Bartosz Konopka: "idę" w średniowiecze, po to, by robić kino

Ostatnia aktualizacja: 12.10.2013 18:23
- Film zawsze mnie ciągnął w swoją stronę - mówi Bartosz Konopka, reżyser i scenarzysta. - Marzyłem o tym, żeby być aktorem, ale gdzieś czułem, że się do tego nie nadaję i nawet nie spróbowałem. Pojawiła się myśl o robieniu filmów. Wybrałem filmoznawstwo, jeszcze wtedy nie zdecydowałem się na reżyserię.
Audio
  • Bartosz Konopka opowiada o swoich filmach i najnowszym scenariuszu (Czwórka/Ex Magazine)
Bartosz Konopka
Bartosz KonopkaFoto: PAP/Adam Ciereszko

Nazwisko Bartosza Konopki dziś wielu kojarzy przede wszystkim z dokumentem "Królik po berlińsku", filmem nominowanym do Oscara w 2010 roku w kategorii krótkometrażowy film dokumentalny. Zanim gość Czwórki został człowiekiem, który robi filmy studiował filmoznawstwo i dziennikarstwo. Jak twierdzi, szukał swojego miejsca, tego, co jest najbardziej inspirujące i ciekawe.
- Zmęczyłem się już długodystansowymi pracami, nad "Królikiem..." pracowałem 5 lat. Ale jest progres "Lęk wysokości" zajął mi tylko 2 lata i "Sztuka znikania" też około 2 lat - przyznaje Bartosz Konopka. - To jest dosyć męczące, chciałbym przyspieszyć, znaleźć w sobie pokłady profesjonalizmu - dodaje.
Bartosz Konopka w swoich scenariuszach i filmach, które reżyseruje opowiada historie, które są zrozumiałe. - Możliwe, ze to wynika z tych wszystkich moich doświadczeń. Choć jeszcze niedawno myślałem, że to wynika z szukania na oślep, z pewnego chaosu - przyznaje gość Uli Kaczyńskiej.
Duże znaczenie w życiorysie Bartosza Konopki ma doświadczenie telewizyjne, praca z kamerą. To dzięki temu poczuł się silny w dziedzinie filmu dokumentalnego i taką teczkę złożył na katowicką reżyserię.

- Ludzie chcą być bliżej życia, dlatego obserwujemy dużą popularność filmu dokumentalnego na różnych festiwalach - mówi Bartosz Konopka. - Kino i telewizja rozwijają się - często operują konwencjami, które są wymyślone. Większość seriali opowiada o świecie, który jest dostępny dla 1% społeczeństwa. To iluzja, z której się budzimy. Szczególnie młodzi ludzie zaczęli szukać alternatywnej ścieżki - wyjaśnia.
Po nominacji do Oscara w 2010 roku wielu oczekuje, że każdy kolejny film Czwórkowego gościa będzie oscarowym, amerykańskim. Reżyser jednak przyznaje, że robi filmy bardzo polskie. Aktualnie pracuje nad nowym projektem fabularnym pt. "Niemy".
- Konflikt między dwoma głównymi bohaterami tego scenariusza jest bardzo współczesny, sprawy, o których mówi też są współczesne, postawy i wybory również - mówi reżyser. - Dlatego zdecydowałem, że muszę ten temat gdzieś przenieść - albo w wojnę, albo w średniowiecze. Okazuje się, że średniowiecze tutaj świetnie pasuje, bo w tym scenariuszu jest i siła, przemoc, i pewne uduchowienie - dodaje.

(pj)

Czytaj także

Kapłan voodoo wśród polskich duchów. Bartosz Konopka o PRL-u

Ostatnia aktualizacja: 16.07.2013 09:40
- Oni nie chcieli być ze mną, nie chcieli być nawet ze sobą - mówił kapłan voodoo w dokumencie "Sztuka znikania". Czy rzeczywiście Polacy byli jednym z najbardziej przygnębionych narodów na świecie? Co łączy haitańską magię i PRL?
rozwiń zwiń
Czytaj także

Zbigniew Buczkowski: Himilsbach to był człowiek - improwizacja. Reżyserzy to kochali

Ostatnia aktualizacja: 04.08.2013 14:30
- Jan Himilsbach prowokował, kompromitował i miał piekielnie ostry dowcip - wspomina Janusz Kondratiuk. - Nie znosił obłudy i ideologicznego zakłamania. Był na wskroś prawdziwy.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Jacek Petrycki: Kieślowski nie kręciłby dziś filmów...

Ostatnia aktualizacja: 11.10.2013 23:00
"Etatowy" operator kina moralnego niepokoju bierze udział, jako współreżyser dokumentu "Powrót Agnieszki H.", w konkursie Warsaw Screenings Warszawskiego Festiwalu Filmowego. W Dwójce opowiadał m. in. o współpracy z Agnieszką Holland i Krzysztofem Kieślowskim.
rozwiń zwiń