- Dla mnie studia niestacjonarne powinny być dla osób, które chcą pracować, a w weekendy się dokształcać - mówi Jakub Taras z Samorządu Studentów Politechniki Warszawskiej i tłumaczy, że te osoby liczą się z tym, iż mają mniej czasu na naukę na uczelni i muszą go nadrabiać na przykład pracą własną w domu. - Nie określałbym, czy to jest student lepszy czy gorszy. Po prostu inaczej ma ustawiony tryb nauki. Według mnie powinien osiągnąć ten sam poziom - dodaje gość Czwórki.
Czytaj także: Radek Kotarski: warto iść na studia<<<
Zdarza się, że stacjonarny i niestacjonarny tryb studiów nie różni się od siebie. - Przykładem jest Wydział Architektury na Politechnice Warszawskiej, na którym studenci zaoczni uczęszczają na zajęcia razem z dziennymi. Spowodowane jest to tym, że nie ma możliwości wykształcenia dobrego architekta tylko podczas kursów weekendowych - mówi Taras.
Gość Czwórki dodaje, że z wieloma przedmiotami jest tak samo. Według Jakuba Tarasa Krajowe Ramy Kwalifikacji próbowały unormować wiedzę zdobywaną przez studentów obu trybów studiów. Jednak zakres godzinowy czasami nie pozwala na to, żeby rozwinąć pewne tematy. Wszyscy studenci muszą uzyskać ten sam poziom na przykład z języka angielskiego. - Osoby studiujące stacjonarnie mają na to przeznaczone 120 godzin, albo i więcej. Natomiast studenci niestacjonarni około 60 - tłumaczy rozmówca Piotra Firana i dodaje, że nie wszystko da się "upchnąć” podczas weekendu, czy wieczoru na uczelni.
Zobacz też: Jaka będzie szkoła przyszłości?<<<
Według gościa Czwórki, pracodawcy podczas rekrutacji zwracają głównie uwagę na uczelnię, którą ukończył dany student i na to, co robił poza studiami. Jakub Taras tłumaczy, że aby nasze CV nie zginęło w stosie innych papierków, musi się czymś wyróżniać. Na przykład zdobytym doświadczeniem w pracy.
Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy z audycji "4 do 4".
bc/kd