Odpust odbywa się przy klasztorze sióstr norbertanek i kościele pw. Najświętszego Salwatora. W tym roku pogoda nie sprzyjała przybyłym, było zimno. Na szczęście w godzinach przedpołudniowych w Krakowie tylko raz przelotnie padał śnieg. W ubiegłym roku aura była wręcz letnia.
Na kramach rozstawionych w pobliżu klasztoru i wzdłuż okolicznych ulic oferowane były odpustowe słodycze, pierścionki, plastikowe zabawki i balony. Można było kupić serca z piernika i cukrową watę. Wokół kramów harcował Lajkonik, zaś dzieci mogły przejechać się na karuzeli. Dla dzieci zorganizowano też warsztaty, podczas których własnoręcznie wykonywały dawne zabawki odpustowe.
Popularną pamiątką związaną z Emausem jest drzewko emausowe, tzw. drzewko życia. - Ma ono po pierwsze przypominać rodzące się życie. Jednak gdy poszukamy głębiej w historii, to dojdziemy do tego, że "drzewko życia" u naszych przodków miało symbolizować dusze zmarłych, które na wiosnę wracają w postaci ptaków i siadają na drzewach rosnących na cmentarzach - wyjaśniła Maria Lempart, kierowniczka Muzeum Historycznego Miasta Krakowa - Dom Zwierzyniecki.
Instytucja ta - już po raz drugi - zorganizowała konkurs na najpiękniejsze własnoręcznie wykonane drzewko życia. Drzewko wykonane jest z kijka, w który wetknięte są drewniane listki, a na czubku umieszczona jest figurka ptaka lub gniazdo z pisklętami.
Tradycja Emaus wywodzi się ze średniowiecza, kiedy w wielkanocny poniedziałek odbywała się procesja religijna z Krakowa do wsi Zwierzyniec. Zwyczaj wychodzenia do kościołów poza miastem był bardzo rozpowszechniony w Europie, zwłaszcza w XVI-XVII w. Na to "ludowe święto" chodzili w XIX w. wszyscy mieszkańcy Krakowa: najbiedniejsi i bogaci.
Odpust przy kościele pw. Najświętszego Salwatora wziął swoją nazwę od miasta Emaus, do którego Chrystus udał się po swoim zmartwychwstaniu; zgodnie z Ewangelią św. Łukasza - na drodze do tego miasta spotkał swoich uczniów.
Z kolei mieszkańcy Wieliczki mogą się poszczycić inną tradycją, jaką są poczynania Siudej Baby. Według podań, Siuda Baba była kapłanką słowiańskiej bogini Ledy. Pilnowała świętego ognia i źródełka w chramie na wzgórzu w Lednicy Górnej koło Wieliczki. Swoją służbę pełniła cały rok. Tylko raz, w poniedziałek wielkanocny, mogła znaleźć następczynię. Czyhała wtedy na dziewicę, która nie mogła się wykupić i zostawała Siudą Babą na następny rok. W zaganianiu ofiar pomagał jej cygan z batem.
Na poniedziałkowe popołudnie obok kościoła parafialnego pw. św. Klemensa zaplanowano występ zespołu "Mietniowiacy - widowisko obrzędowe o Siudej Babie.
PAP/fc