- Bartek Muracki specjalizuje się w fotografii koncertowej i dokumentowaniu wydarzeń kulturalnych.
- Zazwyczaj można spotkać go w fosie, czyli w rzędzie "zero" tuż pod sceną. Kiedy wchodzi na scenę, staje się "niewidzialny".
- Staram się, żeby moje zdjęcia koncertowe przedstawiały pewną opowieść, oddawały klimat koncertu i mówiły, co tam się działo - opowiada Bartek Muracki.
Bohaterowie rzędu "zero"
Praca fotografa koncertowego określona jest szczególnymi warunkami. Wchodzą na scenę, ale nie mogą przeszkadzać. I często mają ograniczony czas, żeby zrobić zdjęcia - czasami kwadrans od rozpoczęcia koncertu, a czasami tylko tyle, ile trwa pierwszy utwór. - Zazwyczaj wchodzę do fosy, czyli do rzędu "zero", tuż pod sceną, do którego wpuszcza się tylko fotografów. W wyjątkowych sytuacjach, kiedy mam dobrą relację z artystą albo kiedy pracuję przy festiwalach, mogę też poruszać się po scenie, ale muszę być "niewidzialny" - opowiada Bartek Muracki.
Praca z pochyloną głową
Gość Czwórki jest fotografem specjalizującym się w fotografii koncertowej i dokumentowaniu wydarzeń kulturalnych. - Od 7 lat fotografuję dla Pol'and'rock Festival, gdzie wszystko "ustawione" jest pod transmisję wideo. Zanim wejdę na scenę, robię mapę kamer. Zazwyczaj też ubieram się na czarno, poruszam się schylony i chowam się za głośnikami czy za perkusją. Staram się wykorzystywać naturalne momenty, kiedy mogę wybiec przed wokalistkę lub wokalistę, na przykład kiedy pozdrawiają oni publiczność. Każdy fotograf i fotografka koncertowa ma swoje tricki, ja lubię "przyklejać się" do pleców operatorów kamer, bo wiem, że wtedy jestem bezpieczny. Oni są moją tarczą - opowiada.
21:27 CZWÓRKA Kto pytał - bartek muracki 02.09.2023.mp3 Jak wygląda praca fotografa na koncertach i festiwalach muzycznych? Rozmowa z Bartkiem Murackim (Kto pytał?/Czwórka)
Co można, a czego nie wypada robić?
Fotografia koncertowa wymaga nauczenia się tego, w jaki sposób uchwycić emocje - artystów i publiczności. Dlatego podstawą tego fachu jest budowanie relacji z muzykami. - Im bliżej jesteśmy, im bardziej ta relacja jest intymna, tym mamy szansę zrobić lepsze zdjęcie - wyjaśnia rozmówca Weroniki Puszkar. - Artyści, którzy znają fotografów wiedzą, że mogą pozwolić sobie na więcej. Jeśli działamy "anonimowo", to przed koncertem dostajemy pakiet informacji, co nam wolno, a czego nie. Czasami dotyczy to utworów, w trakcie których możemy robić zdjęcia, czasami sposobu, w jaki mamy pokazywać artystę, zdarza się też, że wykonane fotografie musimy przesyłać do akceptacji. Największe gwiazdy możemy fotografować z odległości 50 bądź 100 metrów. Na przykład w trakcie pierwszej, piątej i siódmej piosenki.
Agnieszka Chylińska w obiektywie Bartka Murackiego.
Jedno zdjęcie na całe życie
Gość Czwórki jest także autorem sesji zdjęciowych dla m.in. Mariki, Kapeli ze Wsi Warszawa, Vavamuffin i Pablopavo. - Jeżeli pracuję z artystą, którego znam, wiem czego się spodziewać. W takiej sytuacji najczęściej mogę robić zdjęcia przez cały czas trwania koncertu, co oczywiście zwiększa szansę na dobre ujęcie, ale też powoduje, że jestem w ciągłej gotowości. Mam świadomość, że czasami jedno dobre zdjęcie potrafi "ciągnąć się" za muzykiem czy zespołem przez całe życie - mówi. - Staram się, żeby moje zdjęcia koncertowe przedstawiały pewną opowieść. Reportaż, to może za dużo powiedziane, ale zależy mi, żeby ta relacja oddawała klimat koncertu i mówiła, co tam się działo.
Jak zostać fotografem koncertowym?
Żeby móc robić zdjęcia na koncertach, potrzebna jest akredytacja i specjalny pass, umożliwiający poruszanie się po całym terenie imprezy. Przy składaniu wniosku liczy się portfolio i doświadczenie, które jest sygnałem dla organizatorów, że dana osoba wie, jakie zasady obowiązują w tej branży. - Zazwyczaj jest tak, że walczy się bezlitośnie o swoje ujęcie, a potem to samo miejsce oddaje się koleżance czy koledze - tłumaczy fotograf. - Staramy się dogadywać, bo choć pracujemy dla różnych mediów, to w fosie musimy współpracować ze sobą. Nie robimy sobie na złość, a wręcz odwrotnie - kumplujemy się i przyjaźnimy.
Sprawdź też:
- Kocham muzykę i sam chodzę na koncerty. Bardzo nie lubię, kiedy fotografowie stoją przede mną i zaburzają mi kontakt ze sceną. Pamiętam o tym, gdy sam robię zdjęcia, bo wiem, że nie ja jestem tu najważniejszy. Najważniejsi są artyści, publiczność i to, co tworzy się między nimi - podkreśla Bartek Muracki.
***
Tytuł audycji: Kto pytał?
Prowadzi: Weronika Puszkar
Gość: Bartek Muracki (fotograf)
Data emisji: 02.09.2023
Godzina emisji: 12.16
kul/ans