Akcja filmu toczy się w Warszawie. Jest przełom sierpnia i września 2012 roku, główni bohaterowie filmu, młode małżeństwo Melania i Przemek, opiekują się mieszkaniem stryja w nowym budynku przy ulicy Pięknej 15. - Przed wojną mieściła się tam niemiecka ambasada, która Niemcy podczas ataku na Polskę sami sobie niechcący zbombardowali - powiedział Joannie Sławińskiej z IAR reżyser. - Gdy się o tym dowiedziałem, postanowiłem zrobić film o tym, co by było gdyby... współcześni nam bohaterowie przenieśli się w czasy drugiej wojny".
Dzieje się to w trudny do wytłumaczenia sposób - Przemek i Melania wsiadają do windy i nagle są w rzeczywistości roku 1939. Debiutujący w głównej roli Bartosz Porczyk wciela się właściwie w dwie postacie: żyjącego w 2012 roku pisarza Przemka, który przenosi się do roku 1939 i i jego pradziadka, Antona, który z tamtego historycznego czasu "trafia" do czasów współczesnych. Rolę jego żony Melanii gra debiutantka Magda Grąziowska. Postać stryja, właściciela mieszkania, odtwarza Jan Englert. Aktor jest bardzo zadowolony z tego, że Juliusz Machulski zdecydował się opowiedzieć o wojnie w ujęciu komediowym - i przypomina, że polskie kino ma w tym względzie świetne osiągnięcia, jak choćby film "Eroica" czy "Zakazane piosenki.
- Powiem krótko i węzłowato - mówił aktor i dyrektor Teatru Narodowego - nie ma takiej rzeczy tragicznej, w której nie ma czegoś śmiesznego, i nie ma czegoś tak śmiesznego, żeby nie było w tym rzeczy tragicznej, a dęcie tylko w jeden instrument, w surmy bojowe i trąby wzywające do ataku - to jest słaba orkiestra. W filmie "Ambassada" chodzi o zabawę historią, a nie tragediami ludzkimi. Ośmieszanie ludzkich tragedii jest paskudne, ale ośmieszana historia jest fantastyczna - dodał Jan Englert.
Reżyser Juliusz Machulski tłumaczy, że zawsze chciał zrobić współczesny film o Warszawie - zabawny, a jednocześnie wywołujący refleksję i powodujący, że "nasze historyczne blizny wykrzywią się wreszcie w uśmiechu". Robert Więckiewicz - powiedział IAR twórca filmu - wydaje się najlepszy w roli Hitlera w takim filmie. - Nie chodzi tylko o to, że jest na ekranie niezwykle podobny do wodza III Rzeszy, ale też o to, że jest bardzo dobrym aktorem, obdarzonym charyzmą - podkreślił Juliusz Machulski.
Reżyser dodał, że od dawna chciał zaproponować rolę w jakimś swoim filmie wokaliście Nergalowi. - On ma taką teutońską, klasycznie nordycką urodę - wyjaśnił. W końcu okazja nadarzyła się przy poszukiwaniu odtwórcy roli Ribbentropa. - Zapytałem go, czy chciałby zagrać w filmie, on przeczytał scenariusz, zgodził się - i jestem bardzo zadowolony z tego, jak zagrał - wyznał Juliusz Machulski. Autorem zdjęć do filmu "Ambassada" jest Witold Adamek. Premiera przewidziana jest na przyszły rok.
Joanna Sławińska
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
IAR, gs