Leonor Fini i Konstanty Jeleński Kot.
Ona: legendarna muza surrealistów, ilustratorka, projektantka kostiumów do filmów, m.in. "Osiem i pół" Felliniego, królowa artystycznego świata w Paryżu. Elektryzująca demoniczną urodą i teatralnością strojów projektowanych specjalnie dla niej przez takie sławy jak Coco Chanel. Jedna z najczęściej fotografowanych osobistości XX wieku. O żywotności powstałych w jej wyobraźni wizji ("maluję obrazy, które chciałabym ujrzeć, a których nie ma" - pisała) świadczy choćby fakt, że twórczość ta stała się inspiracją nawet dla... Madonny (wystarczy porównać "Na końcu świata" Fini z teledyskiem do "Bedtime story").
On: niezrównany eseista (posługujący się czterema językami), tłumacz, jeden z ważniejszych twórców z kręgu paryskiej "Kultury", Polak i kosmopolita wywodzący się ze starego ziemiańskiego rodu. A także żołnierz z odznaczeniami (m.in. brał udział, jako czołgista, w desancie w Normandii) i miłośnik malarstwa nowoczesnego, który tworzył własne obrazy i rysunki. Osoba fascynująca, umykająca definicjom, dla wielu - ktoś, kogo obecność i uwaga były prawdziwym darem.
Własny wszechświat
On miał 29 lat, ona 44. Było to w styczniu 1952 roku w Rzymie. Nie znali się jeszcze. Konstanty pracował wówczas jako urzędnik w jednej z agend ONZ, Leonor ceniono już i powszechnie znano (o jej ekscentrycznych zachowaniach donosiły francuskie magazyny ilustrowane). Wspólny znajomy umówił ich na wystawę malarstwa.
Jak wspominał Kot, spóźnił się on nieco, Leonor zirytowana już poszła. Pobiegł jednak za nią - w ślad za ciężkim, intrygującym zapachem perfum... Kiedy w końcu się spotkali, Leonor zwróciła przede wszystkim uwagę na niezwykłą urodę Konstantego, jego twarz. Okazało się, że w przeddzień spotkania narysowała portret mężczyzny łudząco przypominającego Kota. Trudno nie uznać tego za szczególny znak losu.
Dla Leonor przeprowadził się do Paryża, zamieszkali w jej pięknym mieszkaniu razem z dotychczasowym partnerem artystki, malarzem Stanislao Leprim. Jak tylko mogli, wyjeżdżali na Korsykę, do ruin opuszczonego klasztoru (niegdyś rezydencji mnichów-piratów) - malowniczo położonego miejsca, ich arkadii, scenerii wielu niezwykłych zdjęć. Tu również pracowali: malowali, tłumaczyli, pisali.
Blisko czterdzieści lat trwał ten oryginalny związek (nie jest tajemnicą, że Kot był biseksualny). "Leonor jest słońcem, Latarnią" - pisał Jeleński z Korsyki do Józefa Czapskiego, dodając: "Wierz mi, Józiu, że znalazłem istotę niezwykłą".
Ambasador, mecenas, przyjaciel
"Gdyby zebrać głosy tych wszystkich, którzy doznali jego czynnej życzliwości, zebrałaby się monumentalna księga" pisał Czesław Miłosz po śmierci Kota. W księdze tej znalazłoby się i świadectwo autora "Ziemi Ulro" - wydana w tym roku jego korespondencja z Jeleńskim dowodzi, jak bardzo bliski był mu Kot, jak ważny dla niego. Nie tylko jako jego europejski, rzutki, mający wiele międzynarodowych kontaktów mecenas (Andrzej Wat odkrył niegdyś ściśle tajny list, jaki w 1980 roku wysłał do Jeleńskiego sekretarz komitetu noblowskiego. Zawierał on prośbę o wskazanie kilku literatów, ważnych według Kota i interesujących...). Miłosz wspominał, że Jeleński był pierwszym czytelnikiem jego wierszy. Poecie bardzo zależało na sądzie i opinii Kota.
