- Zjawisko "Nowej ekspresji" obejmuje okres lat 80. XX wieku, a więc Solidarność, stan wojenny i czas aż do, umownie, przemian 1989 roku.
- Artyści należący do kręgu "Nowych dzikich" bojkotowali oficjalne sale wystawowe, prezentując swoje dzieła w kościołach, ale przede wszystkim w prywatnych mieszkaniach i niezależnych galeriach.
Zamknięci za kurtyną stanu wojennego
Zjawisko nazwane "Nową ekspresją" rozwijało się w Polsce od początku lat 80., od narodzin Solidarności i w czasach stanu wojennego, osiągając szczyt w latach 1986-87 i wypalając do roku 1989, choć jeszcze do 1992 odbywały się ostatnie wystawy. Pod względem formalnym "Nowa ekspresja" była równorzędnym i równolegle funkcjonującym odłamem transawangardy (określanej we Włoszech nazwą "Arte cifra" lub "La Transavanguardia", w Niemczech "Neue Wilde", we Francji "Figuration libre", w USA "New Image Painting"), świętującej w latach 80. sukcesy artystyczne i komercyjne na całym świecie.
– Polska była zamknięta po stanie wojennym. Uzyskanie paszportu na wyjazd na Zachód było bardzo ciężkie, zwłaszcza w sytuacji kiedy artyści nie byli pupilami władzy, członkami partii ani organizacji młodzieżowych. Można powiedzieć, że tworzyli w zupełnie różnych światach – opisuje sytuację "Nowych dzikich" (tak też określano tę formację artystyczną) Krzysztof Stanisławski, dyrektor Centrum Sztuki Współczesnej w Toruniu, a zarazem kurator wystawy "Nowa ekspresja" w tymże CSW.
Bojkot oraz walka pędzlem i dłutkiem
Chociaż niektórzy z nich brali udział w demonstracjach, podczas stanu wojennego walczyli z policją, a jeden z głównych artystów tego nurtu, Zdzisław Nitka, był nawet internowany, artyści nie należeli do podziemia. – Chodziło bardziej o postawę artystyczną: generalnie artyści wypowiadali się za pomocą pędzli i dłutka, bo byli to także rzeźbiarze. I to jest najważniejsze – stwierdza Trójkowy gość. – Oni powiedzieli: "Nie będziemy występować w państwowych instytucjach" i zbojkotowali oficjalne sale wystawowe, jak BWA, Zachętę i inne. To był taki sam protest, jak protest aktorów po wprowadzeniu stanu wojennego – tłumaczy.
– Proszę sobie uświadomić, że to zrobili młodzi artyści, którzy właśnie ukończyli akademię i dla nich kontakt z publicznością był superważny. Już nie mówiąc o kontakcie z kupcami ich obrazów – podkreśla.
Największa i ostatnia taka wystawa
To największa prezentacja "Nowej ekspresji", jaka kiedykolwiek miała miejsce w kraju i za granicą (nieznacznie, ale jednak mniejsza była wystawa "Kunst der Freiheit" w Kuehl Haus w Berlinie w 2017). Na powierzchni 3000 m2 prezentowane są najbardziej charakterystyczne "dzikie" obrazy, rysunki, rzeźby i instalacje, ale także wideo i filmy, fotografie oraz dokumenty z epoki. "Nowa ekspresja" to szeroka panorama, ale również próba odtworzenia atmosfery lat 80., pokazania, w jakich warunkach przyszło tworzyć młodym twórcom oraz jak świetne, odważne i oryginalne dzieła powstawały w skrajnie nieprzyjaznych dla sztuki czasach.
Krzysztof Stanisławski uważa także, że to ostatnia taka wystawa: – Wydaje mi się, że ta wystawa jest przypomnieniem sztuki lat 80. I niestety ta niesamowita erupcja talentów, która miała wtedy miejsce, to już jest historia. Powstało wiele nowych zjawisk, ci artyści są dziś profesorami albo emerytami – wyjaśnia.
Wystawa "Nowa ekspresja" w toruńskiej BWA potrwa do 5 maja 2024 roku.
Przeczytaj także:
07:41 TROJKA Trojka do trzeciej 2024_02_22 12-41-32.mp3 Wystawa "Nowych dzikich" w toruńskim Centrum Sztuki Współczesnej (Trójka do trzeciej)
***
Tytuł audycji: Trójka do trzeciej
Prowadzi: Tomasz Miara
Gość: Krzysztof Stanisławski (kurator wystawy "Nowa ekspresja", dyrektor Centrum Sztuki Współczesnej w Toruniu)
Data emisji: 22.02.2024
Godzina emisji: 12.41
pr/wmkor