Muzyka zawieszona w czasie, kontemplacyjna, wciągająca, niedająca nawet chwili wytchnienia. "Nie narzucam się dźwiękom" - miał rzucić Feldman Stockhausenowi. Fortepian i kwartet smyczkowy, późna kompozycja z 1985 roku napisana tuż przed śmiercią, jest rodzajem intelektualnego procesu - gry: wybrzmiewania, wsłuchiwania się, zatrzymania. "Niektóre ustępy to sprawdzian dla cierpliwości słuchacza – jak długo można znosić powtarzanie tego samego dźwięku lub półtonu?" – pisał krytyk Alex Ross. Można, i to długo. Tu wszystko powinno zamknąć się w 70 minutach. Bo "minimalizm" Feldmana jest szczególny: bez nachalności i mielizn. Jest z innego świata – szeptu, wiecznego piana, Absolutu. Fortepian – to Marcin Masecki. Kwartet smyczkowy – to Royal String Quartet.
- Ten utwór przypomina stanie w miejscu. To jest największe wyzwanie. Jeżeli wyobrazimy sobie, że można iść na spacer przez półtorej godziny, to nie wydaje się trudne. A kiedy weźmiemy za cel stanie w bezruchu przez ten czas, to staje się wyzwaniem. I tak jest z tym utworem - mówił Michał Pepol
Satie, Feldman, Eno. Koncerty urodzinowe Dwójki!
Wiolonczelista podkreślał, że w partyturze nie ma zbyt wielu nut, jednak to nie ich ilość decyduje o tym, czy coś jest intensywne lub długie. - Intensywność może być czasami w jednej nucie. I w tzw. podźwięku, polegającym na tym, że Marcin jest cały czas na wciśniętym prawym pedale. Właściwie cały czas słuchamy wybrzmienia fortepianu i nigdy nie zatrzymujemy tego dźwięku.
Marcin Masecki dodał, że utwór Feldmana nie jest tradycyjną wirtuozerią, polegającą na graniu szybko i głośno. - To nie jest fajerwerkowe i spektakularne, ale jest trudne. I właśnie ten trud wykonawczy jest elementem koncepcyjnym tej muzyki.
- Dzieło Feldmana jest napisane transparentnie i – wydawać by się mogło – bardzo prosto, bo cały czas są długie dźwięki w dynamice cichej. Brzmi tak, jakby muzycy obudzili się ze snu zimowego i sobie plumkali, natomiast zapis jest bardzo skomplikowany, wymaga dużego skupienia i napięcia intelektualnego i emocjonalnego. Sprawia to, że utwór jest minimalistyczny, ale nie spokojny. Jest w nim napięcie, które kompozytor uzyskuje w sposób prawie perwersyjny, co czyni dzieło fascynującym - opowiadał pianista.
W prologu Marcin Masecki wykonał kompozycje Eryka Satiego. Ale także zaimprowizował i - jak to tylko on potrafi - powiązał oryginały z czymś nowym. Francuski ekscentryk grywał w paryskich salach koncertowych, knajpach, kabaretach, wszędzie, gdzie się dało. Czy przypadkiem kogoś Państwu nie przypomina?
***
Program:
Prolog: Marcin Masecki (fortepian) plays Erik Satie
Morton Feldman Piano and String Quartet, wyk: Marcin Masecki – fortepian, Royal String Quartet
Royal String Quartet. "Z Dwójką spędziliśmy wiele ważnych chwil"
***
Tytuł audycji: Filharmonia Dwójki
Prowadzili: Jacek Hawryluk i Bartek Chaciński
Data emisji: 29.02.2020
Godzina emisji: 20.00
pg/jp