Ogrywał je z okolicznymi muzykantami oraz w kapeli rodzinnej, w której prymistą był wcześniej jego starszy brat João (ur. 1929), dziś muzykuje okazjonalnie z bratankiem Jose (basy), sąsiadem Augusto (II skrzypce) i synem Jankiem (bębenek). Nauczył się gry na skrzypcach jako 16-latek i nie rozstaje się z instrumentem do dziś, zaczynał basując słynnemu w okolicy skrzypkowi Bronisławowi Karolkiewiczowi. Pan Feliciano jest czwartym pokoleniem emigrantów z Polski - do Brazylii przypłynęli statkiem jego pradziadkowie. Mimo tak długiego czasu, który upłynął od ich przybycia, potomkowie pierwszych emigrantów doskonale mówią po polsku, nierzadko używając pięknej, archaicznej polszczyzny. Zachowują też muzykę i pieśni, a czasem układają także nowe piosenki w języku przodków, wciąż obecnym w codziennym życiu. Do dziś, wędrując po koloniach m.in. wokół Mallet i Rio Claro, prawie w każdym domu można porozumieć się swobodnie po polsku!
Rozmowa z panem Feliciano rozpoczyna cykl radiowych spotkań z Polakami z Brazylii, ich owocem są muzyczne i słowne nagrania dokonane przez Magdalenę Tejchmę podczas pobytu w stanie Parana w listopadzie i grudniu 2023.
Feliciano Błaszczyk, fot. Mateusz Kowalski
- Urodziłem się w '37 roku, 50 lat tu mieszkam, a 16 lat miałem, tu jużem grał na skrzypcach, bo kiedyś nie było gaity, tylko skrzypce. U mojej siostry grali na skrzypcach w dzień i w nocy, to mnie się szalenie spodobała muzyka, i żem tak zaczął grać. Nawet mój ojciec, jak plótł koszyki, to mnie zrobił struny z trzciny i żem brzdąkał - opowiadał. - Co dzień gram, nie mogę się bez tego obejść.
Pierwsze skrzypce zrobił mu jego brat, z drzewa, których w Polsce nie znamy. - Myśmy grali może z 80 wesel, melodie jakie umieliśmy, stare, polskie - walce i polki. Grałem na basach, równo, do rytmu.
Tańce po "staroświecku", siedem kroków, walce, polki, oberki i kujawiaczki, treteski grane na gaicie i skrzypcach. Przypomniał też tradycyjne życzenia dla młodej pary, którymi kiedyś błogosławiono tych, co do ślubu szli, a także dawne wesele, muzykę i pieśni, jakie wtedy brzmiały. Pamięta też babkę, która była z Polski, i choć niewiele wie o życiu przodków w Polsce, to słyszał, że "ludzie są przyjemne i są duże kawałki pszenicy", i chciałby u przyjechać. - Kocham muzykę, jakbym miał tu przyjaciela, to bym dzień i noc grał.
Tańcował bańdurka,
nie wiedziała, gdzie dziurka,
od dziurki do dziurki
złapała dwie wiewiórki
CZYTAJ TEŻ: Spotkanie z Polakami z Brazylii
Na przełomie XIX i XX wieku do Brazylii napłynęło kilka milionów ludzi, w tym także z nieistniejącej wówczas na mapach Polski. Największe rzesze Polaków przybyły do Brazylii w latach 80 i 90-tych XIX wieku podczas tzw. "gorączki brazylijskiej" - przybysze osiedlali się najczęściej na południu, w stanach Rio Grande do Sul, Santa Caterina, a zwłaszcza w Paranie. Darowywano im ziemię - często w odludnych zakątkach prowincji - którą sami musieli wykarczować i zagospodarować, mierząc czoła nieznanej przyrodzie. Warunki sprzyjały izolacji, dzięki której tak dobrze zachowali swój język i obyczaje. Mimo wielu lat nacjonalizacji i oderwania od kraju przodków, wiele elementów kultury i języka polskiego jest w południowej Brazylii wciąż niezwykle silnych. Dziś w Brazylii dba się o polskość, Polacy zrzeszają się i powstają coraz to nowe inicjatywy podkreślające związek z Polską i polską kulturą.
Nagrania i pobyt w Brazylii możliwy był funduszom otrzymanym przez Fundację „Muzyka Zakorzeniona” i Zespół Folklorystyczny „Mazury” z Mallet w ramach środków przyznanych przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów.
***
Tytuł audycji: Źródła
Prowadziła: Magdalena Tejchma
Data emisji: 18.01.2024
Godzina emisji: 15.15