Dzięki godzinom spędzonym z nim w samochodzie, przemierzając wyboiste drogi między koloniami, z wiedzy pana Józefa korzystaliśmy pełnymi garściami. Jego głos przewijał się już w kilku odcinkach o brazylijskiej Polonii, tym razem oddamy mu pełnię opowieści i będzie to pierwsza jej część. Słuchamy w niej m.in. o zwyczajach wielkopostnych w okolicach Mallet – w tym o biciu kukły Judasza, który to zwyczaj ma się tam wciąż całkiem dobrze.
Pan Józef był uczniem (wspomnianego w części 9 cyklu) gimnazjum Mikołaja Kopernika w Mallecie. Pracował w Merkadzie, m.in. handlując. „Tu ludzie żyją z ziemi: fuma, fision, ryż, po trochę wszystkiego, sałatę na ogródek i się żyje tak” – wspominał Błaszczyk przeplatając polski brazylijskimi nazwami niektórych roślin.
Więcej o zwyczaju "judaszków":
Wczesnym popołudniem kukłę Judasza odcina się ze stryczka, a wybrany sędzia i oskarżyciel w jednej osobie wlecze ją uliczkami, wśród krzyków, drwin i złorzeczeń.
Pan José Roberto jest także muzykantem. Gra na basach w rodzinnej kapeli, a polskie melodie wygrywane w domu pamięta od dzieciństwa.
- Licho ja gram, ale lubię. Mój ojciec jak był młody, grał na skrzypcach z Felkiem. Grali takie muzyki polskie skakane. Teraz ojciec jest stary i to zostawił.
Choć na badania terenowe w Brazylii ekipa badaczy wyjechała w listopadzie, z rozmówcami poruszano tematy wokół całorocznej obrzędowości. José Roberto Błaszczyk opowiadał o Wielkiejnocy.
- Post był zachowywany przez miesiąc przed Wielkanocą. Teraz to jeden, drugi nie pójdzie do kościoła. Brazyliany to nawet piwo w tym okresie piją. Prawie nikt już postu nie zachowuje. Całki tydzień nie jadło się mięsa. W koszyku mieliśmy mięso, kiełbasę, syr, masło, pisanki. Jeszcze zachowujem to. W Wielki Piątek jest cicha modlitwa, siedzimy w domu, mało co jemy. W sobotę się poświęci te jedzenia i dopiero w niedzielę rano człowiek zmówi „Ojcze nasz” i dopiero można jeść wszystko. Droga krzyżowa? Jest, ale już mało kto chodzi.
We wspomnieniach pana José Wielki Post był wcześniej świętem, a do obostrzeń z nim związanych przestrzegało bardzo rygorystycznie. Był to czas ciszy, kiedy nie włączało się nawet radia. „Przewracano plecami” lustra, by się w ni nie patrzeć. Podobnie, jak gdzieniegdzie w Polsce, i w Brazylii czas Wielkiego Tygodnia był uważany za niebezpieczny okres, w którym grasują czarownice. Czarownica ma symbolizować zło, podobnie jak kukła wyobrażająca Judasza.
- Z soboty na niedzielę, czy z piątku na sobotę. Pewnie z piątku na sobotę, to jest ten dzień, co judasz sprzedał. Tego Judasza ustroili, stare ubrania, portki, trzewiki. Nieraz twarz miał i okulary. I do tej pory to jest. I dużo jest! Tradycja taka, żeby ustroić to i później rozbiją, rozrzucą. Później śmieciarze zabierą. Też nieraz wisi. Jak gdzieś jest plac, żeby powiesić, to go wieszają. Kto go bije? Dzieci, nieraz jakiś pijak, jak przechodzi… – wskazał nasz rozmówca. – A Wielki Piątek, jak to mówią, jest taki „zamarkowany”. Zawsze jest ciemniej, niż w inne dni. Był to dzień cichy i zamglony. On jest taki smutny.
***
Tytuł audycji: Źródła
Prowadziła: Magdalena Tejchma
Data emisji: 28.03.2024
Godzina emisji: 15.15