Tomasz Walkiewicz po świecie podróżuje od niemal dwóch dekad. Po wyprawie na najwyższy szczyt Arktyki postanowił rzucić pracę biurową i związać swoje życie zawodowe z podróżami. Odwiedził m.in. Azję - Wietnam, Chiny, Mongolię i Rosję, a wówczas jego podróż trwała cztery miesiące. - Tym razem chcieliśmy przejechać największe jezioro Laponii, które zamarza w tym czasie, ale tu plany pokrzyżowała nam pogoda. Planowaliśmy więc odnaleźć drogę do Samów, to mniejszość etniczna zamieszkująca m.in. Finlandię i Rosję - mówił Tomek Walkiewicz.
Jak zapowiadał, za kilka miesięcy światło dzienne ujrzy film dokumentalny pt. "Droga do Samów". Podróżnik wybrał się w drogę z kolegą, poznanym przez internet. - Wymyśliłem sobie, że chcę połączyć moje największe pasje, czyli podróże, rower i klimaty polarne. Zaś Kuba przejechał wcześniej m.in. zimą Bajkał, kawałek Grenlandii, Szwecji, Stanów Zjednoczonych. Porozmawialiśmy i pojechaliśmy do Laponii, by sprawdzić nawzajem swoje możliwości - mówił gość Czwórki.
Zwłaszcza, że warunki podczas podróży dalekie były od luksusowych. - Wysypiam się czasem lepiej w namiocie, niż we własnym łóżku, ale tym razem było ciężko. Jedzenie trzeba wozić ze sobą, gaz także, wodę otrzymujemy, podgrzewając śnieg -wspominał podróżnik. - Nasze bagaże ważyły 20-25 kg, ze sobą mieliśmy ubrania: bieliznę termiczną, spodnie, swetry, kurtki. Do tego sprzęt: laptopy, by móc pracować, telefony, powerbanki, by móc wszystko ładować. Odkryłem, że bardzo smakuje mi herbata z kisielem. Kisiel niewiele waży, dodaje wartości odżywczych. Jeśli do środka dodamy magnes i witaminy, mamy bombę energetyczną - polecał podróżnik.
17:38 tomasz_PR4_AAC 2023_04_10-11-16-01.mp3 Tomasz Walkiewicz wspomina podróż rowerową po Laponii (Święta z Czwórką)
Sprawdź także:
Nocowali w miejscach, które im się podobały. - Poszukiwaliśmy miejsc, w których można było wybrać się do lasu, pozbierać drwa i rozpalić ognisko. Jednej nocy zobaczyłem zorzę polarną, to było absolutnie mistyczne przeżycie - mówił Tomasz Walkiewicz. - By zdrowo przespać noc w bardzo niskiej temperaturze trzeba mieć odpowiedni śpiwór, a także bieliznę termiczną z wełny. najtrudniejszym momentem jest nie wyjście ze tego śpiwora, ale paradoksalnie - schowanie się w nim. Po całym dniu podróży jest on bardzo zimny.
We dwóch przemierzyli Laponię. - W którymś momencie z -12 stopni temperatura wzrosła jednak z dnia na dzień do kilkunastu stopni na plusie. Nie dało się już jechać po zamarzniętym jeziorze, więc zmieniliśmy trasę i wybraliśmy się do Samów. To był strzał w dziesiątkę - tłumaczył podróżnik. - Miałem wracać wcześniej, ale okazało się, że trafiliśmy m.in. na wyścigi reniferów, przypominało to wyścigi hartów - wspominał.
***
Tytuł audycji: Święta z Czwórką
Materiał przygotował: Marta Hoppe
Gość: Tomasz Walkiewicz (podróżnik, rowerzysta)
Data emisji: 10.04.2023
Godzina emisji: 10.30
kd