Polacy z Brazylii: z wizytą w młynie rodziny Kurzydłowskich

Ostatnia aktualizacja: 10.04.2025 13:00
Dalvio (ojciec), Clemente (dziadek) i Alisson (wnuk) Kurzydłowscy mieszkają w malowniczym i ukrytym w lesie zakątku IV kolonii koło Mallet w Paranie.
Audio
  • Polacy z Brazylii: z wizytą w młynie rodziny Kurzydłowskich (Dwójka/Źródła)
Alisson Kurzydłowski with his father Dalvio
Alisson Kurzydłowski with his father DalvioFoto: Piotr Baczewski

Dalvio (ojciec), Clemente (dziadek) i Alisson (wnuk) Kurzydłowscy mieszkają w malowniczym i ukrytym w lesie zakątku IV kolonii koło Mallet w Paranie.

To rodzina rozmiłowana w polskiej muzyce i starych pamiątkach, ich gospodarstwo było kiedyś niemal samowystarczalne, a okoliczni koloniści korzystali z wodnego młyna zbudowanego przed Clemente i jego ojca Józefa. Młyn – dawniej wodny, teraz elektryczny – działa do dziś, czasem przychodzą go oglądać szkolne wycieczki, w starym domu obok Dalvio zbiera artefakty po rodzinie i innych mieszkańcach kolonii. 

- W roku 1974 dziadek i ojciec ten młyn postawili. Trochę ssiady się schodzili, pomagali, żeby potem mieli, gdzie zmleć pszenicę na mąkie. I z daleka ludzie nawet przychodzili! – opowiadał Dalvio, oprowadzając po rodzinnym gospodarstwie. Poza młynem, Kurzydłowscy mają także stawy rybne na własny użytek.

Przy młynie wciąż szumi woda, choć teraz jest on napędzany elektrycznie. Nieopodal wejścia leży inwentario – tu zapisani są wszyscy korzystający z młyna: Cichowski, Winczkowski, Karpiński, Sobierajski, sami Polacy.

Dziś taniej jest kupić gotową mąkę. Młyn pracuje tylko na pokaz. Odwiedzają go dzieci z okolicznych szkół.

- My tutaj chcemy go zachować. Żeby chociaż na pokazkę był. Nic z tego człowiek nie zarobi, ale chronimy go, bo lubim. Mój brat mówił, żeby to porozbierać lepiej, żeby nie męczyć się tym. Ale to dziadek budował i tak zaochronioma, żeby to stojało. Ja lubię stare rzeczy – przyznaje Dalvio.

Dziadek – budowniczy młyna – miał na imię Józef. Najpierw postawił młyn, dopiero później zaczął budować dom, jak wspomina jego wnuk. Sam Dalvio Kurzydłowski od urodzenia mieszka na kolonii, wśród dziadków i ojców. Lubi to miejsce, nie myślał o wyjeździe do miasta. Do pozostania na wsi chciał przekonać także swojego syna, Alissona, ten jednak woli miasto.

- Teraz to dzieci chodzą do szkoły do miasta, to bardziej umęczą się jak my – wspomina Dalvio, który uczył się w szkole na kolonii. Uczęszczał do niej cztery lata. – Tylko cztery lata. Ale dało się nauczyć i pisać, i czytać. I rachować…

Słuchaliśmy także muzyki tradycyjnej, w której rodzina Kurzydłowskich jest rozmiłowana i gra ją do dziś.


Pieśni o cierpieniu i obietnica lepszego

W rozmowie z Agnieszką Barańską (Radio Kraków) Joanna Słowińska zapraszała na koncert piesni pasyjnych, który odbędzie się w poniedziałek 14 kwietnia w klubie Strefa Nowa.

- Jeden raz w roku śpiewam pieśni pasyjne. Te śpiewane od lat w kościołach, choć nie w całości. A są one wyjątkowo piękne w warstwie tekstu, poezji, przesłania. A koncert jest obietnicą zmartwychwstania – mówiła Joanna Słowińska.

Koncert w Strefie Nowej obejmie zarówno utwory znane z kościelnych śpiewników, jak i autorską poezję Jana Słowińskiego do muzyki Joanny oraz pasyjne pieśni ludowe.

- Choć wielu z nas kojarzy pieśni pasyjne, nie znamy ich pełnej formy. Zostały „okaleczone”. Choćby pieśń „Krzyżu święty nade wszystko” wydaje się być w treści pieśnią do krzyża, a naprawdę jest to lament Matki Boskiej, tylko jej główna treść pojawia się w czwartej czy piątej zwrotce. Dlatego serdecznie polecam nasz koncert – pieśni, które znamy okazują się zupełnie nowe.

W sobotnim Poranku Dwójki rozdamy Słuchaczom bilety na to wydarzenie. Zapraszamy!

***

Tytuł audycję: Źródła 

Prowadziła: Magdalena Tejchma

Data emisji: 10.04.2025

Godzina emisji: 12.00