Pisał Gombrowicz w "Dzienniku": "Jeleński... kto to? Pojawił się na moim horyzoncie, hen, w Paryżu, i walczy o mnie... od dawna, może nigdy, nie zdarzyła mi się afirmacja tak zdecydowana i zarazem bezinteresowna tego, czym jestem, tego, co piszę". O fascynującej relacji między Witoldem Gombrowiczem a Konstantym Jeleńskim opowiadał w archiwalnej audycji Polskiego Radia wielki znawca twórczości Kota, jego znakomity wydawca - Piotr Kłoczowski.
Jeleński był nie tylko przenikliwym czytelnikiem autora "Ferdydurke" (zachwycił się tą książką jeszcze przed wojną), wyprzedzającym w swoich interpretacjach gombrowiczologów. Nie tylko przekonał Europę do zakopanego w Argentynie polskiego pisarza - on w Gombrowiczu odkrył, jak pisał, samego siebie, zobaczył w nim swego duchowego sobowtóra. - Kot niezmordowanie walczył o Gombrowicza, walczył z miłości - wspominała w przywołanej audycji Rita Gombrowicz. - Był jego tłumaczem, alter ego, świadkiem wtajemniczonym. Był osobą, o której Gombrowicz mówił z największym wzruszeniem.
Wśród wielkich postaci naszej kultury, które w Kocie znalazły bratnią duszę, znalazł się również Józef Czapski ("jestem szczęśliwy, że dane mi było obcować przez tyle lat z człowiekiem o myśli tak wolnej i tak żarliwym sercu" - wspominał pod koniec życia) czy też Jarosław Iwaszkiewicz (prowadzili wiele lat interesującą korespondencję; poeta ze Stawiska swój ostatni, przejmujący wiersz - "Uranię" - zadedykował właśnie Jeleńskiemu).
Parafrazując słowa Jerzego Giedroycia, według którego Kot Jeleński był "najwybitniejszym krytykiem na emigracji oraz ambasadorem - ministrem spraw zagranicznych 'Kultury'", o Jeleńskim można powiedzieć, że był jednym z największych rzeczników kultury polskiej 2. połowie XX wieku. Jej znakomitym przedstawicielem.
Chwile oderwane
Jeleński w jednym ze swoich esejów pisał o "czułości wobec życia, bo jest jedyne i niepowtarzalne". We wspomnieniach przyjaciół powraca obraz Kota potrafiącego czerpać radość z chwili, ekstatycznie chłonącego piękno natury, piękno ludzkiego ciała. Na jednej z bardziej znanych jego fotografii siedzi półnagi za stołem, na Korsyce, w tle fragment morza. Jest słoneczny dzień, je proste śniadanie, uśmiecha się do fotografującego (fotografującej?). "Wolę myśleć o was na Korsyce w ruinach klasztoru,/gdzie w waszej sypialni figowiec wyrastał z podłogi/i przebijał pułap, a tuż obok toń morska przy skale i na tarasie stół z bazaltowej - pisał Miłosz w jednym ze swoich ostatnich wierszy (w którym nb. nie krył swego dystansu do Leonor). "Kiedy teraz leżycie w grobowcu nad Loarą/zmieniacie się powoli w postacie z baśni" - kończy poeta tę swoistą elegię na odejście.
Aby bliżej poznać życie i twórczość Kota Jeleńskiego, jego relacje z Gombrowiczem - zapraszamy do wysłuchania wspomnianej już audycji z archiwum Polskiego Radia (audycja Anny Lisieckiej z 2007 roku).
Samego Kota Jeleńskiego możemy posłuchać, sięgając do bogatych zasobów specjalnego serwisu Polskiego Radia poświęconego Radiu Wolna Europa. Znajdują się tu na przykład wypowiedzi Kota na temat Miłosza i Gombrowicza czy też o malarstwie Picassa.
Zapraszamy także do galerii, w której materiały z wystawy Muzeum Literatury oraz fotografie, które publikujemy dzięki uprzejmości Instytutu Literackiego w Paryżu .
Źródła: Konstanty A. Jeleński, "Chwile oderwane", oprac. Piotr Kłoczowski, wyd. słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2007; Konstanty A. Jeleński, "Listy z Korsyki", oprac. Wojciech Karpiński, wyd. Zeszyty Literackie, Warszawa 2003; Cz. Miłosz, "Wiersze ostatnie", wyd. Znak, Kraków 2006; katalog wystawy "Leonor Fini i Konstanty A. Jeleński. Portret podwójny".
Jacek Puciato