Konarmia była kołem zamachowym bolszewickiej ofensywy na południu. Na front wojny z Polską została sprowadzona na początku lata 1920 roku i od razu wprowadziła – na nieszczęście wojsk polskich – nową jakość do teatru działań wojennych. Była tym, czym dwie dekady później stały się pancerne zagony Wehrmachtu. Cztery dywizje jazdy stanowiły pięść uderzeniową.
Na poziomie taktycznym górowały nad Wojskiem Polskim mobilnością – w szybkich zagonach były zdolne do flankowania i otaczania przeciwnika. Były też elementem wojny psychologicznej – szerokie ławy kawalerzystów atakujących galopem przy wtórze krzyków i huku wystrzałów musiał Polakom wychowanym na prozie Sienkiewicza przywodzić na myśl niepowstrzymane hordy Tatarów sprzed wieków.
- Rano nam się wszystko udawało, a wieczorem byliśmy otoczeni. Trzeba się było wycofywać. Pamiętam starcie pod Radziwiłłówką. Stoimy na wzgórzu. Nie bardzo znamy sytuację. Nagle widzimy: idzie na nas co najmniej kilometrowej szerokości ława. Za chwilę zaczęła w nas walić kozacka artyleria. Jak znaleźli się na dwieście kroków od nas, zaczęliśmy szarżować. Otoczyli nas z prawej i lewej strony. Musieliśmy się wycofać. Galopowaliśmy ze dwa kilometry. Wszystko było przemieszane – za sobą miałem bolszewików, przed sobą miałem bolszewików - wspominał walki z Budionnym na antenie Radia Wolna Europa Klemens Rudnicki, wówczas rotmistrz 2 pułku Szwoleżerów Rokitnickich.
01:23 Klemens Rudnicki.mp3 - W tych walkach dobra szabla i dobry koń decydowały o wszystkim - wspominał Klemens Rudnicki (RWE, 1972)
Taniec tatarski
Pokonanie Konarmii było warunkiem wykonania wielkiej kombinacji marszałka Józefa Piłsudskiego. Naczelny Wódz wiedział, że bez koła zamachowego sił Budionnego pozostałe dwie armie Frontu Południowo-zachodniego Aleksandra Jegorowa nie stanowią dużego zagrożenia – przekonał się o tym wiosną, podczas wyprawy kijowskiej. Wyeliminowanie Armii Konnej dawało zatem możliwość przerzutu części sił z polskiego Frontu Środkowego nad Wieprz, gdzie doborowe pułki legionowe pod osobistą komendą Marszałka miały uderzyć we flankę wojsk nieprzyjaciela, przeciąć linie komunikacyjne Armii Czerwonej i tym samym zmusić bolszewików do odwrotu.
Problem z zatrzymaniem Konarmii polegał na tym, że siły Budionnego unikały walnej bitwy, skupiając się na taktyce szybkich, głębokich uderzeń. Okazja do wydania bitwy siłom Armii Konnej nadarzyła się, gdy jej dywizje wkroczyły celem zajęcia przedpola Lwowa pomiędzy polskie 2 i 6 Armię.
Wstrząsająca relacja o upadku Brześcia. Dokładnie 100 lat temu bolszewicy zajęli ostatni ważny punkt oporu przed Warszawą
Bitwa trwała 5 dni. Składała się z licznych natarć i kontrnatarć przeciwnych stron. 2 sierpnia szala zwycięstwa przechyliła się na polską stronę, ale do ostatecznej rozprawy z wojskami Budionnego otoczonymi w Brodach nie doszło ze względu na upadek twierdzy brzeskiej – siły Konarmii nie stanowiły już zagrożenia, a priorytetem stało się przegrupowanie sił nad Wieprz.
Remis ze wskazaniem
Źródłem polskiego sukcesu była umiejętność dostosowania się do warunków wojny, które narzucił nieprzyjaciel. Zamiast starać się pobić Budionnego piechotą, Polacy powołali własny odpowiednik Konarmii – Grupę Operacyjną Jazdy gen. Jana Sawickiego. Złożona z dwóch dywizji i samodzielnej brygady jazdy. To ona otrzymała główne zadanie związania walką i – jeśli będzie to możliwe – rozbicia sił Armii Konnej.
O sukcesie zadecydowało też znakomite dobranie pola bitwy. Obszar walk był relatywnie niewielki, ograniczony ze wszystkich stron rzekami – od zachodu, północy i wschodu ograniczały go widły Styru i Ikwy, od południa – Seret. Niwelowało to największy atut wojsk Budionnego, czyli mobilność.
Bój nie oznaczał rozgromienia Armii Budionnego, nie przyniósł jednoznacznego rozstrzygnięcia taktycznego. Ale był zdecydowanym polskim zwycięstwem strategicznym. Armia Konna odzyskała zdolność operacyjną dopiero w drugiej połowie sierpnia. Największy atut wojsk Budionnego, mobilność wynikająca z konnego charakteru zgrupowania, stała się jednocześnie jej największą słabością – możliwości operacyjne Konarmii były uzależnione od jej poruszania się i zdobywania kolejnych pastwisk.
Zatrzymane siły Budionnego musiały czekać na dostarczenie zapasów owsa, nim mogły ponownie wkroczyć do walk. Polacy mogli przegrupować znaczne siły do Grupy Uderzeniowej nad Wieprz. Decydujące starcie z bolszewikami pod Warszawą miało wkrótce nadejść.
Zobacz serwis narracyjny poświęcony bitwie warszawskiej - kliknij w obrazek poniżej:
bm