– W Europie dziedzictwo kulinarne to forma zarabiania bardzo dobrych pieniędzy. U nas, niestety, jest ono rozbijane przez tych, którzy chcą panować na rynku – powiedział Grzegorz Russak, gawędziarz, znawca kuchni i autor książek kulinarnych.
W "Sygnałach Dnia" podkreślił, że powinniśmy budować swoją markę, proponując tradycyjną polską kuchnię. Jego zdaniem w tych sprawach należy podchodzić po europejsku, z wielkim szacunkiem do swojego dziedzictwa kulinarnego.
– Gdy Polska wchodziła do NATO, w prowadzonym przeze mnie Domu Polonii w Pułtusku serwowaliśmy zagranicznym gościom tradycyjną polską kuchnię, zgodnie z polskimi zasadami kultury stołu i efekty były rewelacyjne. To do mnie dzisiejsza kanclerz Niemiec Angela Merkel przyjeżdżała i mówiła, że jest w siódmym niebie po zjedzeniu naszej tradycyjnej kolacji – wspominał.
>>>Pełny tekst rozmowy do przeczytania
Gość radiowej Jedynki przypomniał też wigilię z udziałem wielu ambasadorów, która okazała się wielkim sukcesem.
Grzegorz Russak nie zgodził się z zarzutami, że polska kuchnia jest ciężkostrawna.
– W czasie, kiedy Polski nie było na mapach świata, kiedy walczyliśmy o swoją tożsamość narodową, regionalną, to wtedy zwyciężaliśmy tylko kuchnią. To dlatego siadamy do stołu wigilijnego i to nie z powodu głodu Polacy stawiali na stole wielkanocnym pięćdziesiąt typów ciasta drożdżowego. Nasi przodkowie pokazywali w ten sposób, jakie wielkie mamy dziedzictwo kulinarne – zaznaczył.
Mało kto też wie, że to Polacy pierwsi w Europie zakładali rybne stawy hodowlane. Ponieważ w tradycji były i są posty, więc skoro należało jeść rybę, to warto było zadbać, aby była świeża. Po nauki do Polski przyjeżdżano z całego kontynentu.
Rozmawiał Krzysztof Grzesiowski.
(pp)