Czy kompozytorom potrzebny jest system?
Zdaniem Simona Reynoldsa ludzie zwracają się do przeszłości, bo czerpią z niej pewne poczucie bezpieczeństwa. Z tym że komfort takiego podejścia wynika z selekcji wspomnień. - W krajach anglojęzycznych w latach 70. XX wieku panowała tęsknota za latami 20. i 30. Przywoływano ówczesny styl życia, modę, muzykę, ale pomijano jednocześnie problem kryzysu gospodarczego i masowego głodu. Z kolei w krajach byłego bloku wschodniego pojawia się dziś pewna nostalgia za ZSRR, na przykład za słodyczami czy programami, które oglądano wtedy w telewizji. To pokazuje, jak wybiórczo traktujemy historię.
Wyrazem nostalgii, jeśli chodzi o muzykę, jest chociażby moda na zbieranie winyli, która rozkwitła w ostatnich latach. Dziennikarz zwrócił uwagę, że paradoksalnie bardzo duża część kolekcjonerów czarnych płyt w ogóle ich nie słucha. - Trzymają je w opakowaniach, a słuchają wersji w internecie. Same płyty są raczej ozdobą albo fetyszem, na który wydaje się pieniądze. To sprawia ludziom przyjemność.
Simon Reynolds wśród złych konsekwencji retromanii wymienił zbyt oczywiste podejście do muzycznych osiągnięć, powielanie ich w bardzo prosty i bezrefleksyjny sposób, zarówno pod względem merytorycznym, jak i technicznym. - Przykładowo niektórzy fascynują się zespołem Rolling Stones, kupują płyty i ubierają się jak członkowie zespołu w latach 60. Ale nikt nie odwzoruje emocji, które Stonesom wtedy towarzyszyły, a przecież to byli rewolucjoniści, buntownicy, często ścigani przez władze za łamanie prawa i kontrowersyjne zachowania
Gość Dwójki mówił też o pozytywnych skutkach grzebania w przeszłości, odniósł się do wiadomości o powrocie Abby oraz zdradził, co stało się jego retromaniacką obeseją.
***
Rozmawiała: Aleksandra Tykarska
Gość: Simon Reynolds (dziennikarz muzyczny)
Data emisji: 8.05.2018
Godzina emisji: 16.46
Rozmowa została wyemitowana w audycji "Wybieram Dwójkę".
bch/jp