- Myśmy tam pojechali. Zimno, plucha. Dom na uboczu, okna na głucho zabite. Tylko jakieś druty przez podwórko. Otwiera nam pan Leopold. Był niewidomy, zdany na łaskę sąsiadów. – mówił o przejmującym spotkaniu z Talarowskich nasz etnograf. Po drutach niewidzący Talarowski znajdował odpowiednie ścieżki: do furtki, do komórki. – Musze jeszcze dodać, że Leopold Talarowski gał na instrumencie, który tylko dwa razy udało mi się nagrać. Na harmonii dwurzędowej. W końcu okazało się, że to za cichy instrument na wesela. Został wyparty przez inne harmonie.
Leopold Talarowski był nestorem łowickich harmonistów, który grał na archaicznej już dziś harmonii dwurzędowej, tzw. półtonówce. Instrument wizualnie wydaje się prostszy od harmonii trzyrzędowych i jeśli chodzi o budowę, w istocie prostszy jest, co nie znaczy, że gra się na nim łatwiej! Wręcz przeciwnie – a trudność polega na tym, że ten sam klawisz wydaje inny dźwięk przy rozciąganiu, a inny przy ściskaniu miecha. Trzeba więc, oprócz naciskania odpowiednich klawiszy, odpowiednio operować kierunkiem ruchu miecha. Ale dla niewidomego pod koniec życia Talarowskiego to była fraszka!
Kolejne pokolenie harmonistów reprezentował – również legendarny – Konstanty Kędziora, uczeń Talarowskiego.
- Konstanty Kędziora przerósł mistrza. „Wykosił go” z wesel. Kędziora wraz ze skrzyplkiem i barabanistą, tworzyli ikoniczną kapelę łowicką. Nagrywały ich radia, a muzyka łowicka stawała się coraz popularniejsza. Niestety, Konstanty Kędziora nie doczekał tego czasu, z grzy wyłączyła go choroba.
Następne pokolenie – Czesław Kocemba, uczeń Kędziory.
- Pamiętam ostatnią rozmowę z nim. Zupełnie niespodziewaną. Wylądował w szpitalu, dzwoniłem do niego, powiedział, że czuje się już dobrze i jutro go wypisują. Wrócił. Ale lekarze nie dawali mu szansy. W dwa dni później zmarł.
Tym cudownym tematem w naszej audycji jest także przekazywanie dziedzictwa, muzyki. Uczenie kolejnych pokoleń.
Najmłodsza generacja harmonistów to Bartosz Puliński (uczeń Kocemby) z kapeli DiaBuBu. W linii prostej od mistrza Talarowskiego cztery pokolenia. Co ciekawe, choć tych najmłodszych od nestora dzieli wiele lat, ich gra ma wszystkie cechy dawnego muzykowania. Do tego stopnia, że gdy DiaBuBu, nieznane jeszcze wówczas Andrzejowi Bieńkowskiemu, zgłosiło swe nagrania na konkurs Stara Tradycja (a – nagrane chyba telefonem – nie były najlepszej jakości), Bieńkowski w pierwszej chwili pomyślał, że ktoś wysłał nagrania dawnych mistrzów. Jakież było zdziwienie etnografa, gdy okazało się, że młodzi muzykanci po prostu doskonale czerpią ze wzorca.
***
Tytuł audycji: Źródła
Prowadził: Andrzej Bieńkowski
Data emisji: 14.02.2023
godzina emisji: 15.15