- Każdy samolot jest piękny, w każdym zdjęciu, zrobionym przelatującej maszynie, także można znaleźć coś pięknego - przekonuje Damian Leśniak, który planespotterem jest od ośmiu lat, a na lotniskach bywa tak często, jak tylko pozwala mu na to czas. Planespotterzy jednak nie tylko fotografują samoloty, ale także przysłuchują się - dzięki specjalnie przystosowanym do tego odbiornikom radiowym - temu, co dzieje się na lotniskach. - Mamy skanery lotnicze. To dzięki nim wiemy, z której strony i kiedy będą nadlatywały samoloty - tłumaczy Leśniak.
Jaka jest podstawowa zasada w byciu planespotterem? - Trzeba być zwartym i gotowym przez cały czas, bo niestety samoloty nie czekają, aż ustawimy obiektywy. Trzeba także być dyspozycyjnym. Często wychodzimy z domu o czwartej nad ranem, by zrobić dobre zdjęcie. A potem wracamy dopiero wieczorami - opowiada Marcin Roguski, który planespottingiem zajmuje się od 7 lat.
Czytaj także Michał Szlaga: fotograf uczy się całe życie <<<
Wielu planespotterów ściśle współpracuje z obsługą lotnisk. Podkreślają, że nie są intruzami, nie przeszkadzają w ruchu lotniczym. - Mamy odpowiednie kamizelki, oznaczenia. Poruszamy się utartymi szlakami - mówi Maciej Serafin, planespotter, członek stowarzyszenia Warsaw Spotters. Serafin stworzył międzynarodową galerię zdjęć, w której znaleźć można ponad 160 tys. plików: z Austrii, Niemiec, a także Indii, Tajlandii i Tajwanu.
Ale planespotting to nie tylko robienie zdjęć przelatującym samolotom, przynajmniej nie w Polsce. - W wielkiej Brytanii wielu ludzi siada przy lotniskach, by na karkach zapisywać harmonogram odlotów i przylotów - mówi Leśniak.
By dowiedzieć się więcej o pasji, jaką jest planespotting, posłuchaj nagrań rozmów z audycji "Się mówi".
(kd,tj)