierwszych stron i przeczytałam to, miałam wrażenie, że czegoś brakuje. Sięgnęłam zatem do literatury regionalnej, twórców podhalańskich, dla których gwara była nie tylko pierwszym językiem, ale przez długi okres językiem jedynym. Chciałam wejść w świat tej dawnej gwary - wspominała Stanisława Trebunia-Staszel początki pracy nad tłumaczeniem najsłynniejszej książki Saint-Exupery’ego.
Jak mówiła tłumaczka, w literaturze podhalańskiej znalazła między innymi wiele ciekawych, zapomnianych już określeń. - Nie chciałam jednak archaizować gwary - zaznaczała. - Chciałam, żeby to była gwara, która dalej funkcjonuje, ale żeby znalazły się w niej rzadziej używane pojęcia.
"Literackie witaminy", czyli miłośnicy książki polecają ulubione lektury >>>
Co ciekawe, problem był również innego rodzaju. W "Małym Księciu" pojawiają się słowa, które nie mają swoich odpowiedników w gwarze. Choćby "marzenie"…
- Mały Królewic jest bliski Małemu Księciu. Ktoś może powiedzieć, że gwara jest prostym językiem, że nie da oddać filozoficznej głębi tej opowieści. A właśnie tą prostą mową można wyrazić te najważniejsze dla człowieka doświadczenia: miłości, przyjaźni, odpowiedzialności - podkreślała Stanisława Trebunia-Staszel.
***
Tytuł audycji: Poranek Dwójki
Prowadził: Paweł Siwek
Gość: Stanisława Trebunia-Staszel (etnolog, wiceprzewodnicząca Rady Naukowej Związku Podhalan, wieloletni dyrektor artystyczna Międzynarodowego Festiwalu Folkloru Ziem Górskich w Zakopanem)
Data emisji: 21.05.2020
Godzina emisji: 8.10