To komedia z elementami czarnego humoru i wątkiem miłosnym w tle. Obok reżysera Emiliana Kamińskiego na scenie wystąpi dziesięciu aktorów, m.in.: Krystyna Tkacz, Dorota Kamińska, Sambor Czarnota i właśnie Katarzyna Pakosińska.
Aktorka tłumaczyła, że skrót ZUS w nazwie przedstawienia nie jest przypadkowy. Akcja sztuki ma bowiem wiele wspólnego z polską biurokracją. - Jesteśmy pierwszym teatrem, który szarga tak szanowną instytucję - żartowała Pakosińska.
Jej zdaniem, wątek sztuki jest dość "pokręcony". - Nawet nam, aktorom, przez trzy miesiące prób ledwo udało się go uchwycić - przyznała. W przedstawieniu Pakosińska wciela się w panią Tinę Słoń. Wraz ze scenicznym mężem, w tej roli Sambor Czarnota, rozkręcają akcję. Następuje cała masa pomyłek, które doprowadzają do gigantycznego problemu. Według Pakosińskiej, w sztuce jest miłość, temperament, humor, dużo śmiechu. - To sztuka bardzo dynamiczna, nawet jak na mój charakter iskierki, którą trudno zatrzymać - stwierdziła aktorka.
Pakosińska przyznała, że największą trudność sprawiła jej scena pocałunku. - Byłam tak przejęta, że wyszukałam w internecie filmik o tym, jak całują profesjonalni aktorzy. Zobaczyłam, że mężczyzna w specyficzny sposób przechyla głowę kobiety przykładając palec do ust. Wtedy pocałunek od strony widza jest czytelny. Chłopcy się uśmiali kiedy powiedział im o tym na próbie. Zdałam sobie sprawę, że popełniłam fatalny błąd - powiedziała Pakosińska.
Artystka zapewniła też, że rola w sztuce "ZUS czyli Zalotny Uśmiech Słonia” nie oznacza jej rozstania z kabaretem. Weźmie udział m.in. w przeglądzie teatrów amatorskich PaKA, który na początku kwietnia odbędzie się w Krakowie.
Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy, która odbyła się w "Stacji Kultura".
tj/kul