Na ten mecz kibice piłki nożnej czekali od miesięcy - i to nie tylko kibice z miasta Włókniarzy. Spotkania ŁKS-u z Widzewem przez lata rozgrzewały emocje na najwyższym poziomie w polskiej piłce. Ostatnie kilka sezonów to czas odbudowy obu klubów po degradacjach i upadkach. ŁKS niedawno był nawet w ekstraklasie, a Widzew bardzo chce do niej wrócić. Na razie łódzkie drużyny walczą w 1. Lidze.
Im bliżej było spotkania, tym więcej słyszeliśmy o utarczkach kibiców, którzy walczyli ze sobą dosłownie, przy pomocy pięści, ale też uciekali się do podstępów. Najlepszym przykładem jest tu akcja kibiców Widzewa, którzy utworzony z kolorowych krzesełek napis "ŁKS ŁÓDŹ" na stadionie przy al. Unii zmienili na "RTS ŁÓDŹ". Najważniejsza była jednak sobotnia rywalizacja na boisku.
Emocji nie brakowało, ale ostatecznie zabrakło zwycięzcy. Po pierwszej połowie ŁKS prowadził 2:0. Szybkie dwie bramki zdobyli w 25. i 28. minucie Krystian Nowak oraz Michael Ameyaw. Druga część gry przyniosła dwa gole dla Widzewa. Ich autorami w minutach 49. i 85. byli Pirulo oraz Richardinho. Derby Łodzi na remis.
Mecz odbył się bez udziału publiczności.
***
Robert Grzędowski